Przestępca, który wymyślił oszustwa metodą „na wnuczka ”, przepadł bez śladu. Był dwukrotnie zatrzymany i za każdym razem sąd wypuszczał go za kaucją. Od kilkunastu lat polski wymiar sprawiedliwości nie potrafi sobie poradzić z romskim gangiem okradającym seniorów w Polsce i Europie. A instytucje skarbowe przez palce patrzą na przepływy finansowe, jeśli dotyczą one mniejszości romskiej.
Szefa romskiego gangu Arkadiusza Łakatosza, pseudonim „Hoss”, od dwóch tygodni tropi elitarna policyjna jednostka „łowców cieni ” , zajmująca się poszukiwaniami niebezpiecznych przestępców. Jak mówią nieoficjalnie policjanci , mają „posprzątać bałagan ”, który powstał, gdy Sąd Rejonowy dla Warszawy — Mokotowa wypuścił Łakatosza za kaucją 300 tysięcy złotych. Dla wszystkich, poza sędzią, było oczywiste, że przestępca zniknie. Znalezienie Łakatosza będzie trudne .
Z pewnością ma do dyspozycji dokumenty na różne nazwiska. Romscy przestępcy nie kupują fałszywych dokumentów. Dają zlecenie kieszonkowcom, a ci kradną dokładnie to, co w danym momencie jest potrzebne. Łakatosz ma też olbrzymie środki finansowe i może liczyć na pomoc swoich licznych krewnych i znajomych
– mówił mi oficer policji z pionu kryminalnego, z którym rozmawiałam pisząc tekst dla ostatniego numeru „wSieci”.
Te olbrzymie pieniądze pomagają Łakatoszowi nie tylko w ukrywaniu się. Zatrudnił równocześnie czterech adwokatów, z renomowanych i kosztownych kancelarii adwokackich. Do tej pory byli bardzo skuteczni w osłanianiu klienta przed wymiarem sprawiedliwości.
Każdy policjant powie to samo: mamy żal do instytucji skarbowych, że kompletnie nie interesują się majątkiem Romów i przepływami ich pieniędzy. Tak,jakby nie byli to obywatele polscy. A przecież kiedy zwalcza się zorganizowaną przestępczość, trzeba zawsze uderzyć w finanse
– podkreśla Mariusz Sokołowski, dawny wieloletni rzecznik polskiej policji.
Temat przestępczości Romów jeszcze do niedawna był tabu. Wystarczy, że w policyjnym komunikacie pojawia się stwierdzenie o sprawcy narodowości romskiej, by natychmiast protestowała Fundacja Romów w Polsce.
Od emerytowanych policjantów dowiedziałam się , ze kiedyś przy komendach wojewódzkich policji istniały specjalne komórki do spraw przestępstw dokonywanych przez Romów. Oficjalnie funkcjonowały w czasach PRL— u, ale jeszcze niedawno takim sprawami już nieoficjalnie zajmował się wyspecjalizowany funkcjonariusz. Miał sporą wiedzę o środowisku cygańskim, rywalizacjach między klanami, wiedział, gdzie udać się po informację. Teraz policja musi do każdej sprawy ustalać podstawowe rzeczy i często błądzi we mgle.
Może też dlatego Arkadiusz Łakatosz tak długo mógł bezkarnie dokonywać oszustw metodą „na wnuczka ”.
To właśnie on, bezrobotny absolwent dwóch klas szkoły podstawowej, członek zarządu jednej z romskich fundacji, walczącej z dyskryminacją Romów, zorganizował kilkusetosobową siatkę przestępczą. operującą także w Niemczech Austrii i Szwajcarii. Na samej górze był on i jego rodzina, niżej zaufane osoby , też Romowie, którzy dzwonili do starych ludzi oraz romscy kurierzy przewożący pieniądze. Na samym dole zaś tzw „odbieraki”, czyli ludzie, już nie narodowości romskiej, odbierający pieniądze od ofiar. Skala przestępczego procederu była olbrzymia. Łakataszowi oficjalnie zarzuca się popełnienie oszustw na sumę około 2 milionów czterystu tysięcy złotych, ale śledczy nie mają wątpliwości, że w grę wchodzą nieporównanie większe kwoty.
Pieniądze, które kradną przestępcy zajmujący się tym procederem, to środki przeznaczone na pochówek, gromadzone przez starych ludzi, by rodzina nie miała po ich śmierci kłopotu. Ofiary oszustwa przeżywają stratę oszczędności bardzo boleśnie, pod koniec życia tracą też kompletnie poczucie bezpieczeństwa
— mówi inspektor Marek Dyjas z Komendy Głównej Policji.
Dorobek życia starego człowieka wystarcza niekiedy oszustom na jedną imprezę. Czasem nawet to za mało, sądząc z rachunków, jakie jeden z Łakatoszów wrzucał do sieci. Upodobania mają luksusowe, może to sprawiać wrażenie, jakby prześcigali się, ile potrafią wydać na zorganizowanie przyjęcia lub grę w kasynie.
Rozrzutność, wręcz marnowanie pieniędzy jest w kulturze cygańskiej odbierana pozytywnie. Milionerem niekoniecznie nazywa się człowieka, który ma milion, ale tego, kto duże pieniądze szybko przepuścił — tłumaczył mi jeden z polskich cyganologów, zajmujący się badaniami tej mniejszości.
Wielopiętrowy, udekorowany sztukateriami dom zbudowany w estetyce kiczu, w garażu Ferrari i Porsche, a czasem Bentley, zaczynają być standardem wśród bogatych Cyganów. Żadna z instytucji nie interesuje się pochodzeniem tego majątku.
Kiedy w 2014 roku polska policja po raz pierwszy zatrzymała Arkadiusza Łakatosza, w ciągu kilku godzin zorganizował pół miliona złotych kaucji, przyniesionych w reklamówce. Jeden z jego adwokatów tłumaczył, że klient co prawda nie pracuje, ale ma pieniądze ze spadku odziedziczonego po rodzinie z Zachodu, i że taka jest właśnie romska specyfika.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/330175-wymiar-sprawiedliwosci-nie-potrafi-sobie-poradzic-z-romskim-gangiem-okradajacym-seniorow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.