Faszyzm z Milanówka nie przejdzie, czyli Cabaret po polsku

pixabay.com
pixabay.com

„Oh, Fatherland, Fatherland, show us the sign…” Pamiętacie młodocianego faszystę śpiewającego tę piosenkę w filmie „Cabaret”? Takie rzeczy dzieją się u nas dziś naprawdę. Jeśli ktoś jeszcze miał w Polsce wątpliwości, że w Polsce mamy faszyzm powinien zajrzeć do Milanówka. Afera, która wydarzyła się w tamtejszym liceum przyćmiewa wszelkie wydumane przez PiS Amber Goldy i ewentualne drobne wpadki komunikacyjne władz Warszawy popełniane przy okazji słusznej i zgodnej z procedurami reprywatyzacji. Sprawa omal nie została zamieciona pod dywan, na szczęście na posterunku stanęły „Newsweek” i „Gazeta Wyborcza”, a dokładnie jej przybudówka „Metro”. Tak więc w liceum w Milanówku miała powstać klasa „narodowa”, gdzie miano uczyć uczniów jak mordować uchodźców.

Co prawda dyrekcja szkoły tłumaczyła, że klasę tak nazywano w skrócie, bo chodziło o przygotowywanie uczniów, którzy chcą zajmować się w przyszłości bezpieczeństwem narodowym, iść do policji czy straży pożarnej, ale czujni koledzy dziennikarze nie nabiorą się na takie faszystowskie popisy dialektyczne. Ostatecznie, wszyscy wiemy, że w Milanówku powstają znane faszystowskie wiersze faszysty Rymkiewicza. To pod jego domem, a może i okiem.

Interwencja i dziennikarskie śledztwo dały efekt. Dyrektor szkoły najwyraźniej zmienił zdanie i obiecał dziennikarzom, że pracownicy i uczniowie jego szkoły nie będą strzelać do uchodźców. Narodowa szkoła została zneutralizowana przez demaskację. Tylko co z tego, skoro rzesze faszystów z Narodowego Banku Polskiego szkolą się w egzekucjach, których dokonają na Stadionie Narodowym?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.