„Przed wojną w Polsce bycie matką kilkorga dzieci było czymś normalnym i łączyło się z uczuciem dumy. Współcześnie w Polsce spotykam czasem matki kilkorga dzieci, które w obawie przed pogardliwymi reakcjami wolą się otwarcie nie przyznawać do wielodzietności” - twierdzi Joanna Puzyna-Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”.
Wiele mediów Niektóre media z lubością atakuje rodziców, którzy skorzystali z 500 plus. Skąd Pani zdaniem taki atak na wielodzietne rodziny?
Joanna Puzyna-Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”: Po wprowadzeniu świadczenia 500+ zaroiło się od negatywnych reakcji w prasie. Począwszy od obrazków zdegenerowanych z wyglądu osób w widocznej ciąży, ustalania rekordów: jakie wielkie sumy otrzymają rodziny z siódemką, dziewiątką, czy też dziesiątką dzieci, poprzez doniesienia o wzroście konsumpcji alkoholu, o zabieraniu dzieci z rodzin zastępczych i domów dziecka (celem czerpania korzyści w postaci świadczenia 500+), sztucznym obniżaniu pensji na szkodę budżetu Państwa, kończąc na niedawnym artykule w „Newsweeku” przedstawiającym obraz najazdu na Bałtyckie Wybrzeże Hunów – rodzin, które wzbogacone o świadczenie 500+ ukazują barbarzyńską kulturę dzietności. W zasadzie nie jestem wcale zdziwiona zalewem podobnych treści – jako matka siedmiorga dzieci (obecnie już dorosłych), związana od dawna ze środowiskiem rodzin wielodzietnych, spotykałam się niejednokrotnie z negatywnym stereotypem wielodzietności jako wyniku postawy nieodpowiedzialności, braku wiedzy o antykoncepcji, braku umiejętności planowania sobie życia, z podejrzeniem o alkoholizm i dysfunkcyjność. Skąd ten stereotyp, dlaczego w Polsce wielodzietność jest kojarzona z „dziecioróbstwem”, a np. we Francji z arystokratycznym pochodzeniem? Przed wojną w Polsce bycie matką kilkorga dzieci było czymś normalnym i łączyło się z uczuciem dumy. Współcześnie w Polsce spotykam czasem matki kilkorga dzieci, które w obawie przed pogardliwymi reakcjami wolą się otwarcie nie przyznawać do wielodzietności. Moim zdaniem negatywny obraz rodziny wielodzietnej jest jeszcze spadkiem po PRL-u, wyrazem niechęci ideologii komunistycznej do rodziny jako takiej, a w szczególności do dużej rodziny. Wraz z wprowadzeniem świadczenia 500+ otrzymywałam sygnały od wielu rodzin wychowujących większą niż przeciętnie liczbę dzieci, o wzroście negatywnych reakcji społecznych typu: „zobacz , idzie 2500!” , albo: ”ale się dorobiła!”
Komu zależy na ośmieszaniu wielodzietnych?
Każda mama wychowująca co najmniej dwoje dzieci wie, że jeśli wypłaci jednemu z nich większe kieszonkowe , wywoła najczęściej negatywne uczucia wobec niego - nawet jeżeli ta większa wypłata będzie w pełni uzasadniona. Z podobną prawidłowością spotkać się możemy w dorosłym życiu: nie zawsze chcemy rozumieć ,dlaczego ktoś ma więcej niż my, łatwo poddajemy się uczuciom zazdrości a nawet zawiści. Na takich uczuciach buduje się dzisiejsza antyrodzinna propaganda pogardliwie przedstawiająca odbiorców świadczenia 500+. Na szczęście nie jest to jedyny nurt narracji o rodzinie. Trzeba odnotować od lat trwającą wielką pracę samych rodzin i osób im życzliwych, w tym także dziennikarzy i mediów, nad przywracaniem poczucia wartości rodzinom i rodzicom, nad przekazem bardziej prawdziwego obrazu rodzin wielodzietnych. Jest także wiele tekstów przedstawiających racjonalne uzasadnienie wprowadzenia świadczenia 500+ , którego społeczny odbiór nota bene jest bardzo pozytywny (z badania IBRiS wynika, że 59 proc. Polaków dobrze ocenia program Rodzina 500 plus ).
Jak ta negatywna propaganda ma się do rzeczywistości?
Negatywna propaganda opiera się najczęściej na opisie albo pojedynczych przykładów rodzin, albo wąskich grup. Na przykład sprawa zabierania dzieci z rodzin zastępczych: rodzin wychowujących dzieci do lat 24 jest 5,5 mln., rodzin zastępczych 39 tys., a więc rodziny zastępcze stanowią 0,007% rodzin z dziećmi. Problem zgłaszania się rodziców biologicznych do rodzin zastępczych po odbiór swoich dzieci z pobudek materialnych może dotyczyć 1 do 5% rodzin zastępczych. W skali kraju chodzi więc o niezwykle małą grupę. To oczywiście nie obniża wagi problemu i nie oznacza, że Ośrodki Pomocy Społecznej lub Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie nie powinny zmierzyć się z nim, ale trzeba zachować świadomość proporcji. Podobnie ma się sprawa z rodzinami, w których rodzice lub rodzic jest uzależniony od alkoholu – tutaj jednoznacznych, liczbowych danych po prostu nie ma, sprawa jednak ma się podobnie: przedstawia się obraz rozpitych rodziców, choć w żadnym razie nie jest to reprezentatywne dla ogółu
Jak Pani zdaniem rodziny korzystają na programie Rodzina 500+?
IPSOS na zamówienie Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” przeprowadzał parę miesięcy temu badania dotyczące rodzin wielodzietnych. Odpowiadając na pytania ankietowe, odnoszące się do planów zagospodarowania świadczenia 500+, rodziny wielodzietne deklarowały przeznaczenie pieniędzy z tego świadczenia przede wszystkim na bieżące wydatki konsumpcyjne (46%), w drugiej kolejności na wycieczki szkolne (40%), zajęcia dodatkowe dla dzieci (39%), wakacyjny wypoczynek dla dzieci (36%), wypoczynek wakacyjny dla całej rodziny (34%), bilety do kina (34%), bilety do teatru i na koncerty (33%), wyjścia na basen (32%), w dalszej kolejności na stałe opłaty (26%), odkładanie w formie oszczędności (23%), remont mieszkania/domu (21%), spłatę długów (19%), zakup sprzętu RTV i AGD (9%). Badanie przeprowadzono na próbie statystycznie istotnej. Zamiary te wydają się urzeczywistniać. Po trzech miesiącach od rozpoczęcia realizacji wypłat 500+ notuje się ożywienie rynku. Według raportu Związku Pracodawców AGD CECED wzrosły obroty sieci handlowych (13% więcej klientów), zanotowano wzrost sprzedaży sprzętu RTV i AGD (w maju o 11%). Częstsze wyjazdy wakacyjne a także możliwości finansowania edukacji dla dzieci, mogą stanowić drogę ku kształtowaniu wyższej kultury tych, których dotąd nie było stać nawet na niewielką wycieczkę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/303616-joanna-puzyna-krupska-niechec-do-wielodzietnosci-to-spadek-po-prl-u-wywiad