Zaognia się publiczna dyskusja nad projektami obywatelskimi dotyczącymi aborcji. W tym kontekście trzeba zastanowić się, w jaki sposób należy działać, aby ludzi pozyskiwać, a nie odtrącać od idei poszanowania życia. W tej sferze świadomość jest bardzo ważna, bo kształtuje postawy, a te przekładają się na działania za czy przeciw życiu. Chciałbym spojrzeć na rosnącą polaryzację społeczną wokół obrony życia versus prawo do aborcji przez pryzmat niektórych rozwiązań projektu obywatelskiego Stop aborcji.
W 1993 roku uchwalona została Ustawa o planowaniu rodziny, która wprowadziła zakaz aborcji z powodu tzw. trudnej sytuacji życiowej kobiety w ciąży. Znalazły się w niej także zapisy gwarantujące pomoc dla kobiet brzemiennych w trudnych sytuacjach, czy ochronie uczennic w ciąży.
Do polskich szkół wprowadziła przedmiot „Wychowanie do życia w rodzinie”, który obejmuje wiedzę o rozwoju człowieka w okresie prenatalnym, co silnie buduje postawy pro-life. Do młodych dotarło to, że człowiek jest człowiekiem także w prenatalnym okresie życia.
Ustawa ta okazała się wielkim sukcesem. Dzięki niej liczba aborcji w Polsce została zminimalizowana, jednocześnie poprawiło się zdrowie kobiet i pomoc dla kobiet w sytuacjach kryzysowych, a także zdecydowanie wzrosła świadomość społeczna w kierunku akceptacji dla ochrony poczętego dziecka. Tych wyjątkowych osiągnięć nie wolno wystawiać na szwank.
Pułapka karalności w projekcie obywatelskim. Przepis o karalności matki dziecka poczętego, choć logiczny na gruncie prawa, nie uwzględnia kontekstu kulturowego i psychologicznego. Naiwnością byłoby oczekiwać, że nie spolaryzuje społeczeństwa, a w konsekwencji i zrazi, zamiast zachęcać do obrony życia dziecka poczętego. Propozycja ta bagatelizuje fakt, że kobieta jest zawsze drugą ofiarą aborcji. Krytycznie wypowiedział się o niej Episkopat Polski oświadczając, że „nie popiera karania kobiet, które dopuściły się aborcji.”
Pułapka edukacyjna w projekcie obywatelskim. Ta zmiana dotyczy zajęć szkolnych przedmiotu „Wychowanie do Życia w Rodzinie”( WdŻwR). Autorzy projektu proponują, aby do uczestnictwa w zajęciach uprawniało dopiero pisemne oświadczenie rodziców. To odmiennie niż dzisiaj, gdy mamy domniemaną zgodę rodziców na uczestnictwo w tych zajęciach. Można przypuszczać, że gdyby zmiana ta została przyjęta, jej skutkiem byłoby zmniejszenie liczby uczniów uczęszczających na te zajęcia. Tymczasem w ramach tego przedmiotu ukazuje się pozytywnie rodzinę opartą na małżeństwie mężczyzny i kobiety, przedstawia wiedzę na temat płodności kobiety i mężczyzny oraz ludzkiego życia od poczęcia. Korzystny wpływ tych zajęć potwierdzają badania naukowe z dr. Szymona Grzelaka czy dr. Szymona Czarnika. Uczniów, którzy przyznają, że czerpią wiedzę o seksualności z tych zajęć, cechuje mniejszy stopień rozluźnienia obyczajowego oraz bardziej pozytywny stosunek do zasady ochrony życia ludzkiego od poczęcia. Pod tym względem wpływ zajęć szkolnych współgra z wpływem środowiska rodzinnego i stanowi znaczącą przeciwwagę dla permisywnych postaw dominujących w internecie i telewizji.
W sporze, jaki ma obecnie miejsce warto oprzeć się na poszanowaniu stron i kulturze dyskursu publicznego. Nie zacietrzewiać się w proponowanych rozwiązaniach, które służą fundamentalnej czystości ideologicznej w rozumieniu autorów, ale nie uwzględniają szerokich odłamów społecznych, których wrażliwość jest inna. Tu potrzeba wrażliwego i życzliwego języka w komunikacji społecznej, wzmocnienia wsparcia kobiet w ciąży kryzysowej czego nikt nie kwestionuje i unikania rozwiązań, które wywołują bunt i odrzucenie przez znaczny odłam społeczeństwa, co ma obecnie miejsce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/310531-jak-nie-utracic-poparcia-dla-ochrony-ludzkiego-zycia