Więc jak do tego doszło, przy tylu światłych umysłach, że PiS zdobyło w Polsce władzę? Po odpowiedź autor udał się na Podkarpacie. I sprawa robi się jasna: przez katofundemantalistów, których tam widać najlepiej. Zdjęcia ludzi klęczących w kościele, klęczących na bruku przed kościołem, polityk PiS Jerzy Paul rozrzucający na festynie dzieciom cukierki… - dorośli też coś dostali, 500+, o czym opowiadają do kamery dwie rodziny zadowolone z przypływu pieniędzy. 500 złotych to niewiele, ale w Polsce dużo. I znów msza, i ksiądz, i dzwony, i komentarz odautorski, że to sojusz „przeciw gender”, że „nie chcą uciekinierów i meczetów”, że Kaczyński z Radiem Maryja, wespół… - ich…. „zdrowa Polska przeciw choremu Zachodowi”. I znów, jako kontrapunkt, tłumy tych nowoczesnych na ulicach,, polskich kobiet, które przyniosły rządowi PiS w kartonach kartki z podpisami przeciw planowanemu, całkowitemu zakazowi aborcji.
Polska zaczyna wyglądać jak państwo wyznaniowe, a nawet zmilitaryzowane państwo wyznaniowe
—skarży się reporterowi Richterowi Kazimiera Szczuka. I znów kościół i modlitwy, i hymn, ale z innej okazji - miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Twórca reportażu rozwiewa wątpliwości, co do jej jedynej przyczyny: to była „mgła i błąd ludzki”, co „wykazały wszystkie dochodzenia”. Tylko Kaczyńskiemu „potrzebna jest legenda o bohaterze”, że była to zmowa i zamach. Szerzej na użytek niemiecko- i francuskojęzycznych telewidzów objaśniają ten fenomen szef „Newsweeka” Tomasz Lis, były prezydent Bronisław Komorowski oraz autorytatywny Maciej Lasek. Ten ostatni odnosi się też do filmu „Smoleńsk”:
Wszystkie informacje zawarte w tym filmie opierają się na dawno zdementowanych legendach, krążących wokół katastrofy
—kwituje szef komisji badania wypadków lotniczych. I znów ulica, znów walczący o demokrację, i znów rozedrgana Janda:
Cały naród jest podzielony (…), te oskarżenia, kłamstwa, zarzuty, które padają każdego dnia, jak w ogóle można coś takiego mówić…!
—prawie krzyczy i załamuje ręce I ona, i Wajda, tak strasznie chcieliby „powrotu do normalności”. Autor Claus Richter też. I, zgodnie z zasadami dramaturgii, spina swe dzieło klamrą, w pociągu, już w drodze powrotnej… Wtedy, gdy w 1984 roku wyjechał z Polski to:
Pięć lat trwało, zanim wywalczona została wolność. Dziś wielu ma nadzieję, że potrwa to tylko trzy lata, do następnych wyborów…
Zamiast komentarza, pozwolę sobie na prywatną dygresję: Szanowny kolego Richter! Joseph Goebbels byłby z Pana dumny. Zadanie wykonane wzorowo, zgodnie z jego najlepszą szkołą zakłamanej propagandy. Uważam, że Pański reportaż powinien być pokazany także przez polską telewizję publiczną (do czego władze TVP gorąco zachęcam), jako przykład skrajnej manipulacji.
Nie ułatwia mi Pan pracy w moich staraniach o zrozumienie i dobrosąsiedzkie porozumienie między moimi i Pana rodakami. W chwili zjednoczenia Niemiec, które przeżywałem w Pańskim kraju, przeszła obok mnie grupa, jak to nazywacie, glacogłowych, z wojennymi sztandarami III Rzeszy i pieśnią na ustach: „Deutsche Panzer, deutsches Bier, keiner fährt so schnell wie wir!”. („Niemieckie czołgi i piwo, nikt nie jedzie tak szybko jak my…!”). Potem był… Rostock, Hoyerswerda, Solingen, całe płonące Niemcy - pewnie pamięta Pan tę falę nienawiści do obcych w swoim kraju i azylantów spalonych przez oszalały tłum. Też mógłbym to ująć klamrą: co wtedy i dziś, o dzisiejszych, „narodowoczystych strefach”, o wrogich wobec obcokrajowców i nas, Polaków plakatach wyborczych, o „no go areas” i płonących obecnie schroniskach dla imigrantów, z rozmowami i zdjęciami tych okaleczonych i skorych do okaleczania…
Różnica polegałaby na tym, że to akurat jest prawdą, pozostaje tylko kwestia właściwej interpretacji… Jako dziennikarz wystawił Pan przede wszystkim sobie koszmarne świadectwo. A poza tym, mit Verlaub (z przyzwoleniem), Niemiec uczący Polaków demokracji brzmi jak szyderstwo historii, graniczące z paranoją, nie sądzi Pan? Czy się mylę…?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Więc jak do tego doszło, przy tylu światłych umysłach, że PiS zdobyło w Polsce władzę? Po odpowiedź autor udał się na Podkarpacie. I sprawa robi się jasna: przez katofundemantalistów, których tam widać najlepiej. Zdjęcia ludzi klęczących w kościele, klęczących na bruku przed kościołem, polityk PiS Jerzy Paul rozrzucający na festynie dzieciom cukierki… - dorośli też coś dostali, 500+, o czym opowiadają do kamery dwie rodziny zadowolone z przypływu pieniędzy. 500 złotych to niewiele, ale w Polsce dużo. I znów msza, i ksiądz, i dzwony, i komentarz odautorski, że to sojusz „przeciw gender”, że „nie chcą uciekinierów i meczetów”, że Kaczyński z Radiem Maryja, wespół… - ich…. „zdrowa Polska przeciw choremu Zachodowi”. I znów, jako kontrapunkt, tłumy tych nowoczesnych na ulicach,, polskich kobiet, które przyniosły rządowi PiS w kartonach kartki z podpisami przeciw planowanemu, całkowitemu zakazowi aborcji.
Polska zaczyna wyglądać jak państwo wyznaniowe, a nawet zmilitaryzowane państwo wyznaniowe
—skarży się reporterowi Richterowi Kazimiera Szczuka. I znów kościół i modlitwy, i hymn, ale z innej okazji - miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Twórca reportażu rozwiewa wątpliwości, co do jej jedynej przyczyny: to była „mgła i błąd ludzki”, co „wykazały wszystkie dochodzenia”. Tylko Kaczyńskiemu „potrzebna jest legenda o bohaterze”, że była to zmowa i zamach. Szerzej na użytek niemiecko- i francuskojęzycznych telewidzów objaśniają ten fenomen szef „Newsweeka” Tomasz Lis, były prezydent Bronisław Komorowski oraz autorytatywny Maciej Lasek. Ten ostatni odnosi się też do filmu „Smoleńsk”:
Wszystkie informacje zawarte w tym filmie opierają się na dawno zdementowanych legendach, krążących wokół katastrofy
—kwituje szef komisji badania wypadków lotniczych. I znów ulica, znów walczący o demokrację, i znów rozedrgana Janda:
Cały naród jest podzielony (…), te oskarżenia, kłamstwa, zarzuty, które padają każdego dnia, jak w ogóle można coś takiego mówić…!
—prawie krzyczy i załamuje ręce I ona, i Wajda, tak strasznie chcieliby „powrotu do normalności”. Autor Claus Richter też. I, zgodnie z zasadami dramaturgii, spina swe dzieło klamrą, w pociągu, już w drodze powrotnej… Wtedy, gdy w 1984 roku wyjechał z Polski to:
Pięć lat trwało, zanim wywalczona została wolność. Dziś wielu ma nadzieję, że potrwa to tylko trzy lata, do następnych wyborów…
Zamiast komentarza, pozwolę sobie na prywatną dygresję: Szanowny kolego Richter! Joseph Goebbels byłby z Pana dumny. Zadanie wykonane wzorowo, zgodnie z jego najlepszą szkołą zakłamanej propagandy. Uważam, że Pański reportaż powinien być pokazany także przez polską telewizję publiczną (do czego władze TVP gorąco zachęcam), jako przykład skrajnej manipulacji.
Nie ułatwia mi Pan pracy w moich staraniach o zrozumienie i dobrosąsiedzkie porozumienie między moimi i Pana rodakami. W chwili zjednoczenia Niemiec, które przeżywałem w Pańskim kraju, przeszła obok mnie grupa, jak to nazywacie, glacogłowych, z wojennymi sztandarami III Rzeszy i pieśnią na ustach: „Deutsche Panzer, deutsches Bier, keiner fährt so schnell wie wir!”. („Niemieckie czołgi i piwo, nikt nie jedzie tak szybko jak my…!”). Potem był… Rostock, Hoyerswerda, Solingen, całe płonące Niemcy - pewnie pamięta Pan tę falę nienawiści do obcych w swoim kraju i azylantów spalonych przez oszalały tłum. Też mógłbym to ująć klamrą: co wtedy i dziś, o dzisiejszych, „narodowoczystych strefach”, o wrogich wobec obcokrajowców i nas, Polaków plakatach wyborczych, o „no go areas” i płonących obecnie schroniskach dla imigrantów, z rozmowami i zdjęciami tych okaleczonych i skorych do okaleczania…
Różnica polegałaby na tym, że to akurat jest prawdą, pozostaje tylko kwestia właściwej interpretacji… Jako dziennikarz wystawił Pan przede wszystkim sobie koszmarne świadectwo. A poza tym, mit Verlaub (z przyzwoleniem), Niemiec uczący Polaków demokracji brzmi jak szyderstwo historii, graniczące z paranoją, nie sądzi Pan? Czy się mylę…?
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/316427-niemieckie-czolgi-i-piwo-czyli-jak-niemiec-uczy-polakow-demokracji-i-wierzy-w-odzyskanie-przez-nas-wolnosci-za-trzy-lata?strona=2