Polemika z Jezusem. Jak złudna bywa wiara w siłę dialogu, ukazał sylwestrowy kryzys imigracyjny...

Pamiętacie wielką powieść „Mistrz i Małgorzata” autorstwa Rosjanina Michaiła Bułhakowa (1891-1940)? Najistotniejszymi postaciami książki wcale nie są te dwie wymienione w tytule. Główne oświadczenia wygłaszają dwie inne postacie: Jezus oraz szatan występujący pod imieniem Woland.

Czytałem tę powieść niedawno ponownie – po ukończeniu napisanej wraz z zespołem książki „Samobójstwo Oświecenia? Jak neuronauka i nowe technologie pustoszą ludzki świat”. Nasza książka jest komentarzem do tego, jak w świetle najnowszej wiedzy naukowej wyglądają perspektywy naszej cywilizacji. Właśnie przegląd tej wiedzy skłonił mnie do polemiki, ze stwierdzeniami, które w powieści Bułhakowa wygłaszają Jezus oraz Woland. Dziś o słowach Jezusa. Polemika z szatanem za tydzień.

Nie ma złych ludzi?

Poncjusz Piłat pyta Jezusa: „Powiedz mi zatem, czemu nieustannie mówisz o dobrych ludziach? Czy nazywasz tak wszystkich ludzi? – Wszystkich – odpowiedział więzień. – Na świecie nie ma złych ludzi”.

Można by bez końca spierać się o sens określenia „źli ludzie”, załóżmy tu, że Jezus uważa, iż w każdym można odnaleźć ziarno dobra, że można się z taką cząstką kogoś skomunikować, a następnie łagodną rozmową każdego można na drogę dobra poprowadzić.

Są!

Ale Jezus myli się. Od wieków doświadczenie całej bodaj ludzkości pokazuje, że wśród ludzi zdarzają się tacy, z którymi po dobroci nie można. Tacy, których nie sposób naprowadzić na drogę poszanowania praw innych. Że niektórzy z nas postępują jak bestie, że są tak niebezpieczni, iż trzeba ich – dla bezpieczeństwa pozostałych – trwale izolować, a niekiedy zabijać, gdy czynią zło.

Ta odwieczna mądrość potwierdzona i uściślona została przez współczesne badania nad ludzkim mózgiem. Badania te dowodzą, iż istnieją tacy przestępcy, których nie sposób resocjalizować, sprowadzić na dobrą drogę.

Osoby takie – zwane psychopatami – nie posiadają w mózgu mechanizmów umożliwiających im odczuwanie przykrości z powodu zadawania cierpień innym ludziom. W umysłach psychopatów nie istnieje mechanizm regulacyjny (działający u większości ludzi) powstrzymujący przed bezsensownym okrucieństwem.

Nauka przeczy Jezusowi

Wygląda na to, że naukowy, ufundowany empirycznie, przez wiele eksperymentów potwierdzony ogląd prowadzi do nieodpartego wniosku: na świecie istnieją także źli ludzie. Na poziomie racjonalnym, na poziomie wiedzy potwierdzonej dostarczanej przez współczesną naukę, przesłanie wyrażone przez rozmówcę Piłata jest zatem nieprawdziwe. Jest nie do obrony na gruncie analizy konkretnych zjawisk, rozpoznawanych i opisywanych za pomocą metod współczesnej nauki. (I nie musi pocieszać nas pamięć o tym, iż nauka nie raz korygowała swoje własne wcześniejsze „prawdy”.)

Są wśród nas drapieżcy. Słyszy się o nich np. w biznesie. Złych ludzi nie brakuje też w świecie polityki i mediów. Coraz więcej badań pokazuje, że niektórych złych jednostek nie można naprawić, bo wszelkie terapie pozostają bezradne w obliczu defektów neuropsychologicznych, jakie tacy ludzie posiadają. O tym, że występuje faktyczne zagrożenie ze strony złych – nienaprawialnych – ludzi świadczy choćby tzw. ustawa o bestiach. Są wśród nas osobniki trwale tak niebezpieczne, że jest potrzeba prawnie uregulowanej ochrony przed nimi.

Z tego błędu Jezusa trzeba wyciągnąć wnioski. I w dziejach nie raz były już one wyciągane. Historia wielokrotnie pokazała, że nawet najlepsza dyplomacja nie zapobiega wojnom. A jak złudna bywa wiara w siłę dialogu, ukazał sylwestrowy kryzys imigracyjny.

Ominąć empirię?

Ale czy to-co-rzeczywiste w pełni sprowadza się do tego-co-racjonalne, tego-co-fizyczne, uchwytne za pomocą naukowych technik i miar? Czy nauka jest w stanie badać wszystkie wymiary tego, co istotne dla człowieka?

Być może słowa Jezusa należy czytać nie jako relację z faktycznego, „fizycznego” stanu rzeczy, ale jako wezwanie. Jako deklarację metafizyczną – akt wiary. Wiary w to, że miłość w istocie nie ma granic. Nie ma granic na tym świecie. Ale jest – jak się zdaje – taka granica w świecie innym.

Joseph Ratzinger, teolog, który został papieżem, napisał „Ta samotność zaś, do której nie może już dotrzeć Miłość, jest piekłem”.

Jak sądzicie: czy to, jak daleko potrafi dotrzeć miłość, zależy od nas?

Tekst ukazał się w tygodniku „wSieci”, numer 4, 25-31 stycznia 2016.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.