Zadowolenie z powodu decyzji ministra zdrowia o zaprzestaniu finansowania z budżetu państwa programu „in vitro” oraz nadzieję na powstanie narodowego programu prokreacyjnego opartego na naprotechnologii wyraził podczas spotkania z bielskim środowiskiem medycznym dr inż. Antoni Zięba, wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Był on gościem kolejnego ze spotkań organizowanych w ramach bielsko-żywieckiego duszpasterstwa służby medycznej.
Dr Zięba nie ukrywał zadowolenia z decyzji o cofnięciu ministerialnego wsparcia dla programu „in vitro”. Zdaniem obrońcy życia, który odwołał się do oficjalnych, międzynarodowych danych, procedura „in vitro” nie leczy z niepłodności, natomiast stanowi zagrożenie życia i zdrowia w stosunku do dzieci poczynanych za pomocą tej metody.
To procedura śmierci i kalectwa. 90 proc. dzieci poczętych ‘in vitro’ ginie przed narodzeniem. A dzieci poczęte tą metodą należą do grupy podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o śmiertelność około i poporodową oraz zapadalność na różne choroby, szczególnie wrodzone i genetycznie uwarunkowane
– wyjaśnił.
Przypomniał, że według oficjalnych danych brytyjskiego Departamentu Zdrowia z 3 milionów 800 tysięcy poczętych „in vitro” dzieci w latach 1992-2006 urodziło się żywych tylko 122 tysiące dzieci, czyli tylko 3,21 procenta poczętych tą metodą istot ludzkich.
W rozmowie z KAI Zięba wyraził nadzieję, że w ramach systemu państwowego powstanie program leczenia naprotechnologią. W jego opinii, wymaga to mobilizacji grup obrony życia, ale także całego środowiska medycznego.
Wiemy, że są inicjatywy społeczne, prywatne, kościelne dzięki którym placówki naprotechnologii już lepiej lub gorzej funkcjonują i dzieci się rodzą. Jest jednak potrzeba powstania państwowego, ogólnopolskiego programu prokreacyjnego finansowanego ze środków publicznych. Byłby przez to dostępny w każdym województwie, a być może w przyszłości w każdym powiecie. Placówki te mogłyby służyć pomocą rodzicom, oczekującym upragnionego potomstwa
– dodał.
Według Zięby, niezwykle pilną rzeczą jest zablokowanie, dostępnej obecnie bez recepty, antykoncepcyjnej, ale także wczesnoporonnej pigułki „dzień po”.
To czy pigułka działa antykoncepcyjnie czy wczesnoporonnie zależy od fazy cyklu, w jakim znajduje się kobieta, która jej użyła
– wyjaśnił.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zadowolenie z powodu decyzji ministra zdrowia o zaprzestaniu finansowania z budżetu państwa programu „in vitro” oraz nadzieję na powstanie narodowego programu prokreacyjnego opartego na naprotechnologii wyraził podczas spotkania z bielskim środowiskiem medycznym dr inż. Antoni Zięba, wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Był on gościem kolejnego ze spotkań organizowanych w ramach bielsko-żywieckiego duszpasterstwa służby medycznej.
Dr Zięba nie ukrywał zadowolenia z decyzji o cofnięciu ministerialnego wsparcia dla programu „in vitro”. Zdaniem obrońcy życia, który odwołał się do oficjalnych, międzynarodowych danych, procedura „in vitro” nie leczy z niepłodności, natomiast stanowi zagrożenie życia i zdrowia w stosunku do dzieci poczynanych za pomocą tej metody.
To procedura śmierci i kalectwa. 90 proc. dzieci poczętych ‘in vitro’ ginie przed narodzeniem. A dzieci poczęte tą metodą należą do grupy podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o śmiertelność około i poporodową oraz zapadalność na różne choroby, szczególnie wrodzone i genetycznie uwarunkowane
– wyjaśnił.
Przypomniał, że według oficjalnych danych brytyjskiego Departamentu Zdrowia z 3 milionów 800 tysięcy poczętych „in vitro” dzieci w latach 1992-2006 urodziło się żywych tylko 122 tysiące dzieci, czyli tylko 3,21 procenta poczętych tą metodą istot ludzkich.
W rozmowie z KAI Zięba wyraził nadzieję, że w ramach systemu państwowego powstanie program leczenia naprotechnologią. W jego opinii, wymaga to mobilizacji grup obrony życia, ale także całego środowiska medycznego.
Wiemy, że są inicjatywy społeczne, prywatne, kościelne dzięki którym placówki naprotechnologii już lepiej lub gorzej funkcjonują i dzieci się rodzą. Jest jednak potrzeba powstania państwowego, ogólnopolskiego programu prokreacyjnego finansowanego ze środków publicznych. Byłby przez to dostępny w każdym województwie, a być może w przyszłości w każdym powiecie. Placówki te mogłyby służyć pomocą rodzicom, oczekującym upragnionego potomstwa
– dodał.
Według Zięby, niezwykle pilną rzeczą jest zablokowanie, dostępnej obecnie bez recepty, antykoncepcyjnej, ale także wczesnoporonnej pigułki „dzień po”.
To czy pigułka działa antykoncepcyjnie czy wczesnoporonnie zależy od fazy cyklu, w jakim znajduje się kobieta, która jej użyła
– wyjaśnił.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/282322-dr-zieba-in-vitro-to-procedura-smierci-i-kalectwa