Recepta na udane małżeństwo: proszę, dziękuję, przepraszam. A co, gdy okazuje się, że to za mało? Kilka amatorskich rad dla małżeństw, które przeżywają trudności

PAP/Grzegorz Momot
PAP/Grzegorz Momot

Papież Franciszek przekazał młodym ludziom z całego świata prostą receptę na udane małżeństwo:

Czasami zadają mi pytanie, co robić by iść do przodu, by rodzina przezwyciężała trudności. Proponuję by praktykowali trzy słowa, które wyrażają trzy postawy, trzy słowa, które mają pomóc przeżyć to życie małżeńskie. Małżeństwo jest czymś tak pięknym, że trzeba je chronić. Te trzy słowa to: proszę, dziękuję, przepraszam

— powiedział papież Franciszek.

Co jednak, gdy małżeństwo o tych słowach zapomni? Co wtedy, gdy zaczyna się kryzys? Do prostej recepty papieża dorzucę kilka słów o tym, co robić w sytuacji, gdy zaczynają się schody. Przy czym zastrzegam: nie jestem terapeutką, nie mam żadnych kwalifikacji naukowych, by ratować małżeństwa. Jestem wyłącznie praktykiem życia rodzinnego. Znam jego blaski i cienie (których jest znacznie mniej). W przypadku większości znanych mi, tak zwanych szczęśliwych małżeństw oraz w moim małżeństwie poniższa garść rad na szczęśliwe życie małżeńskie zdaje egzamin.

Po pierwsze: poszukajmy winy w sobie.

W życiu małżeńskim najłatwiej przychodzi szukanie winy w drugiej osobie. Tymczasem bardzo często wystarczyłoby z  hukiem walnąć się we własne piersi, zamiast walić w ten sposób w piersi współmałżonka.

Po drugie: trzeba sobie uświadomić, że małżeństwo, to sakrament.

Działa w nim więc Duch Święty. Wystarczy pozwolić mu działać, nie odwracać się od niego. Banalne? To dlaczego tak często małżonkowie o tym zapominają?

Po trzecie: wspólna modlitwa.

To doświadczenie bardzo głębokie, które niezwykle zbliża małżonków. Wcale nie jest łatwo zacząć, bo trzeba się zupełnie otworzyć, zdeptać wszelkie opory, bariery, wstyd. Jeśli to oczywiście ma być modlitwa szczera i prawdziwa. Ale warto. Kto ją praktykuje, nigdy nie przekroczy, szczególnie w kłótni granicy, powrót zza której może być bardzo trudny.

Po czwarte: trzeba sobie uświadomić, że ludzka miłość nie jest doskonała, taka jest tylko Miłość Boża.

Zbyt często, gdy przychodzi osłabienie relacji, kryzys, pojawiają się trudności, ludzie szukając ratunku kombinują po swojemu. Łatwiej byłoby na starcie przyjąć prawdę, że człowiek sam nie może zdziałać wiele. Trzeba otworzyć Bogu drzwi. Jeśli zrobimy mu choć małą szparkę, to on już sobie poradzi. Jak ją zrobić? Sposobów jest wiele. Można go po prostu poprosić o pomoc swoimi słowami, albo skorzystać z małżeńskich rekolekcji. Gwarantuję, że tam pokażą nie tylko jak zrobić szparę, ale także jak otworzyć drzwi na oścież. Nie znam nikogo, kto żałowałby czasu spędzonego w takim miejscu, znam za to wiele osób, które dzięki takim rekolekcjom związki bardzo trudne i po ludzku nieudane, przekuły w związki wspaniałe, dające szczęście.

Kto chce, niech skorzysta. Nie pożałuje. Kogo powyższe recepty śmieszą, korzystać nie musi.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.