Rozumiem i podzielam niechęć do KOD-u. Nie podoba mi się jednak siłowe usunięcie jego działaczy z pogrzebu „Inki” i „Zagończyka”. Usunięcie, które – według informacji dostępnych w chwili, w której piszę ten komentarz – nie było odpowiedzią na jakiekolwiek zakłócające uroczystość zachowania czy obraźliwe transparenty, niesione przez KOD-owców.
Tłum zareagował tak więc nie ze względu na „zakłócanie”, tylko po prostu na ich obecność, i to mi się właśnie nie podoba. A to dlatego, że jeśli Żołnierze Wyklęci mają stać się integralną częścią narodowej mitologii, to prawa do oddawania im czci nie wolno odmawiać żadnemu Polakowi, który nie jest oczywistym politycznym spadkobiercą tych, którzy wówczas z Wyklętymi walczyli i ustanawiali w naszym kraju sterowaną z Kremla dyktaturę.
KOD oceniam jako organizację politycznie szkodliwą. I oczywiście można znaleźć rodzinne linki między niektórymi jego działaczami a komunistami z drugiej połowy lat 40. Ale po pierwsze właśnie jedynie niektórymi, nie w skali pozwalającej mówić o formacyjnej ciągłości. A po drugie – KOD w żaden przecież sposób nie nawiązuje do PRL. To nie jest ani związek ubeckich emerytów, ani partia postkomunistyczna z pierwszej połowy lat 90. Prawa do spokojnego oddania czci zamordowanym – nawet pod własnymi emblematami – odbierać im moim zdaniem nikt nie ma prawa.
Ja oczywiście wiem, że pojawienie się KOD-owców na pogrzebie było przez nich zaplanowane jako posunięcie polityczne. Że chodziło im o to, by zakłócić popularną wśród zwolenników obecnej władzy zbitkę pt. „genetyczni patrioci przeciw genetycznym zdrajcom” czy „trzecie pokolenie AK walczy z trzecim pokoleniem UB”. Albo – by zostać siłowo z pogrzebu usuniętymi, co w jakiś sposób również realizuje ten scenariusz. Co więcej - wśród ludzi sympatyzujących z KOD-em zdarzają się tacy, którzy swoimi zachowaniami w różnych sprawach, w tym związanych właśnie z patriotyzmem, doprowadzają i mnie do furii, do wypowiadania i pisania słów bardzo ostrych. Powtórzę: mimo to, dopóki KOD-owcy na pogrzebie zachowywali się spokojnie, dopóty nikt nie miał prawa ich stamtąd wypędzać. I to niezależnie już nawet od politycznego efektu tego wypędzenia. Efektu, który skądinąd może być wątpliwy – bo Polacy generalnie nie lubią ekscesów i gwałtowności.
Bo nie wolno wykluczać z narodu nikogo, kto sam się z niego nie wykluczył. A nie widzę żadnego powodu, by uznać, iż z narodu wykluczyła się ta jego, mniejszościowa ale przecież niemała, część, w której KOD wzbudza inne emocje, niż we mnie. Czasem, gdy świat zwariował, trzeba z uporem powtarzać oczywistości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/306346-nie-mozna-nikogo-usuwac-z-narodu-po-pogrzebie-inki-i-zagonczyka