Jak mądrze mawiała moja śp. babcia Felicja, w mętnej wodzie dobrze ryby łowić. Nic więc dziwnego, że kilka dociekliwych materiałów pokazanych w „Wiadomościach” TVP, a pokazujących powiązania między światem polityki a dotacjami dla organizacji pozarządowych, wywołało furię. I nie ma się co dziwić, że kilka zdań pani premier Beaty Szydło dla „Tygodnika Solidarność” o możliwości powołania Narodowego Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, które miałoby ustanowić jasne reguły wspierania organizacji pozarządowych, wzbudziło taką wściekłość.
„Gazeta Wyborcza” orzekła iż teraz
Władza zrobi z NGO-sami porządek. (…) Partia będzie zadaniować społeczeństwo obywatelskie i sterować jego rozwojem. (…) Cel z góry łatwo przewidzieć: „wychowanie patriotyczne”, promowanie rodzicielstwa, kult smoleński. Wiadomo też, czego z pewnością władza nie wesprze: działań na rzecz równości, praw człowieka, samorządności.
Pomińmy głupie złośliwości Ewy Siedleckiej, autorki tych słów, na temat „kultu smoleńskiego”. Istota sprawy jest gdzie indziej. Po pierwsze, od kiedy to między rodzicielstwem i wychowaniem patriotycznym jest sprzeczność z prawami człowieka i samorządnością? A może w ujęciu lewicowo-liberalnym te ostatnie zacne hasła używane są do promocji inżynierii społecznej? To by tłumaczyło obawy.
Po drugie, skąd aż taka skala obaw lewicowych „NGO-sów” czyli „non-government organizations” - organizacji pozarządowych o finansowanie rządowe? Oczywiście, pewne działania państwo może NGO-som zlecać, może je wykorzystywać do realizacji swoich społecznych celów, ale czy poziom tego finansowania w III RP był tak duży, że bez państwowych pieniędzy cały sektor się zawali? Czy społeczna pozarządowa składka na NGO-sy nie jest aby w rzeczywistości symboliczna, o ile w ogóle? Czy są one zdolne pozyskiwać samodzielnie jakiekolwiek pieniądze? Jaka jest tak zwana wartość dodana?
Zadał to pytanie także dziennikarz ekonomiczny Jacek Łęski:
Dlaczego organizacje pozarządowe tak kurczowo trzymają się pieniędzy rządowych? Nie lepiej odrzucić te pęta?
Co ważniejsze, nie chodzi tylko o pęta, ale brak kryteriów wedle jakich miliony podatników płynęły do różnych towarzystw. Zwykle lewicowych, liberalnych i LGBT. Gdyż, jak wiadomo, społeczeństwo obywatelskie to tylko te owsiakowe czy feministyczne, na przykład już Rodzina Radia Maryja to złe i niebezpieczne zgromadzenie, które medialnie zaszczuwano.
Coraz jaśniej zaczynamy rozumieć dlaczego zmiana roku 2015, tak jednoznaczna i tak zasadnicza, wypchnęła na ulicę tylu zaniepokojonych i zatroskanych „demokratów” zgromadzonych w tzw. KOD. I nie przypadkiem przewodzili im właściciele prywatnych teatrów, które nie umieją żyć bez państwowych ogłoszeń i szefowie prywatnych mediów, które muszą zwalniać setki ludzi bez dopływu państwowych ogłoszeń. A także, co najbardziej zabawne, liderzy pozarządowych organizacji, które jak się okazuje umrą bez rządowych dotacji. Byłoby to całkiem zabawne gdyby nie było związane z miliardowymi w sumie transferami publicznych, wspólnych pieniędzy, do wąskich, uprzywilejowanych grup.
PS. Polecam nasz tygodnik, który utrzymuje się wyłącznie dzięki Państwa stałemu wsparciu:
A nasz portal można TUTAJ WESPRZEĆ darowizną. Każdą złotówkę wydamy na rozwój. Dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/316476-celne-pytanie-dlaczego-organizacje-pozarzadowe-tak-kurczowo-trzymaja-sie-pieniedzy-rzadowych