Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzecza, by padło ofiarą ataków hakerów. Jak podaje w komunikacie rzecznik resortu Bartłomiej Misiewicz, była to tylko „manipulacja mającą stworzyć wrażenie groźnego ataku cybernetycznego”.
Przypomnijmy, że w czwartek hakerzy podający się za grupę „Prawy Sektor” poinformowali, że włamali się do serwerów Ministerstwa Obrony Narodowej. Na swoim koncie twitterowym opublikowali dane mające pochodzić z serwerów MON-u. Żądali równowartości 50 tys.dolarów w bitcoinach.
Takim doniesieniom zaprzecza jednak resort obrony.
„W związku z informacjami o włamaniu się do sieci komputerowej MON, wyjaśniamy, że była to manipulacja mającą stworzyć wrażenie groźnego ataku cybernetycznego”
— czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej MON.
Cyberprzestępcy opublikowali pliki, które miały pochodzić z poszczególnych komputerów wojskowych. Wśród nich są zarówno zdjęcia, jak i formularze z danymi osobowymi, które są aplikacjami na stanowisko „kandydata do służby PRISM”.
Jak jednak zapewnia rzecznik MON, opublikowane dane personalne pochodziły z jawnej sieci MON. Dodaje, że nie zawierały informacji tajnych, były nieaktualne, bo z 2012 r. i w dodatku ograniczały się tylko do jednej osoby.
„Systemy kierowania i dowodzenia Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP działają bez zakłóceń i są całkowicie bezpieczne. Trwają czynności wyjaśniające wszystkie okoliczności, w jakich doszło do tego incydentu”
— poinformował Bartłomiej Misiewicz.
ansa/TVN BiS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/300794-mon-dementuje-doniesienia-o-rzekomym-ataku-hakerow-ataku-nie-bylo-to-manipulacja