Konserwatywny dyskurs polityczny jest zagrożeniem dla praw Polek - uważają uczestnicy zainaugurowanego w piątek w Katowicach IV Kongresu Kobiet Województwa Śląskiego. W spotkaniu wziął udział prezydent Słupska Robert Biedroń.
Dwudniowy kongres odbywa się pod hasłem:
„Jesteśmy różne. Jesteśmy razem”.
„Hasło jakże adekwatne do dzisiejszej rzeczywistości, czasów, kiedy decyduje się o nas, bez nas, kiedy mężczyźni wiedzą lepiej, co jest dla nas dobre (). Liczę na to, że takie kongresy będą organizowane co roku, bo one nas jednoczą, możemy mówić o swoich problemach, możemy się radzić i możemy przede wszystkim pokazać swoją własną siłę”
— powiedziała Aleksandra Skowronek, która do ubiegłego tygodnia była wicemarszałkiem woj. śląskiego.
W programie pierwszego dnia kongresu znalazły się m.in. dyskusje o aktywności śląskich kobiet, ich działalności i korzeniach, a także spektakl „Mianujom mie Hanka” katowickiego Teatru Korez. Na sobotę zaplanowano historyczny spacer śladami śląskich kobiet.
Jedna z organizatorek spotkania Małgorzata Tkacz-Janik za jedno z największych współczesnych zagrożeń dla polskich kobiet uznała konserwatywny dyskurs polityczny, który ideologizuje wiele kwestii, jednocześnie „wyrzucając niektóre tematy z debaty publicznej”. Wśród nich wskazała m.in. na kwestię mniejszych zarobków kobiet, regulacje prawne związane ze środkami antykoncepcyjnymi, dostępnością in vitro, kwestią edukacji czy opieki zdrowotnej kobiet.
Zdaniem Roberta Biedronia ten konserwatywny dyskurs polityczny objawia się pomysłami rządzących, które „mają odwrócić proces emancypacji kobiet”.
„Doprowadzić do tego, żeby kobiety, które są dzisiaj coraz bardziej świadome swoich praw, swojej tożsamości, żeby nadal były niewolnicami patriarchatu”
— podkreślił w rozmowie z dziennikarzami.
„My, faceci, nadal, szczególnie w polityce, mamy taką koncepcję, żeby kobieta pełniła raczej funkcję usłużną, poddańczą, żeby nie była równoprawna nam, mężczyznom. Te pomysły dotyczące kontroli praw reprodukcyjnych, pomysły na edukację, na ograniczenie swobód kobiet, na pewno nie są czymś, czym Polska może się dzisiaj chwalić”
— dodał Biedroń.
Jego zdaniem, tego procesu emancypacji kobiet „na szczęście” nie da się odwrócić.
„Ten proces postępuje, bo kobiety są świadome swoich praw, tożsamości, godności i nie pozwolą być traktowane tak jak kiedyś (). Kobiety nie dadzą sobie już wmówić, że ich miejsce jest w kuchni”
— zaznaczył prezydent Słupska.
Nawiązał również do „czarnego protestu” środowisk kobiecych, które jesienią ub. r. odbył się w całej Polsce.
„+Rewolucja parasolek+ już okazała się rewolucją, która zmieniła mentalnie Polskę i ja to widzę w praktyce. My, faceci, uświadomiliśmy sobie, że świat bez kobiet nie mógłby istnieć i to nie tylko w sensie biologicznym, ale także w sensie społecznym czy nawet ekonomicznym”
— powiedział.
Prezydent Słupska przytoczył przykłady wprowadzanych przez siebie zmian w mieście.
„Świadomość, którą już mam, jeśli chodzi o dyskryminację, nierówności dotyczące np. kwestii płci sprawia, że lepiej zarządza mi się miastem. Słupsk jest na pewno dzisiaj innymi miastem niż był kilka lat temu, jeśli chodzi o podejście do równych szans kobiet i mężczyzn”
— mówił. Mówił m.in. o zwiększeniu liczby kobiet zasiadających w radach nadzorczych czy nazw ulic upamiętniających zasłużone dla miasta kobiety.
Według informacji organizatorów, chęć uczestnictwa w tegorocznym Kongresie Kobiet zgłosiło ok. 500 osób.
ansa/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/331960-paradne-robert-biedron-na-kongresie-kobiet-opowiada-o-patriarchacie-i-emancypacji