Zdaliśmy egzamin – reakcja władz Gdańska na powódź w mieście

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Warto było jeszcze dziś po południu przejechać się do Gdańska. Ciągle bowiem trwa usuwanie skutków wczorajszej, nocnej ulewy. Praktycznie miasto jest nieprzejezdne. Linia kolejowa, która dzieli metropolię na część wschodnią i zachodnią skutecznie podzieliła centrum i okolice.

Wszystkie wiadukty, które przebiegały pod torami zostały praktycznie zalane wodą. Utworzyły się jeziora do 3 metrów głębokości. W miarę wypompowywania wody odsłaniały się dachy uwięzionych samochodów. Jeszcze rano 20 podtopionych wozów tramwajowych ściągano awaryjnie do zajezdni. Główna arteria miasta – al. Grunwaldzka przy jednym z największych centrów handlowych Galerii Bałtyckiej zamieniła się w półtorametrowej głębokości jezioro z uwięzionym składem tramwajowym w środku. Wylał płynący nieopodal potok Strzyża. Na gdańskim Przymorzu cały parking wypełniony autami na ulicy Olsztyńskiej został zalany. Rwące potoki nie odpuszczały też na Sobieskiego, Małomiejskiej czy Podmiejskiej. Wiejąca obok wraz z deszczem wichura spowodowała także wszędzie awarię prądu. W Gdańsku zostały pozbawione energii elektrycznej: Brętowo, Migowo, Matemblewo i Nowiec. Przez całą noc ciemno było na Olszynce w Sobieszewie i Przegalinie. We Wrzeszczu w okolicach wspomnianej Galerii Bałtyckiej w związku z wylaniem rzeki Strzyża także zabrakło zasilania. 

Bez prądu pozostawał zarówno region Gdyni jak i gminy położone na południowy wschód od Trójmiasta: Pelplin, Skarszew, Stare Kiszewy, Cedry Wielkie, Kolbudy, Pruszcz Gdański, Choczewa, Szemud, Bolszewa i Redy. Wstrzymano ruch kolejowy na trasie Szybkiej Kolei Miejskiej i Kolei Metropolitalnej. Oddana do użytku niedawno i zbudowana za prawie miliard złotych PKM-ka stanęła i stoi. Pomysł budowy tej linii opierał się na starym torowisku powstałej „za Niemca” kolei łączącej przedwojenne lotnisko na Zaspie (w centrum miasta) z miejscowościami położonymi po zachodniej stronie Gdańska. Miało być tanio ponieważ liczne stare nasypy, tworzące poważną część infrastruktury linii zachowały się. Jednak postanowiono zbudować nowe wydając grube dziesiątki milionów. W wyniku ulewy obsunęły się całe kilkusetmetrowe połacie ziemi, które oblepiły samochody jak w czasie lawiny błotnej. Ruch Pomorskiej Kolei Metropolitalnej został wstrzymany.
Dokładnie 15 lat – tyle zajęło Pawłowi Adamowiczowi zabezpieczanie miasta przed powodzią i skutkami silnej ulewy. Powstały zbiorniki retencyjne, ponoć regularnie są oczyszczane studzienki kanalizacji deszczowej, uregulowano potoki, które wtedy zniszczyły pół miasta. Katastrofa, która zaskoczyła mieszkańców Gdańska w 2001 roku miała się już nie powtórzyć dzięki kilkunastoletniej pracy urzędników, ekspertów, inżynierów i… pana prezydenta.

Jaki jest efekt pracy Pawła Adamowicza, który przez tych 15 lat rządził niepodzielnie miastem, a wraz z Platformą Obywatelską całym niemal Pomorzem… piątkowe ulewy przywołały wspomnienia. Te same miejsca. Ten sam widok. Zalane przejścia podziemne, skrzyżowania, tramwaje tonące w zalanych torowiskach, nieprzejezdne ulice i tunele. Przyroda bezwzględnie rozliczyła działania i decyzje zarządzających miastem. Dziś w propagandowej stacji tefauen władze Gdańska bezczelnie ogłosiły wszem i wobec na całą Polskę, że zdały egzamin i było lepiej niż 15 lat temu. Brawo!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych