Sypią się sondaże, według których PiS poniżej 30 proc., a zabawna i biedna partia Petru na poziomie 25 proc. Teraz sondaż dla Radia Zet. Tak, w tle niezawodny IBRiS, według którego po wybuchu KOD-owej rewolty Nowoczesna rzekomo była na pierwszym miejscu. Później nawet oni uznali, że to jednak śmieszna sugestia.
Wszystko ma służyć jednemu: opowieści, że PiS leci na łeb na szyję, że Polacy się odwracają, że to przełom. Tym razem nie trybunałowy, ale aborcyjny. W pewnym sensie jest zabawniej niż w styczniu, bo wówczas można było się łudzić co do politycznego zasięgu niepokoju. Dziś próbuje się jednak wmówić nam, że wyborcy prawicy też dali się uwieść tzw. „czarnym protestom”, że urzekły ich hasła obsesyjnie i wulgarnie krążące wokół słowa na „m”. No przepraszam, ja w to nie wierzę.
Dwie informacje zasługują na uwagę.
Pierwsza: „Wyborcza” ogłasza, że „nie składają parasolek”. Rozdają nalepki, nakręcają atmosferę, budują napięcie. Chcą iść za ciosem, ogłaszając, że „powrót do Polski sprzed 3 października nie jest możliwy”. Ani myślą szanować jakieś „kompromisy”. Rewolta obyczajowa i wojna światopoglądowa mają przynieść zmianę polityczną.
I druga informacja: KOD zwija tzw. miasteczko przed Kancelarią Premiera. Od dawna puste, ale jakoś wymagające obsługi. Teraz ma zniknąć, ponieważ „skończyła się formuła protestu”. Podejrzewam, że za chwilę skończy się również temat Trybunału, jako zbyt mało nośny.
Przed nami kolejna próba wywołania przesilenia. Z inną lokomotywą - obyczajową, zamiast trybunałowej. Skoro poczuli, że proaborcyjna agenda zażarła, to porzucają „obronę Konstytucji”, od dawna już bardzo nieszczerą. Siły i zasoby skupią się w innym miejscu. Nie zabraknie prowokacji i operacji manipulacyjnych, bo lewica od zawsze zmienia świadomość społeczną za pomocą dźwigni, eksponując drastyczne przypadki, wyciągając Alicje Tysiąc.
Wnioski dla obozu rządzącego są jasne: trzeba bardzo uważać, trzeba postępować ostrożnie, sprawnie rozbrajać bomby, mądrze i z wyobraźnią wybierać pola sporu. Ale jednocześnie trzeba zmieniać reguły gry, trzeba budzić i organizować własne zaplecze. Armia parlamentarna to nieskuteczna broń w zderzeniu z zielonymi ludzikami zmiany obyczajowej. Potrzeba obrony terytorialnej, znającej teren, zdolnej do punktowego staczania bitew.
Celem nie jest tylko zmiana władzy. Celem jest trwała dewastacja całego polskiego kodu kulturowego. Tak, by już nigdy żaden PiS, żadna realna zmiana, nie mogła mieć miejsca. Tak, by już nikt nie umiał myśleć inaczej niż podyktują redaktorzy pewnej gazety. A więc drastyczne zdemolowanie systemu nauczania, narzucenie społeczeństwu ideologii gender, zepchnięcie Kościoła do getta, uderzenie w rodzinę, monopolizacja rynku mediów, tym razem już pełna, dalsza wyprzedaż suwerenności.
Trzeba podjąć wyzwanie. Za trzy lata, przed kolejnymi wyborami, będzie za późno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/311279-to-nie-przypadek-ze-zwijaja-miasteczko-kod-przed-kprm-lokomotywa-trybunalowa-idzie-w-odstawke-zaczyna-sie-gra-o-wszystko