„Nigdy nie zdradził ludzi” - dwa lata temu zmarł śp. Zbigniew Romaszewski

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

13 lutego minęła druga rocznica śmierci śp. Zbigniewa Romaszewskiego, legendarnego działacza opozycji antykomunistycznej, wieloletniego senatora. W rocznicę śmierci senatora Romaszewskiego wspominano w czasie specjalnego koncertu. Program pt. „Zapiski walki, zdrady i zwycięstwa” zagrali Leszek Czajkowski, Paweł Piekarczyk i Jerzy Zelnik.

Zbigniew Romaszewski zmarł w Warszawie 13 lutego 2014 roku. Przyczyną śmierci był masywny udar pnia mózgu. Kilka dni wcześniej polityk trafił do szpitala, po tym jak w wyniku zachłyśnięcia nastąpiło zatrzymanie akcji serca.

Romaszewski był działaczem Komitetu Obrony Robotników i Solidarności, twórcą podziemnego radia „Solidarność” oraz wieloletnim senatorem. Janina Jankowska ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dniu śmierci senatora Romaszewskiego mówiła na antenie TV Republika:

Dla mnie brak Zbigniewa Romaszewskiego to potworna strata. To był polityk, który nigdy nie zdradził ludzi.

Zbigniew Romaszewski urodził się w Warszawie, 2 lutego 1940 r. Po Powstaniu Warszawskim został wywieziony wraz z matką do obozu pracy w Gross Rosen. W 1964 r. ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. W październiku 1980 r. obronił doktorat w Instytucie Fizyki Polskiej Akademii Nauk, gdzie pracował od ukończenia studiów do 1983 r.

W okresie PRL był aktywnym opozycjonistą. W 1967 r. wraz z żoną Zofią zbierał podpisy pod petycją pracowników naukowych w obronie Adama Michnika. W 1976 r., po protestach robotniczych w Radomiu i Ursusie, wywołanych przez drastyczną podwyżkę cen żywności, uczestniczył w organizowanej przez Komitet Obrony Robotników akcji pomocy represjonowanym.

Od 1977 r. był członkiem Komitetu Samoobrony Społecznej - KOR; wraz z żoną Zofią prowadził Biuro Interwencyjne, rejestrujące przypadki łamania praw człowieka i niosące ofiarom bezprawia pomoc prawną i materialną. Na przełomie 1979/80 r. zorganizował Komisję Helsińską, nadzorującą wprowadzanie w życie postanowień Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE). Pod jego redakcją Komisja opublikowała Raport Madrycki omawiający stan przestrzegania praw człowieka w PRL.

W latach 1980-1981 kierował Komisją Interwencji i Praworządności NSZZ „S”, został wybrany do Prezydium „S” Zarządu Regionu Mazowsze, a następnie do Komisji Krajowej. W stanie wojennym ukrywał się, był poszukiwany przez SB. W tym czasie zorganizował podziemne Radio „Solidarność”. Pierwszą audycję nadano 12 kwietnia 1982 r. w Warszawie. Aresztowany w sierpniu 1982 r., Romaszewski był sądzony w dwóch kolejnych procesach: twórców Radia „Solidarność” i Komitetu Samopomocy Społecznej KOR. Został skazany w lutym 1983 r.; wyszedł na mocy amnestii w sierpniu 1984 r.; uniewinniono go w 1991 r.

Od 1989 r. Romaszewski zasiadał w Senacie. W 1989 r. startował z listy Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie; w 1991 - jako kandydat niezależny, w 1993 - z listy NSZZ „S”, w 1997 - z listy Ruchu Odbudowy Polski; w 2001 r. - z listy „Blok Senat 2001”, a w 2005, 2007 - z listy PiS. W 2007 r. został wicemarszałkiem Senatu.

Nawet po odejściu z Senatu był aktywnym komentatorem życia politycznego. W wywiadzie dla miesięcznika „wSieci Historii” mówił m.in. o rozliczeniach z PRL-em. Śp. Zbigniew Romaszewski wskazywał, że w Polsce zabrakło jednoznacznych działań w tej sprawie.

Twarde i jasne rozliczenie z czasami PRL-u było niezbędne. Na bagnie trudno cokolwiek budować. O wiele lepiej byłoby, gdybyśmy te sprawy rozwiązali na początku lat 90. Wtedy, gdy z Janem Olszewskim i Lechem Falandyszem podejmowaliśmy próbę wprowadzenia pierwszej ustawy lustracyjnej. Ona została przyjęta przez Senat, ale dalszego biegu nie było. Wtedy próbowaliśmy ruszyć problem oceny PRL-u

— mówił Zbigniew Romaszewski.

I wskazywał m.in. na jeden z ogromnych problemów polskiego społeczeństwa.

Mamy fatalny poziom zaufania społecznego. Prawie nikt nikomu w nic nie wierzy. A to odbudować będzie bardzo trudno. Rozbicie społeczeństwa to jest jedna z największych zbrodni Wojciecha Jaruzelskiego. Czasy „Solidarności” to jest coś, czego młodsze pokolenia nie są w stanie sobie choćby wyobrazić. Wychodziło się na ulice i miało społeczeństwo, które w jakimś sensie było jednolite. Gdy wypuszczono mnie z więzienia 1 września 1980 roku, czułem się jak w innym kraju. Ludzie na ulicach nawet się jakby bardziej uśmiechali, byli dla siebie życzliwsi. To trzeba odbudować, przywrócić wzajemną życzliwość, zlikwidować te podziały. To bardzo trudne, ale trzeba próbować, próbować…

— mówił śp. Zbigniew Romaszewski.

KL,PAP,TV Republika

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.