Ofiary faszyzmu mają muzea, np. Majdanek, Oświęcim czy Bełżec. Wszystko zostało zbudowane z funduszy z budżetu państwa i dalej jest utrzymywane. A do tej pory w kraju wybudowano pięć pomników ofiar komunizmu. Znajdują się m.in. we Wrocławiu, Krakowie czy Rzeszowie. Taka sytuacja bardzo mnie denerwuje

—podkreśla Bronisław Wardawy, inicjator i pomysłodawca pomnika ofiar komunizmu w Lublinie.

Liczba ofiar systemu komunistycznego na ziemiach polskich jest olbrzymia. Z moich wyliczeń wynika, że może chodzić o 1,2 miliona naszych rodaków

—wyliczał Wardawy w rozmowie w serwisem kurierlubelski.pl.

Inicjatywa została przychylnie przyjęta przez radnych Lublina. Jednomyślnie przychylili się oni do pomysłu budowy monumentu.

W uzasadnieniu uchwały czytamy, że pomnik ten ma wyróżnić Lublin i Lubelszczyznę jako tereny, które szczególnie ucierpiały od „komunistycznych oprawców” w porównaniu z innymi częściami kraju. Tekst uchwały podkreśla też, że monument ma być symbolicznym rozliczeniem tragicznego rozdziału historii i zadośćuczynieniem „ofiarom czerwonego terroru”.

Inicjatorzy budowy pomnika nie wskazują konkretnej lokalizacji pomnika. Wiadomo, że jedną z propozycji są okolice wzgórza zamkowego. Nie wiadomo jak monument będzie wyglądał, o tym rozstrzygnie konkurs.

Najlepiej sprawdziłaby się forma obelisku. Obelisk byłby umieszczony na ośmiobocznym przyziemiu, każda ze ścian poświęcona byłaby wówczas jednej dekadzie komunizmu\

—mówił Wardawy.

Pieniądze na budowę monumentu miałyby pochodzić z publicznej zbiórki. Inicjatorzy chcieliby bardzo, aby udało się go odsłonić w przyszłym roku i żeby ta uroczystość została wkomponowana w program obchodów 700-lecia nadania Lublinowi praw miejskich.

ann/kurierluelski.pl/dziennikwschodni.pl