W archiwum domowym jednej z naszych wspaniałych babć odnalazłem niedawno dwa niezwykłe dokumenty, szczególnie zresztą dla właścicielki cenne. Pierwszy to pamiątka z jednej z Mszy za Ojczyznę odprawianych przez księdza Jerzego Popiełuszkę w stanie wojennym, za które obecny błogosławiony zapłacił męczeństwem. Babcia jeździła do kościoła Świętego Stanisława Kostki regularnie, stała w tłumie modlących się o wolność i „Solidarność” i słuchała recytacji - jak dumnie napisano na okolocznościowym wydawnictwie - „wybitnych aktorów warszawskich”.
Książeczka ta przyszła mi na myśl gdy dowiedziałem się o tym jak bardzo bluźnierczy kształt przybrała „Klątwa” w Teatrze Powszechnym. Prowokacja opłacona z naszych pieniędzy, wyreżyserowana przez objazdowego skandalistę, Chorwata, który przecież nie może mieć z naszymi symbolami żadnego związku emocjonalnego.
CZYTAJ RELACJĘ PIOTRA ZAREMBY: Cyniczna operacja, ale i amok. Wrażenia z „Klątwy”
Gdzie dzisiaj, w obliczu tego straszliwego bluźnierstwa, są „wybitni aktorzy warszawscy”? Wielu niestety już nie żyje, wielu to wciąż przyzwoici ludzie, państwo doskonale wiedzą, kto stoi po stronie prawdy. Ale są i tacy, którzy w Teatrze Powszechnym udają kopulację z figurą Ojca Świętego Jana Pawła II (Boże wybacz), ścinają krzyż przy wyciu zachwyconej publiki-tłuszczy, czy zawiązują wspomnianej figurze największego Polaka w historii sznur na szyi.
Przypomina się, że także komunistyczni oprawcy zawiązali w 1984 roku gdzieś na tamie pod Włocławkiem sznur na ciele księdza Jerzemgo Popiełuszki. Kto wtedy (poza komuchami) za nim nie płakał? I to jest druga pamiątka babci. Na pogrzebie księdza Jerzego też oczywiście była. Nie mogła nie być.
Jak to się stało, że dziś tak wielu ludzi z dawnej „Solidarności” nie ma oporów by oklaskiwać orgię zła jaką wylewają na najświętsze chrześcijańskie i narodowe symbole? By za to płacić z publicznych pieniędzy? By uznawać, że to urbanowe paskudztwo to znak nie deprawacji, ale wolności słowa?
Wydaje się, że odpowiedź jest jasna: to logiczna konsekwencja zdrady ideałów „Solidarności” i zdrady ludzi, którzy pierwszą „Solidarność” tworzyli. Jeśli zecydowali się na wspólną z postkomunistami budowę III RP i czerpanie z tego profitów i przywilejów, to z czasem przyjęli ich światopogląd i ich język. Dołączenie podczas spektaklu w „Teatrze Powszechnym” do duchowych potomków Urbana/Palikota i dychowych spadkobierców oprawców księdza Jerzego jest w tym procesie już tylko kolejnym krokiem. Dla nich naturalnym, oczywistym, nie odczuwanym jako jakiś przełom. Nienawiść to tych, którzy przypominają o wartościach, dziedzictwie, walczą o niewygodną prawdę, budzą wyrzuty sumienia, jest zawsze taka sama. Taka była w latach 80., taka jest dzisiaj. Bo Ewangelia jest zawsze prawdziwa i zawsze odnosi się do naszych czasów.
Jedno trzeba jednak tym ludziom Platformy, Nowoczesnej, niestety także PSL, którzy to najnowsze bluźnierstwo finansują, akceptują, albo przynajmniej przemilczają, powiedzieć: nigdy już nie śmiejcie powoływać się na dziedzictwo „Solidarności” i świętego Jana Pawła II. Nigdy. Bo naprawdę w końcu walnie w was w piorun.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/329026-jesli-ci-ktorzy-dzis-akceptuja-to-bluznierstwo-jeszcze-choc-raz-powolaja-sie-na-dziedzictwo-solidarnosci-w-koncu-walnie-w-nich-piorun