Rodzice, którzy postawili na wielodzietność liczą, że dzięki dyskusji, jaka przetacza się przez Polskę o znaczeniu dzieci dla państwa, przestaną być wreszcie traktowani podejrzliwie.
Od progu domu państwa Kowalczyków wita mnie piękny zapach dobiegający z kuchni. - Razem z mamą upiekliśmy dla pani ciasto - informuje mnie jeszcze przy drzwiach mały Rafałek. – Takie pysne, z wiśniami – dodaje dumny z siebie chłopczyk.
W tle domu słychać dziecięcy harmider. Prawie jak w przedszkolu. Trudno się dziwić. Państwo Paweł i Maria Kowalczyk mają siedmioro dzieci. Wchodzę trochę dalej. Bujająca się na podwieszonej pod sufitem huśtawce Klara informuje mnie, kto mieszka w domu, do którego właśnie weszłam.
U nas jest: tata, mama, Michał, Tereska, Ela, Marta, ja, Rafał i na końcu jest Krysia. Na końcu, bo jest najmłodsza. Zobac na to zdjęcie, Krysia jesce nie umiała wtedy chodzić.
Klara zeskakuje z huśtawki i z dumą pokazuje rodzinne zdjęcie.
A przy tym stole jemy obiady. Śniadania to już w kuchni, bo każdy o innej godzinie śpi i nie ma tak casu
–opowiada o rodzinnych zwyczajach pięciolatka.
Ale nas wcale nie jest tak dużo, bo Wiatraków, takie mają nazwisko, jest jesce więcej
— kontynuuje opowieść dziewczynka.
Państwo Kowalczykowie złożyli wniosek o świadczenie wychowawcze 500+ przez internet, korzystając z możliwości stworzonej przez rząd i banki. Rodzina Kowalczyków jest jedną 2,7 mln, które zostaną objęte dofinansowaniem w ramach programu Rodzina 500 +. Świadczenie ma być wypłacone na aż 3,7 mln dzieci. To pierwsze tak szerokie i uniwersalne wsparcie dla polskich rodzin.
Teraz rodzice zrobią mi w pokoju dużą szafę
— cieszy się Marta Kowalczyk.
Na pewno będzie nam łatwiej zaplanować różne atrakcje dla dzieci
— uzupełnia córkę mama.
Być może wreszcie nie będziemy musieli z powodów budżetowych od razu skreślać wszystkich pomysłów, jakie mają dzieci na spędzenie wolnego czasu. A tych jest zawsze mnóstwo. Być może teraz uda się zrealizować marzenie o jeździe konnej czy lekcjach pianina dla wszystkich. Może uda się bardziej regularnie chodzić na basen
— wylicza pani Maria.
Dzięki temu wsparciu uda nam się zapewnić dzieciom większość z tych atrakcji, które swoim jedynakom zapewniają znajomi, a my jednak nie jesteśmy w stanie. Mam na myśli np. obozy językowe w wakacje czy zimowy wyjazd na narty bez wchodzenia na debet
— dodaje Paweł Kowalczyk.
Choć Paweł Kowalczyk jest prawnikiem (Maria – psychoterapeutką, ale przestała pracować po urodzeniu piątego dziecka), a jego rodzina nie ma problemów z zaspokojeniem podstawowych potrzeb, jak jedzenie czy ubranie, to jednak wciąż przy tak dużej liczbie dzieci są wydatki, które trzeba zepchnąć na dalszy plan.
Jednak dla tysięcy rodzin uruchomienie rządowego programu Rodzina 500 + oznacza po prostu szansę zaspokojenia zupełnie podstawowych potrzeb.
To projekt na miarę ubóstwa rodzin, które się zdecydowały na wielodzietność, ale także na miarę zagrożenia demograficznego, w jakim się znaleźliśmy
— mówiła mi Joanna Puzyna-Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus.
Polityka prorodzinna jest kosztowna, trzeba mieć więc odwagę, by zdecydować się na takie działanie. Nie śmieliśmy nawet marzyć, żeby rządzący zdecydowali się na tak poważny krok, jak 500+, ale to krok adekwatny. Dla rodzin wielodzietnych to będzie prawdziwa zmiana jakości życia. Jedna ze znanych mi rodzin będzie się mogła wyprowadzić z wilgotnego dwupokojowego mieszkania, które wynajmuje z pięciorgiem dzieci, a za które płaci 400 zł miesięcznie. Teraz będą mogli żyć po prostu godnie. Inni wyjdą z długów, kolejni zapiszą dzieci na angielski, jeszcze inni już planują wakacje, jakich dzieci nie miały od lat. Są tacy, którzy kupią dzieciom ubrania, tak, żeby nie musiały się wstydzić przed rówieśnikami. To, co zrobił rząd dla tych ludzi, jest niebywałe
— dodaje Joanna Puzyna - Krupska.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rodzice, którzy postawili na wielodzietność liczą, że dzięki dyskusji, jaka przetacza się przez Polskę o znaczeniu dzieci dla państwa, przestaną być wreszcie traktowani podejrzliwie.
Od progu domu państwa Kowalczyków wita mnie piękny zapach dobiegający z kuchni. - Razem z mamą upiekliśmy dla pani ciasto - informuje mnie jeszcze przy drzwiach mały Rafałek. – Takie pysne, z wiśniami – dodaje dumny z siebie chłopczyk.
W tle domu słychać dziecięcy harmider. Prawie jak w przedszkolu. Trudno się dziwić. Państwo Paweł i Maria Kowalczyk mają siedmioro dzieci. Wchodzę trochę dalej. Bujająca się na podwieszonej pod sufitem huśtawce Klara informuje mnie, kto mieszka w domu, do którego właśnie weszłam.
U nas jest: tata, mama, Michał, Tereska, Ela, Marta, ja, Rafał i na końcu jest Krysia. Na końcu, bo jest najmłodsza. Zobac na to zdjęcie, Krysia jesce nie umiała wtedy chodzić.
Klara zeskakuje z huśtawki i z dumą pokazuje rodzinne zdjęcie.
A przy tym stole jemy obiady. Śniadania to już w kuchni, bo każdy o innej godzinie śpi i nie ma tak casu
–opowiada o rodzinnych zwyczajach pięciolatka.
Ale nas wcale nie jest tak dużo, bo Wiatraków, takie mają nazwisko, jest jesce więcej
— kontynuuje opowieść dziewczynka.
Państwo Kowalczykowie złożyli wniosek o świadczenie wychowawcze 500+ przez internet, korzystając z możliwości stworzonej przez rząd i banki. Rodzina Kowalczyków jest jedną 2,7 mln, które zostaną objęte dofinansowaniem w ramach programu Rodzina 500 +. Świadczenie ma być wypłacone na aż 3,7 mln dzieci. To pierwsze tak szerokie i uniwersalne wsparcie dla polskich rodzin.
Teraz rodzice zrobią mi w pokoju dużą szafę
— cieszy się Marta Kowalczyk.
Na pewno będzie nam łatwiej zaplanować różne atrakcje dla dzieci
— uzupełnia córkę mama.
Być może wreszcie nie będziemy musieli z powodów budżetowych od razu skreślać wszystkich pomysłów, jakie mają dzieci na spędzenie wolnego czasu. A tych jest zawsze mnóstwo. Być może teraz uda się zrealizować marzenie o jeździe konnej czy lekcjach pianina dla wszystkich. Może uda się bardziej regularnie chodzić na basen
— wylicza pani Maria.
Dzięki temu wsparciu uda nam się zapewnić dzieciom większość z tych atrakcji, które swoim jedynakom zapewniają znajomi, a my jednak nie jesteśmy w stanie. Mam na myśli np. obozy językowe w wakacje czy zimowy wyjazd na narty bez wchodzenia na debet
— dodaje Paweł Kowalczyk.
Choć Paweł Kowalczyk jest prawnikiem (Maria – psychoterapeutką, ale przestała pracować po urodzeniu piątego dziecka), a jego rodzina nie ma problemów z zaspokojeniem podstawowych potrzeb, jak jedzenie czy ubranie, to jednak wciąż przy tak dużej liczbie dzieci są wydatki, które trzeba zepchnąć na dalszy plan.
Jednak dla tysięcy rodzin uruchomienie rządowego programu Rodzina 500 + oznacza po prostu szansę zaspokojenia zupełnie podstawowych potrzeb.
To projekt na miarę ubóstwa rodzin, które się zdecydowały na wielodzietność, ale także na miarę zagrożenia demograficznego, w jakim się znaleźliśmy
— mówiła mi Joanna Puzyna-Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus.
Polityka prorodzinna jest kosztowna, trzeba mieć więc odwagę, by zdecydować się na takie działanie. Nie śmieliśmy nawet marzyć, żeby rządzący zdecydowali się na tak poważny krok, jak 500+, ale to krok adekwatny. Dla rodzin wielodzietnych to będzie prawdziwa zmiana jakości życia. Jedna ze znanych mi rodzin będzie się mogła wyprowadzić z wilgotnego dwupokojowego mieszkania, które wynajmuje z pięciorgiem dzieci, a za które płaci 400 zł miesięcznie. Teraz będą mogli żyć po prostu godnie. Inni wyjdą z długów, kolejni zapiszą dzieci na angielski, jeszcze inni już planują wakacje, jakich dzieci nie miały od lat. Są tacy, którzy kupią dzieciom ubrania, tak, żeby nie musiały się wstydzić przed rówieśnikami. To, co zrobił rząd dla tych ludzi, jest niebywałe
— dodaje Joanna Puzyna - Krupska.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/290745-efekt-500-rodzice-licza-ze-wielodzietnosc-przestanie-byc-traktowana-jak-patologia-reportaz