Ważny projekt dotyczący zdrowia reprodukcyjnego przygotowywany przez Ministerstwo Zdrowia jest ukrywany przed światem przez urzędników resortu. Pytani o efekty prac - nie odpowiadają. W pracach zaś bierze udział urzędniczka, która w czasach rządów PO uczestniczyła w projektowaniu regulacji dotyczących in vitro a dziś wchodzi w skład zespołu, który, wedle zapowiedzi, miał wzmocnić naprotechnologię kosztem in vitro. Jednocześnie prasa publikuje wypowiedź jednego z jego członków, fundamentalnie rozjeżdżającą się z owymi zapowiedziami… Po co te tajemnice?
Program Kompleksowej Ochrony Zdrowia Prokreacyjnego w latach 2016-2020 to wieloaspektowy dokument zapowiedziany przez ministra Konstantego Radziwiłła jeszcze w grudniu 2015 roku.
Zespół pracujący nad jego powstaniem przesłał już projekt do oceny Rady Przejrzystości przy prezesie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Efekty działań grona fachowców, urzędników i osób reprezentujących organizacje społeczne wciąż jednak okryte są tajemnicą. Urzędnicy resortu na pytania o rezultaty prac zespołu nabierają wody w usta. Ich jedyny komentarz to uwaga, że „to jeszcze nie etap”. Niewiele więcej mówią członkowie zespołu, którzy tłumaczą, że w trakcie prac podjęli zobowiązanie, że nie rozmawiają z prasą o szczegółach i wstrzymują się z oceną programu do czasu złożenia oficjalnego podpisu przez ministra. Jednocześnie niektórzy z pracujących nad programem przyznają, że nie dostali ostatecznej wersji dokumentu. Prasa cytuje zaś anonimowe wypowiedzi, z których wynika, że miedzy zapowiedziami ministra Radziwiłła z 2015 roku, a ostatecznym kształtem ustawy może być olbrzymi rozdźwięk. Komu służą te tajemnice, anonimowe wypowiedzi i niedomówienia?
Jednego z członków zespołu pracującego nad programem cytuje dzisiejsza „Rzeczpospolita”, w której czytamy:
Wbrew obawom pacjentów raport pozbawiony jest elementów ideologicznych. Nie zakłada też finansowania naprotechnologii.
Skąd ta szokująca zapowiedź, skoro w grudniu ub. roku minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiedział wprowadzenie narodowego programu prokreacyjnego, opartego właśnie na rozwiązaniach naprotechnologii i „nie budzących takich emocji etycznych jak in vitro”? Tego niestety – nie sposób się dowiedzieć. W Ministerstwie Zdrowia odesłano nas z kwitkiem.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ważny projekt dotyczący zdrowia reprodukcyjnego przygotowywany przez Ministerstwo Zdrowia jest ukrywany przed światem przez urzędników resortu. Pytani o efekty prac - nie odpowiadają. W pracach zaś bierze udział urzędniczka, która w czasach rządów PO uczestniczyła w projektowaniu regulacji dotyczących in vitro a dziś wchodzi w skład zespołu, który, wedle zapowiedzi, miał wzmocnić naprotechnologię kosztem in vitro. Jednocześnie prasa publikuje wypowiedź jednego z jego członków, fundamentalnie rozjeżdżającą się z owymi zapowiedziami… Po co te tajemnice?
Program Kompleksowej Ochrony Zdrowia Prokreacyjnego w latach 2016-2020 to wieloaspektowy dokument zapowiedziany przez ministra Konstantego Radziwiłła jeszcze w grudniu 2015 roku.
Zespół pracujący nad jego powstaniem przesłał już projekt do oceny Rady Przejrzystości przy prezesie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Efekty działań grona fachowców, urzędników i osób reprezentujących organizacje społeczne wciąż jednak okryte są tajemnicą. Urzędnicy resortu na pytania o rezultaty prac zespołu nabierają wody w usta. Ich jedyny komentarz to uwaga, że „to jeszcze nie etap”. Niewiele więcej mówią członkowie zespołu, którzy tłumaczą, że w trakcie prac podjęli zobowiązanie, że nie rozmawiają z prasą o szczegółach i wstrzymują się z oceną programu do czasu złożenia oficjalnego podpisu przez ministra. Jednocześnie niektórzy z pracujących nad programem przyznają, że nie dostali ostatecznej wersji dokumentu. Prasa cytuje zaś anonimowe wypowiedzi, z których wynika, że miedzy zapowiedziami ministra Radziwiłła z 2015 roku, a ostatecznym kształtem ustawy może być olbrzymi rozdźwięk. Komu służą te tajemnice, anonimowe wypowiedzi i niedomówienia?
Jednego z członków zespołu pracującego nad programem cytuje dzisiejsza „Rzeczpospolita”, w której czytamy:
Wbrew obawom pacjentów raport pozbawiony jest elementów ideologicznych. Nie zakłada też finansowania naprotechnologii.
Skąd ta szokująca zapowiedź, skoro w grudniu ub. roku minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiedział wprowadzenie narodowego programu prokreacyjnego, opartego właśnie na rozwiązaniach naprotechnologii i „nie budzących takich emocji etycznych jak in vitro”? Tego niestety – nie sposób się dowiedzieć. W Ministerstwie Zdrowia odesłano nas z kwitkiem.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/303930-co-dalej-z-naprotechnologia-dziwne-tajemnice-urzednikow-ministerstwa-zdrowia