Mateusz Kijowski traci z oczu to, co powinno być dla niego najważniejsze - czyli rodzinę. W czasie wyborów lidera KOD w regionie łódzkim żona Kijowskiego postanowiła go wesprzeć… w dość specyficzny sposób. Żaliła się jak im ciężko i że wszystko podporządkowali organizacji, nawet życie rodzinne, które mówiąc delikatnie, mocno kuleje.
Żona Kijowskiego, Magdalena, narzekała, że zarówno mąż jak i ona całe życie podporządkowali działalności na rzecz demokracji i nie tylko nie mają z tego żadnych korzyści, ale jeszcze ich dziecko jest prześladowane w szkole.
Okazuje się, że opowiadała o wiele więcej. Publicznie zwierzała się ze spraw rodzinnych. Trzeba przyznać, że to zaskakująca szczerość.
KOD zdezorganizował totalnie nasze życie domowe. Miałam wrażenie, że straciłam wszystko. Przez dom przewijali się obcy ludzie, dzieci nie jadły obiadów, tylko kanapki. I to jak sobie same je zrobiły. Mateusza nie było ciągle w domu, ale chociaż wiedziałam, gdzie jest i co robi
—opowiadała.
Wyjątkowo dziwny jest model rodziny Kijowskiego. Jeśli szef KOD dzięki takim historiom, rodem z oper mydlanych, chce odzyskać sympatię, to może się zawieść… o odzyskiwaniu zaufania nie może być nawet mowy.
ann/dzienniklodzki.pl/se.pl
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 6 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/326681-zaskakujaca-szczerosc-zony-kijowskiego-dzieci-nie-jadly-obiadow-tylko-kanapki-i-to-jak-sobie-same-je-zrobily