Europa dwóch prędkości istnieje w praktyce. Zachodnie koncerny sprzedają pod tą samą marką gorsze produkty w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Czechy, Węgry i Słowacja zapowiedziały już, że wywrą presję na Brukselę, by ukrócono te praktyki. A polski eurodeputowany składa w tej sprawie interpelację do Komisji Europejskiej.
„Jeśli chodzi o niektóre produkty, jesteśmy dla Zachodu w rzeczywistości koszem na śmieci”
-— oświadczył czeski minister rolnictwa Marian Jureczka, który zamówił badania jakości budzących wątpliwości zachodnich produktów.
Wyniki badań artykułów żywnościowych i środków czystości mają stanowić argument przetargowy w rozmowach z Komisją Europejską, dotyczących zmiany przepisów unijnych. Wydaje się logiczne, że ten sam produkt, w identycznym opakowaniu, sprzedawany przez producenta pod tą samą nazwą, powinien być identyczny.
Jednak tak nie jest, a zlecone przez Czechy badania postawią tylko kropkę nad „i ” . To powszechna wiedza także polskich konsumentów, którzy chętnie kupują w sklepach z „niemiecką chemią ” uważając, że proszek do prania wyprodukowany na rynek niemiecki jest po prostu lepszej jakości.
Zazwyczaj niemieckie koncerny twierdzą, że jeśli produkty przeznaczone na rynek polski różnią się od tych sprzedawanych na Zachodzie, to wynika to z tego, że przystosowano je do upodobań odbiorcy.
Czyli koncerny sugerują, że takie produkty po prostu bardziej lubimy. Mamy więc upodobania inne niż Niemcy i zapewne dlatego wolimy pić mniej aromatyczną kawę i mieć gorzej doprane rzeczy. Tak przynajmniej wynika ze sformułowania o „upodobaniach odbiorcy”, do których musieli dostosować się producenci.
Takie tłumaczenia obrażają inteligencję polskich konsumentów. Jeszcze bardziej obraźliwe jest stwierdzenie, że przeznaczone dla Polaków proszki muszą być słabsze, bo prostu nie jesteśmy przyzwyczajeni do proszków takiej jakości jak w Niemczech. Sypalibyśmy ich za dużo, niszcząc środowisko i swoje ubrania. Wynika z tego, że nie bardzo radzimy sobie z odczytywaniem instrukcji i gdyby napisano na opakowaniu „wsyp 80 ml”, załączając miarkę, to i tak nie poradzilibyśmy sobie z tym odpowiedzialnym zadaniem.
Mamy więc wierzyć, że wszystko to wynika z troski o polskich, a także czeskich, słowackich, węgierskich konsumentów. I absolutnie nie ma nic wspólnego z tym, by wcisnąć nam produkt o najmniejszej akceptowalnej jakości za największą akceptowalną cenę.
Skierowanie interpelacji do Komisji Europejskiej zapowiedział eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski (PO) podkreślając, że koncerny stosują praktyki dyskryminacyjne. Zgodnie z dotychczasowym prawodawstwem, można sprzedawać pod tą samą nazwą produkt o zmienionym składzie, jeśli składniki są podane na opakowaniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/329331-europa-dwoch-predkosci-istnieje-w-praktycejesli-chodzi-o-niektore-produkty-jestesmy-dla-zachodu-w-rzeczywistosci-koszem-na-smieci