Tak uważa piosenkarka Natalia Przybysz, która ujawniła, że w ubiegłym roku tuż przed Bożym Narodzeniem dokonała jej w klinice na Słowacji. Zwykle w tym okresie wokalistka walczy o prawo do życia dla karpi.
Aborcyjny coming out celebrytki, która udzieliła wywiadu „Wysokim Obcasom „, dodatkowi „GW” jest w pewien sposób niezwykły. Miał wspierać ideę „czarnego protestu „, jednak wbrew intencjom ją kompromituje. **
Zależy im na jakości tego życia, które już mają. Nie chcą wracać do pieluch. Nie chcą szukać większego mieszkania
— mówi Natalia Przybysz, opowiadając historię pary — czyli swoją i swego partnera — która podjęła decyzję o aborcji.
Urodzenie dziecka byłoby kłopotem, który powodowałby dyskomfort. W przeciwieństwie do aborcji , określanej jako „dobrze zorganizowana sytuacja, która daje poczucie bezpieczeństwa „Właściwie — jak sugeruje celebrytka — aborcja jest przeżyciem całkiem przyjemnym.
„Jest czysto, miło, ciepło. Opieka jest profesjonalna”.
A po wszystkim podobno doznaje się uczucia euforii.
Nagle cieszysz się wszystkim w swoim życiu, tym, co masz .(…) To najbardziej uskrzydlające przebudzenie. Pięć minut — i masz z powrotem swoje życie
— opowiada piosenkarka.
Jej wynurzenia brzmią jak reklama kliniki aborcyjnej — wsiada się w busik w Krakowie, by na Słowacji za tysiąc złotych szybko komfortowo i higienicznie rozwiązać nieprzyjemny problem.
Lekkość, z jaką piosenkarka opowiada o aborcji, poraża. To odpychająca mieszanka cynizmu, który udaje naturalność, bezmyślności zakamuflowanej jako spontaniczność.
Ta historia ma jeszcze drugie dno — Natalia Przybysz jest zdeklarowaną obrończynią praw zwierząt i deklaruje, że jej wrażliwość sprawiła, że została weganką. Co roku przed Świętami Bożego Narodzenia angażuje się w kampanię na rzecz karpi — by nie były zabijane przez nieczułych Polaków i nie trafiały na wigilijny stół.
Wzruszona losem karpi piosenkarka bierze nawet udział w pikietach, by zaprotestować przeciwko ich cierpieniom.
W ostatnim roku zapewne nie zdążyła się jednak zaangażować w przedświąteczny ruch pro-life dla karpi, bo wsiadała w busik na Słowację.
Nawet sam Michel Houellebecq nie zdołałby chyba wymyślić fabuły, która w równie ironiczny i mocny sposób przedstawiałaby wynaturzenia współczesnej cywilizacji.
Zwierzenia piosenkarki pokazują też, że zło jest rzeczywiście banalne. Szczegóły, dotyczące aborcji i jej motywów są przyziemne i podane w sposób rzeczowy i pozbawiony emocji. Jak mówi Przybysz, jej mieszkanie jest wystarczające tylko dla dotychczasowej rodziny. — 60 metrów kwadratowych ze wszystkimi książkami i zabawkami dzieci jest trochę ciasne, ale jest OK — opowiada piosenkarka.
Na tych sześćdziesięciu metrach nie ma już miejsca dla kolejnego, trzeciego dziecka. Można by było wprawdzie zamienić mieszkanie na większe, zapewne nie ma przeszkód finansowych, ale piosenkarka mówi, że ona i jej partner „nie chcą szukać większego mieszkania teraz „. Koniec, kropka. Sześćdziesiąt metrów kwadratowych mieszkania to bariera, której trzecie dziecko nie przekroczy.
W sposób oczywisty narzuca się pytanie — co było, gdyby mieszkanie miało na przykład pięćdziesiąt metrów? Czy piosenkarka już parę lat wcześniej wsiadłaby w busik na Słowację, bo metraż okazałby się niewystarczający na drugie dziecko?
W internecie nic nie ginie. Za kilka lub kilkanaście lat dzieci Natalii Przybysz przeczytają jej zwierzenia. To może być dość ekstremalne przeżycie — świadomość, że miały szczęście, bo matka uznała, że one i ich zabawki jednak zmieszczą się w mieszkaniu. Trudno przypuszczać, że nie będzie to miało wpływu na ich życie.
Psycholodzy mówią o „syndromie ocaleńca ” — cierpią na niego ludzie, którzy mogli zginąć, ale jednak przeżyli, towarzyszy im ból i niejasne poczucie winy, wobec tych, którym się nie udało.
Ale zapewne nic nie jest istotne wobec cierpień karpi, nad którymi zawsze gotowa jest pochylić się Natalia Przybysz.
Jej aborcyjny coming out jest na miarę infantylnej piosenkarki, której religią stal się egoizm i nie jest nawet w stanie zrozumieć swojego cynizmu.
Ale mało skomplikowana intelektualnie celebrytka ma swego patrona, który także potrafił pogodzić demonstrowaną wrażliwości na cierpienia zwierząt z walką o powszechną dostępność do aborcji. I idzie nawet krok dalej. Peter Singer, australijski etyk — jakkolwiek by to słowo nie brzmiało dziwnie w tym kontekście — propaguje wegetarianizm jako jedynie moralne rozwiązanie, a równocześnie postuluje, by rozszerzyć pojęcie aborcji . Nie chce się ograniczać do ciąży — jak uważa aborcją byłoby też uśmiercanie dziecka już po urodzeniu, w określonym „okresie przejściowym”. Życie karpia byłoby więc więcej warte niż życie noworodka…
Poruszające historie młodych kobiet, matek, kobiet dzielnych i mężnych, które przedłożyły życie swojego dziecka nad własne: „Życie dla życia” + DVD - Małgorzata i Tomasz Terlikowscy. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/312885-zbyt-maly-metraz-mieszkania-jest-wskazaniem-do-aborcji