Była feministka odsłania zakłamanie ruchu. "Bolało mnie to, że będąc feministką trzeba kłamać, przede wszystkim w temacie aborcji"

Zdjęcie ilustracyjne/fot. YouTube
Zdjęcie ilustracyjne/fot. YouTube

Myślę, że spora część młodych kobiet zaangażowanych dziś w ruch feministyczny, gdyby zatrzymała się i poddała pod refleksję to, o co chce walczyć wycofałaby się z tego ruchu jak ja - mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” była feministka, obecnie zaangażowana w działalność Fundacji Pro- Prawo do Życia - Agnieszka Kocimska.

Przyznaje, że feministką została trochę z przypadku studiując psychologię.

To były studia, na których dominującą opcją było myślenie profeministyczne, prohomoseksualne

—opowiadała.

Zaczynałam studia z pozycji osoby pro-life, skończyło się na manifach

—dodała.

Agnieszka Kocimska podkreśla, że jej doświadczenia wskazują na to, że środowisko feministyczne jest dość zamknięte, dominują w nim cały czas te same twarze i niechętnie patrzy się na nowych działaczy, którzy chcieliby coś zrobić, albo coś nowego zaproponować.

Chodziłam na manify, parady, przekonywałam wszystkich dookoła, że świat powinien być zorganizowany tak, jak przekonują do tego środowiska feministyczne

—tłumaczyła swoja działalność.

Kocimska podkreśla jak fałszywe jest twierdzenie feministek o walce o prawa kobiet. Poglądy głoszone przez ten ruch są absurdalne.

Postulaty feministek i ruchu feministycznego w Polsce nieustannie zakładają jakąś wojnę, opór, wrogów, z którymi trzeba walczyć. (…) Dziecko określa się mianem „pasożyta”, „agresora”. To nie mordowane dziecko jest ofiarą, ale matka, która je morduje

—opowiada.

Ze słów byłej feministki wynika, że nie wiedzą one kompletnie nic o potrzebach kobiet, myślą przede wszystkim o swoich potrzebach.

Bolało mnie to, że będąc feministką trzeba kłamać, przede wszystkim w temacie aborcji.

—opowiadała wyjaśniając co było w jej życiu przełomem i dlaczego porzuciła ruch feministyczny.

Przyczyniło się do tego wydawnictwo feministyczne, które opublikowało artykuł będący rodzajem instruktażu, jak zmusić szpital do dokonania aborcji, chodziło o zabicie dziecka jest chore. (…) Potrafiłam przyjąć i bronić argumentów za aborcją odwołujących się do prawa wyboru kobiety, ale zetknięcie z tą historią mordowanego dziecka, którego zabójstwo jest w jakiś sposób ustalane i wymuszone na lekarzach, to było dla mnie wręcz odrażające

—podkreśliła.

Wystarczy, że w środowisku feministycznym powie się: zgadzam się z waszymi postulatami, ale jestem przeciwko aborcji, i już nie jest się feministką. Jest pakiet poglądów, które trzeba mieć

—opowiada.

Agnieszka Kocimska powiedziała też o co walczą feministki:

Mam wrażenie, że tak naprawdę jest to walka o absolutna władzę, o przeformatowanie myślenia społeczeństwa (…). To próba zdobycia władzy.

ann/”Nasz Dziennik”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.