Czego potrzebuje polska rodzina? Wszyscy wiedzą najlepiej. Tylko dlaczego dopiero PiS próbuje coś konkretnego zrobić?!

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Korowód pomysłów dotyczących programu 500 plus trwa w najlepsze. Publicyści, politycy, eksperci – wszyscy zdają się mieć własną wizję tego, jak najlepiej pomagać polskiej rodzinie. I to już, samo w sobie, jest wielkim zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości. Ktoś w końcu zauważył, że to właśnie rodzina powinna stać się źródłem i początkiem odbudowy polskiego społeczeństwa. Ta debata jest potrzebna równie mocno, jak i realna pomoc polskiej rodzinie. To ona przecież, zgodnie ze słowami Jana Pawła II, bierze swój początek w miłości, jaką stwórca ogarnia stworzony świat. Dopiero dziś, po 25 latach „wolności” możemy (i musimy!) myśleć o budowie społeczeństwa opartego o takie właśnie rozumienie rodziny.

Oto kilka przykładów na to, jak bardzo oddaliliśmy się od tego rozumienia spraw społecznych. Niedziela wieczór, w TVP info trwa program „Bez retuszu” Marka Czyża. Toczy się debata publicystów i ekspertów w sprawie 500 plus. Emocje są duże, bo już przecież ruszają prace w sejmie. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak ważny jest to problem. Chodzi przecież o – bagatela – 278 tysięcy dodatkowych urodzeń wobec, tego co mamy w Polsce obecnie. Jeśli plan PiS-u się nie powiedzie, to za kilkadziesiąt lat nie będzie w Polsce ludzi młodych. Demografia jest bezlitosna.

O to, czy 500 plus przyniesie dobre owoce spierają się socjalistka Agata Nosal-Ikonowicz, profesor Julian Marian Auleytner, Dominika Wielowieyska z Gazety Wyborczej, Tomasz Wróblewski z Tygodnika Wprost i dr Tomasz Żukowski.** Rozmowa dotyczy szerokiej perspektywy polityki społecznej. Profesor Aulaytner przypomniał, że na emerytury i renty wydajemy w Polsce 50 miliardów rocznie, a na rodzinę planujemy wydać 17 miliardów. Te proporcje trzeba wyrównać – mówił profesor. Przeciwko „rozdawaniu pieniędzy” protestował Tomasz Wróblewski, który nie miał co prawda odwagi, żeby wprost skrytykować program 500 plus, ale bardzo wyraźnie zaznaczył, że niezbędne są dalsze zmiany, które mogą napędzać rozwój gospodarki.

A zatem nie pomoc i inwestycja, ale „rozdawanie pieniędzy”. Zaledwie krok od wyrzucania ich w błoto, prawda? Na program 500 plus narzekała również Dominika Wielowiejska, z wykształcenia teatrolog. Zdaniem ekspertki GW pomoc trafi w istocie do najbogatszych, a nie do najbardziej potrzebujących, m. in. samotnych matek. Dziennikarkę kontrował profesor Aulaynetner, który przypomniał, że 500 plus ma zupełnie inne cele niż pomoc najuboższym.

Na nowo rozpisała cały program Agata Nosal-Ikonowicz. Znana działaczka socjalistyczna zauważyła, że jest to prawdopodobnie pierwsza próba realnej pomocy polskim rodzinom, ale to – jej zdaniem – zdecydowanie zbyt mało. Niezbędne jest jeszcze uregulowanie wielu kwestii, m. in. mieszkań dla najuboższych i obiadów dla dzieci w szkołach. O tym, że kwestia wynagrodzeń dla samotnych matek może jeszcze zostać zmieniona, bo program 500 plus nie ma ostatecznego kształtu, przypomniał dr Żukowski. Socjolog zauważył też, że plan Prawa i Sprawiedliwości przyczyni się do poprawy gospodarki, bo część pieniędzy zainwestowanych w 500 plus wróci na rynek.

Taka formuła programu, który traktuje dzieci jako społeczną inwestycje wyraźnie nie podobała się Dominice Wielowieyskiej. Nic dziwnego – publicyści Gazety Wyborczej i dziennikarze TVN-u już wcześniej dość alergicznie reagowali na 500 plus. Oburzenie sporej części internautów wywołał Rafał Hirsch, były dziennikarz Faktów TVN, obecnie publicysta GW, który napisał na Twitterze:

„Skoro dzieci to inwestycja (chociaż to bzdura) to bądźmy konsekwentni i nazywajmy dzieci niepełnosprawne inwestycjami nieudanymi”.

Na Twitterze program komentowała również Dominka Wielowieyska, która pisała:

„Dzieci niedożywione są tam, gdzie rodzice są niedbali albo niezaradni. I wtedy 500 zł nie pomoże, bo wydadzą na co innego”.

Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą to, że publicyści GW wiedzą najlepiej, na co wydawać będą pieniądze polscy rodzice.

Kiedy słucha się komentarzy dotyczących 500 plus trudno nie odnieść wrażenia, że prawie każdy ma swój pomysł na to, jak powinien wyglądać ten program. O dziwo, nie tylko część liberalnych publicystów i polityków nie umie sobie poradzić z taką formułą społecznej inwestycji. Również ci, którzy powinni wykazywać większą zdolność myślenia wspólnotowego zgłaszają swoje uwagi do programu. Wynikają one oczywiście w dużym stopniu z ideologii wyznawanej przez daną partię, ale ich główną siłą napędową jest brak zrozumienia dla tego, czym w istocie jest program 500 plus. A u źródeł tego pomysłu, zgodnie ze słowami Elżbiety Rafalskiej jest założenie, że rodzina to nie koszt a inwestycja:

Mamy nadzieję, że program „Rodzina 500 plus” pomoże nie tylko tym, którzy mają dzieci, ale także zachęci kolejnych do posiadania pociech

— powtarzała wielokrotnie minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Tymczasem, zdaniem polityków z partii Razem jest to plan za bardzo prorodzinny, a za mało prokonkubinatowy i prosamotnomatczyny. Również Platforma Obywatelska ma problem, bo jej zdaniem pieniądze powinny trafić do wszystkich dzieci, najlepiej na całym świecie. I nie ma żadnego znaczenia to, że jeszcze pół roku temu Ewa Kopacz twierdziła, że nie stać nas nawet na taką formułę, jaką przyjęło Prawo i Sprawiedliwość. Program nie podoba się również Kukizowi, który uznał, że taka forma pomocy to ”łapówka dana społeczeństwu”. Także zdaniem Korwina tego typu pomysły to nic więcej jak tylko „obrzydliwy i populistyczny socjalizm”. Co oczywiście nie przeszkadza JKM w zapowiedzi, że on będzie sięgał po rządowe pieniądze, bo jak „dają, to trzeba brać”. Niekonsekwencja? Ależ skąd.

W zasadzie każdy przedstawiciel mediów i opozycji ma swój pomysł na to, jak powinny wyglądać tego typu inwestycje społeczne. I w zasadzie nie ma nic trudnego w tym, żeby zacząć wcielać te pomysły w życie.

Tylko dlaczego dopiero PiS próbuje coś konkretnego zrobić?!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.