Hildegarda urodziła się 16 września 1098 roku, jako dziesiąte i bardzo chorowite dziecko w rodzinie Hildeberta i Matyldy z Bermersheim. W wieku lat 8 została oddana na wychowanie do klasztoru benedyktyńskiego, gdzie miała pozostać na stałe.
Co ciekawe, o ile oddawanie dzieci na wychowanie do klasztorów benedyktyńskich było powszechne, z nastaniem Hildegardy, jako opatki klasztoru Disibodenbergu, ta praktyka została zreformowana, tzn. dzieci, owszem mogłyby być przyjmowane na wychowanie, ale nie od razu z zamiarem oddania ich na poświęcenie swojego życia Bogu w ramach klauzury klasztornej. Hildegarda otwarcie mówi, że nie była szczęśliwa i była wręcz zrozpaczona, że w tak młodym wieku została odcięta od rodziców. Wewnętrznie nie mogła pogodzić się z taką decyzją, tzn. nie dorosła do wyboru takiej drogi życia w wieku lat 8. Natomiast ponowiła ten wybór osobiście w wieku lat ok. 15–17, składając profesję zakonną, na ręce biskupa Ottona z Bambergu. To właśnie tu zyskała staranne wykształcenie, właściwe dla epoki i stanu: w zakresie nauki języka łacińskiego, wprowadzenia w reguły życia zakonnego, lekturę Pisma Świętego i Ojców Kościoła, a także w podstawy śpiewu kościelnego. Ponadto, udzielono jej zgody na dostęp do bogatego księgozbioru biblioteki męskiego klasztoru w Disibodenbergu, co stanowiło prawdziwy ewenement epoki. W tym też klasztorze, po śmierci swej mistrzyni Jutty, mając trzydzieści osiem lat, została wybrana opatką, piastując ten urząd do końca swoich dni, co pokrywa się z epoką rządów króla Fryderyka I Barbarossy (spotkała się z nim osobiście w Ingelheim ok 1154 r.) oraz działalnością św. Bernarda z Clairvaux, w którego reformy kościelne się włączyła.
— pisze s. Szymańska, wskazując na ścieżkę
Rok 1147 okazał się przełomowym w duchowym doświadczeniu Hildegardy i wyznaczył nowy kierunek jej aktywności, również w prowadzonym przez siebie klasztorze. Utrzymujące się od wczesnego dzieciństwa doświadczenia o charakterze wizji, nabrały na sile po złożeniu ślubów i trwały do śmierci. Ich pozytywne zaopiniowanie – przez wspomnianego odnowiciela Bernarda z Clairvaux oraz powołaną w tym celu papieską komisję badającą autentyczność wizjonerskiego daru i ortodoksji pierwszego dzieła Hildegardy – a nadto aprobata samego papieża Eugeniusza III na synodzie w Trewirze (1147/1148) – otworzyły przed mniszką nowe horyzonty. Jako czterdziestokilkuletnia kobieta podjęła – kierowana Bożym nakazem – szeroką działalność kaznodziejską, medyczną, reformatorską i misyjną. Również w tym czasie, w 1150 roku, prężnie rozwijająca się wspólnota i inne uwarunkowania sprawiły, że klasztor przeniesiono o kilka kilometrów od dotychczasowego miejsca, dając początek nowej wspólnocie na wzgórzu św. Ruperta (w Rupertsbergu). Następnie, z powodu wzrostu liczby sióstr, wspólnota – pod okiem dynamicznej opatki – wybudowała w Eibingen (w 1165 r.), po drugiej stronie rzeki Ren klasztor filialny, który odwiedzała dwa razy w tygodniu
— podkreśla, wskazując że Hildegarda pozostawiła po sobie wielką naukową spuściznę, choć niewiele jest w języku polskim fachowych przekładów jej dzieł. Jedynym – jak dotąd – i kluczowym jest „Scivias”, które traktuje o stworzeniu i zbawieniu świata. Z kolei „Liber vitae meritorum” to księga o wadach i cnotach. „Inne dzieło, wchodzące w skład hildegardowskiej trylogii wizyjnej to Liber divinorum operum – księga o dziełach Bożych” – wylicza s. Szymańska. W dorobku świętej jest ponad 80 kompozycji muzycznych, bogata epistolografia, a także najstarsza zachowana sztuka moralitetowa „Ordo virtutum”.
===
Święta Hildegarda zmarła 17 września 1179 roku w wieku lat 82 w założonym przez siebie klasztorze w Rupertsbergu. Był to bardzo sędziwy wiek jak na tamte czasy. Odnotowując dorobek intelektualny św. Hildegardy, musimy się również pochylić nad jej duchowym fenomenem, który sprawia, że dziś po tak wielu latach na nowo podejmujemy refleksję nad tą niezwykłą renesansową postacią z serca średniowiecza
— podkreśla s. Blanka Szymańska.
Papież Benedykt XVI potwierdził jej świętość 10 maja 2012 roku , a następnie – 7 października 2012 r. – ogłosił ją doktorem Kościoła. Zwróćmy uwagę na okoliczności znamienne dla tego czasu, w którym i nam dane jest żyć: niepokój, chaos polityczny, społeczny i ekonomiczny, zamęt, który bardzo wyraźnie wkrada się w życie ludzi i społeczeństw. W tym właśnie czasie niepewności papież wychodzi do nas z nowym światłem. Hildegarda z Bingen ponad dziewięć wieków temu żyła w podobnych okolicznościach: w okresie bardzo trudnym dla Kościoła, dla cesarstwa, dla duchowieństwa. Wówczas Hildegarda zajaśniała niczym pochodnia. Mówiono o niej Sibilla Renum, a dzisiaj przywołuje się ją po to, abyśmy potrafili z jej nauczania czerpać, ale też ukierunkować swoje życie. Aby zrozumieć dokąd powinniśmy pójść
— pisze s. Szymańska.
Tajemnica szczęścia i siły pozwalającej jej działać pod prąd – upominać duchowieństwo, cesarza, reformować klasztory – polegała w dużej mierze na spełnionym życiu benedyktyńskim, które opiera się na trzech filarach i może stać się udziałem każdego z nas, niezależnie czy żyjemy w klasztorze, czy żyjemy w świecie jako mąż, żona, czy pracujemy zawodowo. Jej życie było kształtowane na Piśmie Świętym, to jest kwestia fundamentalna. Praktyka lectio divina, prowadziła Hildegardę przez całe życie, ukierunkowała jej wzrok w stronę Boga. Drugim wymiarem jest liturgia – jej życie było ukształtowane przez oficium divinum, czyli pewien rytm – rozważania Słowa Bożego i jego kontynuowania pośród codzienności. To jakby dostarczanie na nowo organizmowi życia wyznaczonego rytmem liturgii klasztoru benedyktyńskiego. I trzecia cecha, którą jest właśnie Reguła św. Benedykta, znana powszechnie z jej sentencji zawartej w słowach: łac. Ora et labora – Módl się i pracuj. Reguła ta wskazuje również, że i my jesteśmy zaproszeni do kierowania się rozeznaniem wewnętrznym, budowania ładu w sobie i wokół siebie: ład czasu, ład miejsca, ład akcji (jak w teatrze antycznym). Wiemy też z praktyki życia, że gdy taki porządek zaprowadzimy w sobie i wokół siebie, to będzie on też przekładał się na relacje z innymi, dzięki czemu zarówno my, jak i nasi bliźni nauczą się lepszego funkcjonowania indywidualnego i społecznego. Wiek, czas w jakim przyszło Hildegardzie żyć (średniowiecze), cechuje teocentryzm. Zachowane pamiątki kultury dają temu świadectwo. Tymczasem niezwykłość świętej, jej wyczucie Sacrum, pozwala wyjść ponad przeciętną, dokonać jakościowego skoku w czasy (renesans), kiedy człowiek zostaje dostrzeżony i odkryty w nowej perspektywie. Z czego wynika tak nowatorskie i odważne zarazem spojrzenie na świat, na wyjątkową godność człowieka i osobę Boga?
Po pierwsze, mówiąc o duchowej spuściźnie, warto pamiętać, że św. Hildegarda posiadała bardzo głębokie przekonanie, że jest umiłowana przez Pana Boga. To niewątpliwie novum – wspominając tendencje lękowe, które towarzyszyły ludziom średniowiecza w ukształtowanym w nich obrazie Boga . Doświadczenie miłości, wiążące się z poczuciem, że jest obdarzona szczególną godnością, jako dziecko Boże, stworzenie Boże i świadomość umiłowania, towarzyszyły jej przez całe życie. To jest pierwsza, ważna przesłanka, która wyzwala taką oto postawę: jeżeli ja jestem umiłowany, wybrany, to jednocześnie powinienem stawać się darem dla innych. Miłość musi być przekazywana dalej, do środowiska, do wspólnoty – tego właśnie Hildegarda nas uczy.
Po drugie, uczy nas nawrócenia, rozumianego zgodnie z Regułą św. Benedykta , czyli wprowadzania ładu we wszystkich płaszczyznach ludzkiej egzystencji. Współczesny człowiek zapomina o Bogu, wypiera Go z osobistego doświadczenia i z przestrzeni publicznej. W czasach Hildegardy to zapomnienie o Bogu było również obecne (zwłaszcza w kręgach związanych z władzą), chociaż powszechnie uznaje się, że średniowiecze to czasy dominacji Kościoła. Hildegarda zwróciła na to uwagę i w całym swym dorobku zawarła dla nas przesłanie: dopóki my będziemy żyli w zapomnieniu o Bogu, pogrążymy się w chaosie wewnętrznym, wokół siebie, w czynnościach, które wykonujemy i w relacjach. Natomiast nasze zadanie – nawrócenie – polega na tym, że musimy do Boga powrócić ponownie oddając serce Temu, do Którego ono należy. Czyli proponuje każdemu drogę re-cordatio – od-dania serca, przywrócenia serca Temu, do którego ono w pierwszym rzędzie powinno należeć , potwierdzając w ten sposób znaną sentencję Św. Augustyna: jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na miejscu właściwym.
Trzecia sprawa, to co z resztą zaskoczyło nas wszystkich, kiedy Benedykt XVI w swoim liście Porta fidei napisał o aspiracji wiary, że musi być w nas aspiracja wiary. Okazuje się, że w całej twórczości Hildegardy to wezwanie jest również obecne: w nas musi być pragnienie, chęć podążania drogą wiary z jednoczesnym dostrzeżeniem w sobie pełni życia – pewnego charyzmatu przymusu rozwojowego (jak to określa dziś psychologia), ponieważ pełnia ta jest w każdym z nas. Wskazuje ponadto jak przekraczać własne ja – nie zatrzymywać się jedynie na obronie jego sztywnych struktur (trud nie rozwoju – homeostazy), ale z pomocą łaski Bożej stawiać kroki na drodze jego otwarcia na to, co nowe (trud rozwoju – heterostazy) – podjąć trud rozwoju i odpowiedzialności za podarowane życie. Każdy z nas posiada pewien potencjał rozwojowy, który Hildegarda streszcza cytując św. Jana Ewangelistę: Chcę, aby mieli życie i mieli je w obfitości (J 10,10). Dlatego też na wszystkich poziomach: czy to ciała, czy to ducha, czy psychiki. Hildegarda prosi swoje siostry, prosi tych, do których adresuje swoje dzieła o pełnię życia: o umiejętność wydobycia z siebie maksimum tego, co zostało nam dane, by nie zakopywać talentów i nie rozmieniać się na drobne. Ponadto, wydobywając wszystko, co piękne, co dobre, co wartościowe – uczynić zarazem darem dla innych. To jest wielkie pragnienie Hildegardy: aspiracja wiary i wydobycie z siebie całego potencjału, który jest w nas – w wymiarze duchowym, cielesnym, psychicznym i relacyjnym – zawarty.
I ostatnia kwestia, na którą zwrócimy uwagę: Hildegarda uczy nas kultury, rozumianej jako poziom wzajemnych relacji, opartych na miłości i szacunku. Mówi, że te słowa są niemodne w jej czasach. Myślę, że w naszych – również są niemodne. Święta uczy nas kultury słuchania. Mówi wyraźnie, że tylko ten, kto nauczył się słuchać, będzie mógł mądrze mówić. W związku z tym, uczy też potrzeby milczenia, twierdząc, że każdemu z nas jest potrzebna ewangeliczna wewnętrzna izdebka (por. Mt 6,6), przestrzeń, w którą wprowadzi tylko i wyłącznie Pana Boga po to, żeby w konsekwencji móc mądrze kontaktować się z innymi i służyć im. Hildegarda uczy ładu i rozeznania, które są nam szczególnie potrzebne. Uczy nas wolności mądrej i mądrej odpowiedzialności. Jeśli we wszystkim, co czynimy, towarzyszy nam świadomość zakorzenienia w Panu Bogu, to z całą pewnością unikniemy przykrego doświadczenia – właściwego wielu współczesnym – wymykania się życia i jego spraw z rąk. Ponadto, co ciekawe, doktor Kościoła uczy nas i kultury cierpienia, co również nie traci na aktualności, chociażby dlatego, że każdy z nas różnie na nie reaguje. Jedni przeklinają Boga, inni popadają w depresję, jeszcze inni próbują łączyć swoje cierpienie z cierpieniem Chrystusa . Tymczasem Hildegarda w swej twórczości przypomina nam prawdę, że droga cierpienia jest wpisana w nasze życie i ona ma nam służyć do rozwoju. Tylko, co my z tym zrobimy to już zależy od nas?
— pyta s. Blanka Szymańska.
Również w naszym życiu idziemy drogą prostą, krętą, pod górę, na dół i na tej drodze leżą kamienie – możemy się o nie potknąć, ale możemy je bezpiecznie przejść. I to jest właśnie droga duchowej walki, droga krzyża, droga cierpienia, która nas prowadzi do zbawienia. Następnie uczy nas miłosierdzia, odwołując się tutaj do obrazu Ojca Miłosiernego i marnotrawnego syna, co ważne jest dla naszych relacji, w małżeństwie, w rodzinie, w przyjaźni, w życiu zawodowym. Święta uczy nas nowego początku, zaczynania wszystkiego od nowa, zawsze i wszędzie, niezależnie od okoliczności, a wszystko po to, żeby człowieka podnieść i dodać mu odwagi. Nawet jeśli miały miejsce dramaty, wydarzyły się tragedie, to Hildegarda zachęca, by dać sobie wzajemnie szansę na nowy początek – to jest też siła życia. To daje nową nadzieję, nową perspektywę dla tych, którzy nazywają się chrześcijanami (gr. χριστιανους) – należą do Chrystusa (Dz 11,26), ale też dla nas wszystkich po to, żebyśmy mogli stawać się darem dla innych.
Podsumowując tę krótką refleksję na temat niezwykłej kobiety renesansu z serca średniowiecza, której życie było jednym wielkim zmaganiem pod prąd z rzeczywistością, należy pamiętać, że przykład jej życia jest dobrą drogą naszego przeżywania Roku Wiary – drogą zmiany życia. Jest to doskonała okazja i jednocześnie zaproszenie dla nas. A to, co proponuje nam Hildegarda na Rok Wiary, to właśnie misterium życia przemienionego, czyli pewna tajemnica, którą możemy odkryć. Dobrze wiemy, co powinno ulec zmianie, co powinno być w nas wysublimowane, co powinno być przepracowane w nas. Zachęcam, aby św. Hildegarda w tych przemianach życia – do życia szczęśliwego – nam towarzyszyła
— podkreśla s. Bianka Szymańska OSB.
Tekst opublikowany na łamach „Filarów Zdrowia”
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Hildegarda urodziła się 16 września 1098 roku, jako dziesiąte i bardzo chorowite dziecko w rodzinie Hildeberta i Matyldy z Bermersheim. W wieku lat 8 została oddana na wychowanie do klasztoru benedyktyńskiego, gdzie miała pozostać na stałe.
Co ciekawe, o ile oddawanie dzieci na wychowanie do klasztorów benedyktyńskich było powszechne, z nastaniem Hildegardy, jako opatki klasztoru Disibodenbergu, ta praktyka została zreformowana, tzn. dzieci, owszem mogłyby być przyjmowane na wychowanie, ale nie od razu z zamiarem oddania ich na poświęcenie swojego życia Bogu w ramach klauzury klasztornej. Hildegarda otwarcie mówi, że nie była szczęśliwa i była wręcz zrozpaczona, że w tak młodym wieku została odcięta od rodziców. Wewnętrznie nie mogła pogodzić się z taką decyzją, tzn. nie dorosła do wyboru takiej drogi życia w wieku lat 8. Natomiast ponowiła ten wybór osobiście w wieku lat ok. 15–17, składając profesję zakonną, na ręce biskupa Ottona z Bambergu. To właśnie tu zyskała staranne wykształcenie, właściwe dla epoki i stanu: w zakresie nauki języka łacińskiego, wprowadzenia w reguły życia zakonnego, lekturę Pisma Świętego i Ojców Kościoła, a także w podstawy śpiewu kościelnego. Ponadto, udzielono jej zgody na dostęp do bogatego księgozbioru biblioteki męskiego klasztoru w Disibodenbergu, co stanowiło prawdziwy ewenement epoki. W tym też klasztorze, po śmierci swej mistrzyni Jutty, mając trzydzieści osiem lat, została wybrana opatką, piastując ten urząd do końca swoich dni, co pokrywa się z epoką rządów króla Fryderyka I Barbarossy (spotkała się z nim osobiście w Ingelheim ok 1154 r.) oraz działalnością św. Bernarda z Clairvaux, w którego reformy kościelne się włączyła.
— pisze s. Szymańska, wskazując na ścieżkę
Rok 1147 okazał się przełomowym w duchowym doświadczeniu Hildegardy i wyznaczył nowy kierunek jej aktywności, również w prowadzonym przez siebie klasztorze. Utrzymujące się od wczesnego dzieciństwa doświadczenia o charakterze wizji, nabrały na sile po złożeniu ślubów i trwały do śmierci. Ich pozytywne zaopiniowanie – przez wspomnianego odnowiciela Bernarda z Clairvaux oraz powołaną w tym celu papieską komisję badającą autentyczność wizjonerskiego daru i ortodoksji pierwszego dzieła Hildegardy – a nadto aprobata samego papieża Eugeniusza III na synodzie w Trewirze (1147/1148) – otworzyły przed mniszką nowe horyzonty. Jako czterdziestokilkuletnia kobieta podjęła – kierowana Bożym nakazem – szeroką działalność kaznodziejską, medyczną, reformatorską i misyjną. Również w tym czasie, w 1150 roku, prężnie rozwijająca się wspólnota i inne uwarunkowania sprawiły, że klasztor przeniesiono o kilka kilometrów od dotychczasowego miejsca, dając początek nowej wspólnocie na wzgórzu św. Ruperta (w Rupertsbergu). Następnie, z powodu wzrostu liczby sióstr, wspólnota – pod okiem dynamicznej opatki – wybudowała w Eibingen (w 1165 r.), po drugiej stronie rzeki Ren klasztor filialny, który odwiedzała dwa razy w tygodniu
— podkreśla, wskazując że Hildegarda pozostawiła po sobie wielką naukową spuściznę, choć niewiele jest w języku polskim fachowych przekładów jej dzieł. Jedynym – jak dotąd – i kluczowym jest „Scivias”, które traktuje o stworzeniu i zbawieniu świata. Z kolei „Liber vitae meritorum” to księga o wadach i cnotach. „Inne dzieło, wchodzące w skład hildegardowskiej trylogii wizyjnej to Liber divinorum operum – księga o dziełach Bożych” – wylicza s. Szymańska. W dorobku świętej jest ponad 80 kompozycji muzycznych, bogata epistolografia, a także najstarsza zachowana sztuka moralitetowa „Ordo virtutum”.
===
Święta Hildegarda zmarła 17 września 1179 roku w wieku lat 82 w założonym przez siebie klasztorze w Rupertsbergu. Był to bardzo sędziwy wiek jak na tamte czasy. Odnotowując dorobek intelektualny św. Hildegardy, musimy się również pochylić nad jej duchowym fenomenem, który sprawia, że dziś po tak wielu latach na nowo podejmujemy refleksję nad tą niezwykłą renesansową postacią z serca średniowiecza
— podkreśla s. Blanka Szymańska.
Papież Benedykt XVI potwierdził jej świętość 10 maja 2012 roku , a następnie – 7 października 2012 r. – ogłosił ją doktorem Kościoła. Zwróćmy uwagę na okoliczności znamienne dla tego czasu, w którym i nam dane jest żyć: niepokój, chaos polityczny, społeczny i ekonomiczny, zamęt, który bardzo wyraźnie wkrada się w życie ludzi i społeczeństw. W tym właśnie czasie niepewności papież wychodzi do nas z nowym światłem. Hildegarda z Bingen ponad dziewięć wieków temu żyła w podobnych okolicznościach: w okresie bardzo trudnym dla Kościoła, dla cesarstwa, dla duchowieństwa. Wówczas Hildegarda zajaśniała niczym pochodnia. Mówiono o niej Sibilla Renum, a dzisiaj przywołuje się ją po to, abyśmy potrafili z jej nauczania czerpać, ale też ukierunkować swoje życie. Aby zrozumieć dokąd powinniśmy pójść
— pisze s. Szymańska.
Tajemnica szczęścia i siły pozwalającej jej działać pod prąd – upominać duchowieństwo, cesarza, reformować klasztory – polegała w dużej mierze na spełnionym życiu benedyktyńskim, które opiera się na trzech filarach i może stać się udziałem każdego z nas, niezależnie czy żyjemy w klasztorze, czy żyjemy w świecie jako mąż, żona, czy pracujemy zawodowo. Jej życie było kształtowane na Piśmie Świętym, to jest kwestia fundamentalna. Praktyka lectio divina, prowadziła Hildegardę przez całe życie, ukierunkowała jej wzrok w stronę Boga. Drugim wymiarem jest liturgia – jej życie było ukształtowane przez oficium divinum, czyli pewien rytm – rozważania Słowa Bożego i jego kontynuowania pośród codzienności. To jakby dostarczanie na nowo organizmowi życia wyznaczonego rytmem liturgii klasztoru benedyktyńskiego. I trzecia cecha, którą jest właśnie Reguła św. Benedykta, znana powszechnie z jej sentencji zawartej w słowach: łac. Ora et labora – Módl się i pracuj. Reguła ta wskazuje również, że i my jesteśmy zaproszeni do kierowania się rozeznaniem wewnętrznym, budowania ładu w sobie i wokół siebie: ład czasu, ład miejsca, ład akcji (jak w teatrze antycznym). Wiemy też z praktyki życia, że gdy taki porządek zaprowadzimy w sobie i wokół siebie, to będzie on też przekładał się na relacje z innymi, dzięki czemu zarówno my, jak i nasi bliźni nauczą się lepszego funkcjonowania indywidualnego i społecznego. Wiek, czas w jakim przyszło Hildegardzie żyć (średniowiecze), cechuje teocentryzm. Zachowane pamiątki kultury dają temu świadectwo. Tymczasem niezwykłość świętej, jej wyczucie Sacrum, pozwala wyjść ponad przeciętną, dokonać jakościowego skoku w czasy (renesans), kiedy człowiek zostaje dostrzeżony i odkryty w nowej perspektywie. Z czego wynika tak nowatorskie i odważne zarazem spojrzenie na świat, na wyjątkową godność człowieka i osobę Boga?
Po pierwsze, mówiąc o duchowej spuściźnie, warto pamiętać, że św. Hildegarda posiadała bardzo głębokie przekonanie, że jest umiłowana przez Pana Boga. To niewątpliwie novum – wspominając tendencje lękowe, które towarzyszyły ludziom średniowiecza w ukształtowanym w nich obrazie Boga . Doświadczenie miłości, wiążące się z poczuciem, że jest obdarzona szczególną godnością, jako dziecko Boże, stworzenie Boże i świadomość umiłowania, towarzyszyły jej przez całe życie. To jest pierwsza, ważna przesłanka, która wyzwala taką oto postawę: jeżeli ja jestem umiłowany, wybrany, to jednocześnie powinienem stawać się darem dla innych. Miłość musi być przekazywana dalej, do środowiska, do wspólnoty – tego właśnie Hildegarda nas uczy.
Po drugie, uczy nas nawrócenia, rozumianego zgodnie z Regułą św. Benedykta , czyli wprowadzania ładu we wszystkich płaszczyznach ludzkiej egzystencji. Współczesny człowiek zapomina o Bogu, wypiera Go z osobistego doświadczenia i z przestrzeni publicznej. W czasach Hildegardy to zapomnienie o Bogu było również obecne (zwłaszcza w kręgach związanych z władzą), chociaż powszechnie uznaje się, że średniowiecze to czasy dominacji Kościoła. Hildegarda zwróciła na to uwagę i w całym swym dorobku zawarła dla nas przesłanie: dopóki my będziemy żyli w zapomnieniu o Bogu, pogrążymy się w chaosie wewnętrznym, wokół siebie, w czynnościach, które wykonujemy i w relacjach. Natomiast nasze zadanie – nawrócenie – polega na tym, że musimy do Boga powrócić ponownie oddając serce Temu, do Którego ono należy. Czyli proponuje każdemu drogę re-cordatio – od-dania serca, przywrócenia serca Temu, do którego ono w pierwszym rzędzie powinno należeć , potwierdzając w ten sposób znaną sentencję Św. Augustyna: jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na miejscu właściwym.
Trzecia sprawa, to co z resztą zaskoczyło nas wszystkich, kiedy Benedykt XVI w swoim liście Porta fidei napisał o aspiracji wiary, że musi być w nas aspiracja wiary. Okazuje się, że w całej twórczości Hildegardy to wezwanie jest również obecne: w nas musi być pragnienie, chęć podążania drogą wiary z jednoczesnym dostrzeżeniem w sobie pełni życia – pewnego charyzmatu przymusu rozwojowego (jak to określa dziś psychologia), ponieważ pełnia ta jest w każdym z nas. Wskazuje ponadto jak przekraczać własne ja – nie zatrzymywać się jedynie na obronie jego sztywnych struktur (trud nie rozwoju – homeostazy), ale z pomocą łaski Bożej stawiać kroki na drodze jego otwarcia na to, co nowe (trud rozwoju – heterostazy) – podjąć trud rozwoju i odpowiedzialności za podarowane życie. Każdy z nas posiada pewien potencjał rozwojowy, który Hildegarda streszcza cytując św. Jana Ewangelistę: Chcę, aby mieli życie i mieli je w obfitości (J 10,10). Dlatego też na wszystkich poziomach: czy to ciała, czy to ducha, czy psychiki. Hildegarda prosi swoje siostry, prosi tych, do których adresuje swoje dzieła o pełnię życia: o umiejętność wydobycia z siebie maksimum tego, co zostało nam dane, by nie zakopywać talentów i nie rozmieniać się na drobne. Ponadto, wydobywając wszystko, co piękne, co dobre, co wartościowe – uczynić zarazem darem dla innych. To jest wielkie pragnienie Hildegardy: aspiracja wiary i wydobycie z siebie całego potencjału, który jest w nas – w wymiarze duchowym, cielesnym, psychicznym i relacyjnym – zawarty.
I ostatnia kwestia, na którą zwrócimy uwagę: Hildegarda uczy nas kultury, rozumianej jako poziom wzajemnych relacji, opartych na miłości i szacunku. Mówi, że te słowa są niemodne w jej czasach. Myślę, że w naszych – również są niemodne. Święta uczy nas kultury słuchania. Mówi wyraźnie, że tylko ten, kto nauczył się słuchać, będzie mógł mądrze mówić. W związku z tym, uczy też potrzeby milczenia, twierdząc, że każdemu z nas jest potrzebna ewangeliczna wewnętrzna izdebka (por. Mt 6,6), przestrzeń, w którą wprowadzi tylko i wyłącznie Pana Boga po to, żeby w konsekwencji móc mądrze kontaktować się z innymi i służyć im. Hildegarda uczy ładu i rozeznania, które są nam szczególnie potrzebne. Uczy nas wolności mądrej i mądrej odpowiedzialności. Jeśli we wszystkim, co czynimy, towarzyszy nam świadomość zakorzenienia w Panu Bogu, to z całą pewnością unikniemy przykrego doświadczenia – właściwego wielu współczesnym – wymykania się życia i jego spraw z rąk. Ponadto, co ciekawe, doktor Kościoła uczy nas i kultury cierpienia, co również nie traci na aktualności, chociażby dlatego, że każdy z nas różnie na nie reaguje. Jedni przeklinają Boga, inni popadają w depresję, jeszcze inni próbują łączyć swoje cierpienie z cierpieniem Chrystusa . Tymczasem Hildegarda w swej twórczości przypomina nam prawdę, że droga cierpienia jest wpisana w nasze życie i ona ma nam służyć do rozwoju. Tylko, co my z tym zrobimy to już zależy od nas?
— pyta s. Blanka Szymańska.
Również w naszym życiu idziemy drogą prostą, krętą, pod górę, na dół i na tej drodze leżą kamienie – możemy się o nie potknąć, ale możemy je bezpiecznie przejść. I to jest właśnie droga duchowej walki, droga krzyża, droga cierpienia, która nas prowadzi do zbawienia. Następnie uczy nas miłosierdzia, odwołując się tutaj do obrazu Ojca Miłosiernego i marnotrawnego syna, co ważne jest dla naszych relacji, w małżeństwie, w rodzinie, w przyjaźni, w życiu zawodowym. Święta uczy nas nowego początku, zaczynania wszystkiego od nowa, zawsze i wszędzie, niezależnie od okoliczności, a wszystko po to, żeby człowieka podnieść i dodać mu odwagi. Nawet jeśli miały miejsce dramaty, wydarzyły się tragedie, to Hildegarda zachęca, by dać sobie wzajemnie szansę na nowy początek – to jest też siła życia. To daje nową nadzieję, nową perspektywę dla tych, którzy nazywają się chrześcijanami (gr. χριστιανους) – należą do Chrystusa (Dz 11,26), ale też dla nas wszystkich po to, żebyśmy mogli stawać się darem dla innych.
Podsumowując tę krótką refleksję na temat niezwykłej kobiety renesansu z serca średniowiecza, której życie było jednym wielkim zmaganiem pod prąd z rzeczywistością, należy pamiętać, że przykład jej życia jest dobrą drogą naszego przeżywania Roku Wiary – drogą zmiany życia. Jest to doskonała okazja i jednocześnie zaproszenie dla nas. A to, co proponuje nam Hildegarda na Rok Wiary, to właśnie misterium życia przemienionego, czyli pewna tajemnica, którą możemy odkryć. Dobrze wiemy, co powinno ulec zmianie, co powinno być w nas wysublimowane, co powinno być przepracowane w nas. Zachęcam, aby św. Hildegarda w tych przemianach życia – do życia szczęśliwego – nam towarzyszyła
— podkreśla s. Bianka Szymańska OSB.
Tekst opublikowany na łamach „Filarów Zdrowia”
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/308674-pod-prad-kobieta-renesansu-w-sercu-sredniowiecza-o-sw-hildegardzie-z-bingen?strona=2