Równolegle do tego swoistego przemysłu pogardy - tym razem wymierzonego nie w kilka osób przy sterach rządów (jak w okresie 2005-2010), ale w kilka milionów obywateli - w niektórych środowiskach przywiązanych w różnym stopniu do idei III RP i dalekich od prawicy trwa bardzo ciekawa dyskusja o tym, co dalej. I to jest naprawdę bardzo interesująca debata.
Przodują w niej młodzi autorzy, którzy na przekór swoim dotychczasowym autorytetom, szefom, a nierzadko i rodzicom, kontestują porządek III RP. Bo wiedzą, że inaczej nie da się wygrać z Kaczyńskim, bo czują, że prezes z Żoliborza w wielu diagnozach ma po prostu rację. Tylko kierunki myślenia (często dziś nieskładne, niejednoznaczne i pogubione) w stylu Grzegorza Sroczyńskiego, pisma „Nowy Obywatel” czy stowarzyszenia Miasto Jest Nasze mogą stać się fundamentem pod przyszłe ruchy, które mogą obalić PiS.
Charakterystyczne, z jaką spotykają się odpowiedzią. Zamiast pochylenia się z refleksją i wyciągnięcia wniosków, odbierane są jako wsparcie dla Kaczyńskiego i nic więcej. Przykładem wielu reakcji niech będzie tekst Pawła Śpiewaka z ostatniego „Tygodnika Powszechnego”. Były polityk PO choć sam przypomina, że krytykował w czambuł III RP po aferze Rywina, to nie może pogodzić się z dzisiejszym „rewolucyjnym” podejściem nie tylko prawicy, ale i lewicy.
Bolą mnie ataki na liberalizm tzw. polskich lewaków. Partia Razem, na którą nieopatrznie zagłosowałem, nie tylko w sferze socjalnej zdaje się z PiS-em nie tak wiele różnić, bo śmiało podważa liberalny dogmat o potrzebie zachowania niezależności państwa. (…) Najdziwniejsza jest w tym prawicowo-lewicowym chórze rola lewaków, którzy próbują mi wmówić za Marcinem Królem, że system od 1989 r. był niesprawiedliwy, prowadził do pauperyzacji milionów, a zwycięstwo partii Kaczyńskiego było wyrazem walki klas. Nie zajmuje ich kwestia jakości demokracji i reguł ustrojowych - pilne ma być tylko rozwiązywanie problemów społecznych. Jak to chętnie piszą młodzi lewicowcy, wolnością i demokracją nikt się nie naje
— napisał w artykule dla „Tygodnika Powszechnego”.
To z takiego myślenia wychodzi niezrozumienie dla takich osób jak Jan Śpiewak (nawiasem mówiąc, syn cytowanego Pawła Śpiewaka), gdy uderza w nieprawidłowości w warszawskim ratuszu kierowanym przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. To stąd niepokój, gdy pojedyncze pomysły PiS są odbierane pozytywnie przez lewicowe ruchy czy oddolne stowarzyszenia.
Za puentę niech posłużą słowa Jana Sowy, który narzekając na prawicowe odchylenie w społeczeństwie, na konserwatywny nurt wśród młodzieży i rosnące poparcie dla takich ruchów czy partii, równolegle potrafi przyznać:
KOD wyobraża sobie coś takiego: sprzątaczka pracuje na śmieciówce w banku za 1600 zł, menedżer w tym banku zarabia 16 tys. Przez cały tydzień tak żyją, a w weekend budują społeczeństwo obywatelskie, idąc ramię w ramię na marszu KOD, aby „bronić formalnych ram systemu”, który pozwala na taki stan rzeczy. Wolne żarty
— powiedział „Gazecie Wyborczej”.
Nic bardziej trafnego.
Czytelnicy moich tekstów wiedzą, że sporo w poczynaniach PiS zwyczajnie mi się nie podoba, że styl, smak i jakość sprawowanych rządów pozostawiają wiele do życzenia. Że w wielu aspektach nie jest to tak dobra zmiana, na jaką czekało - i nadal czeka - społeczeństwo. Mam jednak wrażenie, że merytoryczna krytyka obozu władzy wychodzi głównie od konserwatywnych mediów. Reszta albo tonie w swojej arogancji, albo po prostu toczy pianę.
I dlatego wolę z „chamem” znad Bałtyku zgubić niż z takimi „elitami” znaleźć. Niczego nie zrozumieliście z wyborczych porażek w 2015 roku, choć odpowiedzi podsuwają Wasi wychowankowie, młodsi koledzy, a często dzieci i wnuki. Niczego nie zrozumieliście i niczego nie zrozumiecie. Może to i dobrze, kolejna dyskusja nad tym, co dalej z Polską, będzie odbywać się już na innych, o wiele zdrowszych zasadach.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Równolegle do tego swoistego przemysłu pogardy - tym razem wymierzonego nie w kilka osób przy sterach rządów (jak w okresie 2005-2010), ale w kilka milionów obywateli - w niektórych środowiskach przywiązanych w różnym stopniu do idei III RP i dalekich od prawicy trwa bardzo ciekawa dyskusja o tym, co dalej. I to jest naprawdę bardzo interesująca debata.
Przodują w niej młodzi autorzy, którzy na przekór swoim dotychczasowym autorytetom, szefom, a nierzadko i rodzicom, kontestują porządek III RP. Bo wiedzą, że inaczej nie da się wygrać z Kaczyńskim, bo czują, że prezes z Żoliborza w wielu diagnozach ma po prostu rację. Tylko kierunki myślenia (często dziś nieskładne, niejednoznaczne i pogubione) w stylu Grzegorza Sroczyńskiego, pisma „Nowy Obywatel” czy stowarzyszenia Miasto Jest Nasze mogą stać się fundamentem pod przyszłe ruchy, które mogą obalić PiS.
Charakterystyczne, z jaką spotykają się odpowiedzią. Zamiast pochylenia się z refleksją i wyciągnięcia wniosków, odbierane są jako wsparcie dla Kaczyńskiego i nic więcej. Przykładem wielu reakcji niech będzie tekst Pawła Śpiewaka z ostatniego „Tygodnika Powszechnego”. Były polityk PO choć sam przypomina, że krytykował w czambuł III RP po aferze Rywina, to nie może pogodzić się z dzisiejszym „rewolucyjnym” podejściem nie tylko prawicy, ale i lewicy.
Bolą mnie ataki na liberalizm tzw. polskich lewaków. Partia Razem, na którą nieopatrznie zagłosowałem, nie tylko w sferze socjalnej zdaje się z PiS-em nie tak wiele różnić, bo śmiało podważa liberalny dogmat o potrzebie zachowania niezależności państwa. (…) Najdziwniejsza jest w tym prawicowo-lewicowym chórze rola lewaków, którzy próbują mi wmówić za Marcinem Królem, że system od 1989 r. był niesprawiedliwy, prowadził do pauperyzacji milionów, a zwycięstwo partii Kaczyńskiego było wyrazem walki klas. Nie zajmuje ich kwestia jakości demokracji i reguł ustrojowych - pilne ma być tylko rozwiązywanie problemów społecznych. Jak to chętnie piszą młodzi lewicowcy, wolnością i demokracją nikt się nie naje
— napisał w artykule dla „Tygodnika Powszechnego”.
To z takiego myślenia wychodzi niezrozumienie dla takich osób jak Jan Śpiewak (nawiasem mówiąc, syn cytowanego Pawła Śpiewaka), gdy uderza w nieprawidłowości w warszawskim ratuszu kierowanym przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. To stąd niepokój, gdy pojedyncze pomysły PiS są odbierane pozytywnie przez lewicowe ruchy czy oddolne stowarzyszenia.
Za puentę niech posłużą słowa Jana Sowy, który narzekając na prawicowe odchylenie w społeczeństwie, na konserwatywny nurt wśród młodzieży i rosnące poparcie dla takich ruchów czy partii, równolegle potrafi przyznać:
KOD wyobraża sobie coś takiego: sprzątaczka pracuje na śmieciówce w banku za 1600 zł, menedżer w tym banku zarabia 16 tys. Przez cały tydzień tak żyją, a w weekend budują społeczeństwo obywatelskie, idąc ramię w ramię na marszu KOD, aby „bronić formalnych ram systemu”, który pozwala na taki stan rzeczy. Wolne żarty
— powiedział „Gazecie Wyborczej”.
Nic bardziej trafnego.
Czytelnicy moich tekstów wiedzą, że sporo w poczynaniach PiS zwyczajnie mi się nie podoba, że styl, smak i jakość sprawowanych rządów pozostawiają wiele do życzenia. Że w wielu aspektach nie jest to tak dobra zmiana, na jaką czekało - i nadal czeka - społeczeństwo. Mam jednak wrażenie, że merytoryczna krytyka obozu władzy wychodzi głównie od konserwatywnych mediów. Reszta albo tonie w swojej arogancji, albo po prostu toczy pianę.
I dlatego wolę z „chamem” znad Bałtyku zgubić niż z takimi „elitami” znaleźć. Niczego nie zrozumieliście z wyborczych porażek w 2015 roku, choć odpowiedzi podsuwają Wasi wychowankowie, młodsi koledzy, a często dzieci i wnuki. Niczego nie zrozumieliście i niczego nie zrozumiecie. Może to i dobrze, kolejna dyskusja nad tym, co dalej z Polską, będzie odbywać się już na innych, o wiele zdrowszych zasadach.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/305301-wole-z-chamem-znad-baltyku-zgubic-niz-z-takimi-elitami-znalezc-niczego-nie-zrozumieliscie-z-porazki-iii-rp-i-niczego-nie-zrozumiecie?strona=2