Niedawno otrzymałem e-mailowy list od Instytutu Ordo Iuris, którego wytłuszczony tytuł brzmiał: „Stop bezkarności anonimowych donosicieli”.
Z treści listu wynikało, że cytuję: „anonimowi donosiciele” i „anonimowy donos jest najczęściej występującą przyczyną rodzinnych tragedii”. List ten informuje także, że
konieczna jest zmiana przepisów. Polskie prawo wymaga w tym zakresie kompleksowej zmiany, o którą nie będzie łatwo. Musimy jednak od czegoś zacząć. Dlatego podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu prac mających doprowadzić do zmiany przepisów, która pozwoli położyć kres anonimowości i bezkarności donosicieli (wytłuszczenie autora - przyp. red.).
Jest w nim także prośba o wpłaty na rzecz Instytutu, który przygotuje odpowiedni projekt w tej sprawie.
Zapowiedź takich działań, podejmowanych przez ważne środowisko opiniotwórcze, zawarta w liście rozesłanym zapewne do tysięcy subskrybentów, zaniepokoiła mnie z uwagi na dobro małoletnich dzieci. Powody mojego niepokoju wyjaśniłem w moim artykule Starałem się w nim w sposób konstruktywny i rzeczowy ukazać zagrożenia płynące z kierunku projektowanych prac.
Zostało to źle przyjęte przez wiceprezesa Instytutu Ordo Iuris Jerzego Kwaśniewskiego, który wypowiedział się na łamach portalu wPolityce.pl Autor wyraża zdziwienie, że mogłem poddać krytyce zamysł nie znając projektu, bo go jeszcze nie ma. Stwierdził, że nie znam realiów dotyczących ingerencji prowadzonych przez instytucje, do których docierają anonimowe „donosy” oraz, że brak mi zrozumienia dla rodzin poddawanych szykanom ze strony urzędników, zajmujących się nimi z powodu „donosu”.
Żałuję, że merytoryczna dyskusja, jaką zaproponowałem, została bezpodstawnie odebrana jako atak na Instytut Ordo Iuris. Nie zgadzam się, że nie można krytykować jego propozycji, bo projektu zmiany ustawy jeszcze nie ma. Zamysł tych zmian został dobitnie nakreślony i przekazany do publicznej wiadomości, o czym świadczą cytaty, jakie z listu Ordo Iuris zamieściłem. Zatem może i powinien być dyskutowany. Szczególnie, gdy Instytut zbiera na ten cel pieniądze.
Uważam, że już sama propozycja, zawarta z liście Ordo Iuris, może zniechęcać do informowania o sytuacjach krzywdzenia dzieci, bo na ogół nie chcemy być uznawani za „donosicieli”, a tak określa się tych, którzy anonimowo przekazują informację, że z dzieckiem dzieje coś się złego. Zniechęca także do informowania podczas wywiadów środowiskowych do których przeprowadzania obligowani są kuratorzy sądowi. Zdecydowanie wolałbym, aby ludzie informowali ujawniając swoje dane. Jednak, gdy z obawy przed możliwością agresywnych zachowań ze strony osób, których ta informacja dotyczy, wolą to zrobić bez ich podawania, albo całkowicie odstąpić od osobistej ingerencji w sprawie, lepiej, aby zrobili to anonimowo.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niedawno otrzymałem e-mailowy list od Instytutu Ordo Iuris, którego wytłuszczony tytuł brzmiał: „Stop bezkarności anonimowych donosicieli”.
Z treści listu wynikało, że cytuję: „anonimowi donosiciele” i „anonimowy donos jest najczęściej występującą przyczyną rodzinnych tragedii”. List ten informuje także, że
konieczna jest zmiana przepisów. Polskie prawo wymaga w tym zakresie kompleksowej zmiany, o którą nie będzie łatwo. Musimy jednak od czegoś zacząć. Dlatego podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu prac mających doprowadzić do zmiany przepisów, która pozwoli położyć kres anonimowości i bezkarności donosicieli (wytłuszczenie autora - przyp. red.).
Jest w nim także prośba o wpłaty na rzecz Instytutu, który przygotuje odpowiedni projekt w tej sprawie.
Zapowiedź takich działań, podejmowanych przez ważne środowisko opiniotwórcze, zawarta w liście rozesłanym zapewne do tysięcy subskrybentów, zaniepokoiła mnie z uwagi na dobro małoletnich dzieci. Powody mojego niepokoju wyjaśniłem w moim artykule Starałem się w nim w sposób konstruktywny i rzeczowy ukazać zagrożenia płynące z kierunku projektowanych prac.
Zostało to źle przyjęte przez wiceprezesa Instytutu Ordo Iuris Jerzego Kwaśniewskiego, który wypowiedział się na łamach portalu wPolityce.pl Autor wyraża zdziwienie, że mogłem poddać krytyce zamysł nie znając projektu, bo go jeszcze nie ma. Stwierdził, że nie znam realiów dotyczących ingerencji prowadzonych przez instytucje, do których docierają anonimowe „donosy” oraz, że brak mi zrozumienia dla rodzin poddawanych szykanom ze strony urzędników, zajmujących się nimi z powodu „donosu”.
Żałuję, że merytoryczna dyskusja, jaką zaproponowałem, została bezpodstawnie odebrana jako atak na Instytut Ordo Iuris. Nie zgadzam się, że nie można krytykować jego propozycji, bo projektu zmiany ustawy jeszcze nie ma. Zamysł tych zmian został dobitnie nakreślony i przekazany do publicznej wiadomości, o czym świadczą cytaty, jakie z listu Ordo Iuris zamieściłem. Zatem może i powinien być dyskutowany. Szczególnie, gdy Instytut zbiera na ten cel pieniądze.
Uważam, że już sama propozycja, zawarta z liście Ordo Iuris, może zniechęcać do informowania o sytuacjach krzywdzenia dzieci, bo na ogół nie chcemy być uznawani za „donosicieli”, a tak określa się tych, którzy anonimowo przekazują informację, że z dzieckiem dzieje coś się złego. Zniechęca także do informowania podczas wywiadów środowiskowych do których przeprowadzania obligowani są kuratorzy sądowi. Zdecydowanie wolałbym, aby ludzie informowali ujawniając swoje dane. Jednak, gdy z obawy przed możliwością agresywnych zachowań ze strony osób, których ta informacja dotyczy, wolą to zrobić bez ich podawania, albo całkowicie odstąpić od osobistej ingerencji w sprawie, lepiej, aby zrobili to anonimowo.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/324083-jeszcze-raz-o-zamiarze-walki-z-anonimowym-informowaniem-o-krzywdzie-dziecka