Redaktor Tomasz Sakiewicz nie lubi, gdy ktoś staje mu na drodze. Choćby nie wiem jak był zasłużony w pracy dla Polski.
Wczoraj otwarcie szantażował kobietę, szefową Wiadomości Marzenę Paczuskę, stawiając tezę: jeśli nie puści jego pseudonewsa o rzekomo znanych już wnioskach z ekshumacji śp. Marii i Lecha Kaczyńskich (jakim cudem kilkanaście godzin po zakończeniu samej procedury!!!????), to uzna ją za „smoleńskiego kłamcę”!
A mówimy o dziennikarce, która w dążeniu do prawdy - prawdy, a nie hucpy - należała zawsze i należy do tych najtwardszych, najbardziej nieustraszonych, wytrwałych i dzielnych!
Uderzanie w kobiety brudnymi chwytami widać weszło w krew redaktorowi Sakiewiczowi. Poirytowany faktem, że redakcję „Wiadomości” wsparł red. Marek Pyza oraz Michał Karnowski (ja także, choć jedynie skromnym tweetem), postanowił uderzyć w kolejną kobietę. W moją żonę.
Sensacyjny news na kierowanym przez Sakiewicza portalu głosi:
„Awans żony Karnowskiego w TVP”.
Dalej opis zdarzenia, i zgryźliwa puenta: „Redakcja gratuluje awansu!”.
Redakcja Sakiewicza idzie więc drogą „Gazety Wyborczej” i „Pressa”, które w ten sposób właśnie dezawuowały samodzielny dorobek zawodowy mojej żony (pracowała w TVP na długo zanim ją poznałem) sugerując bez żadnych podstaw, że chodzi o jakiś nepotyzm. Co nie ma żadnego sensu w odniesieniu do osoby, która wymyśliła TVP ABC, napisała koncesję tego kanału, a w ubiegłym roku odniosła duży samodzielny sukces, znacząco poszerzając widownię.
Ale teraz nawet „Press” się zreflektował, bo faktom nie da się zaprzeczyć (wzrost oglądalności w ciągu roku o nawet ponad 70 proc.), i już nie robi z Justyny Karnowskiej czyjejś „żony”. Zwłaszcza, że nie ma mowy o żadnym awansie, a jedynie o zmianie struktury TVP (ABC jako jedyny kanał był kierowany przez kierownika, teraz - w związku z przyrostem oglądalności, został podniesiony na wyższy poziom), co TVP jasno w komunikacie wyjaśniła.
Dla jasności: moja żona wielokrotnie odrzucała propozycje realnych awansów. Nie ze strachu, ale z powodu troski o rodzinę i dzieci.
Sakiewicz nie chce w tym wypadku znać prawdy. Chce się zemścić za obronę słusznej decyzji Marzeny Paczuskiej. Więc uderza. Nawet nie w Karnowskiego, ale - niczym damski bokser - w jego żonę.
Kłótnie na prawicy są szkodliwe, są złe. Ale nie możemy pozwolić, by całe środowisko próbował zastraszać, a nawet szantażować, człowiek, który wyraźnie się zapomniał, a może i zagubił. Będziemy twardo protestowali za każdym razem, gdy zobaczymy, że ktoś komuś próbuje wyrządzić krzywdę. Nie będziemy milczeli.
PS. Tomaszu Sakiewiczu, obiecuję: niezależnie od tego, jak mocno się poróżnimy, nigdy nie uderzę w Twoją rodzinę.
Może i Ty się zreflektujesz, i przeprosisz? Nie, nie mnie. Moją żonę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/316343-po-trupach-do-celu-uderzanie-w-kobiety-brudnymi-chwytami-wyraznie-weszlo-w-krew-tomaszowi-sakiewiczowi