Koszmar dziewczynek, które Jugendamt zabrał Polakom. Były molestowane przez niemieckich rodziców zastępczych?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Freeimages.com/zdjęcie ilustracyjne
Fot. Freeimages.com/zdjęcie ilustracyjne

Dwie kilkuletnie dziewczynki, odebrane polskiemu małżeństwu przez hanowerski urząd ds. dzieci i młodzieży (Jugendamt), a następnie przekazane niemieckiej rodzinie zastępczej były przez rodziców zastępczych molestowane seksualnie - podają pełnomocnicy pokrzywdzonych.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Bytomiu. Doniesienie złożyli rodzice dziewczynek, którzy widząc, co się dzieje, zdecydowali się uprowadzić dzieci i przywieźć je do Polski.

Postępowanie w tej sprawie jest prowadzone pod kątem art. 200 par. 1 - powiedział we wtorek szef bytomskiej prokuratury Daniel Hetmańczyk. Przepis ten mówi o doprowadzaniu dzieci do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej. Ostatnio dziewczynki były przesłuchiwane przez bytomski sąd.

Właściwie wszystkie czynności, które w tym śledztwie można było wykonać na miejscu, zostały już wykonane. Będziemy zastanawiać się, co dalej. Najbardziej prawdopodobne wydaje się przekazanie sprawy stronie niemieckiej, by kontynuowała to postępowanie

– powiedział prokurator.

Jak poinformowali przedstawiciele Komitetu Obrony Rodziny, działającego przy polsko-niemieckiej kancelarii adwokackiej Markusa Matuschczyka, Aneta i Jacek K. - rodzice 4-letniej Julii i 7-letniej Viktorii - mieszkali wraz z córkami w Hanowerze od czerwca 2009 roku. Wszyscy są obywatelami polskimi.

W listopadzie 2013 r. Jugendamt - zdaniem pełnomocników „bezpodstawnie, w sposób skandaliczny i bezwzględny” - odebrał rodzicom dziewczynki. Podejmując taką decyzję urząd uzasadniał ją troską o dobro dzieci. Julia i Viktoria trafiły do niemieckiej rodziny zastępczej.

Jak relacjonują pełnomocnicy polskiej rodziny, matka podczas spotkań z córeczkami zauważyła u nich ślady przemocy - siniaki i skaleczenia. Dzieci były też ogólnie zaniedbane i zachowywały się dziwnie, jakby podawano im leki. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia i higieny dzieci oraz brak reakcji na kierowane skargi, rodzice zdecydowali się uprowadzić dzieci i przywieźć z Niemiec do Polski, dokąd przybyli w styczniu 2015 roku.

Według pełnomocników, córki po wydobyciu ich z rodziny zastępczej były w „katastrofalnym” stanie emocjonalnym i fizycznym.

Były roztrzęsione, zaniedbane, brudne i wygłodzone. Obydwie córki były bardzo nerwowe, obgryzały paznokcie. Julia przez dwa tygodnie nie była w stanie utrzymać moczu podczas snu, spała nerwowo przytulała się bez przerwy do matki

– wyliczała Małgorzata Łaszek z Komitetu Obrony Rodziny.

Po pewnym czasie dziewczynki coraz bardziej szczegółowo zaczęły opisywać sytuacje, które przeżyły podczas pobytu w rodzinie zastępczej. Z tych opowieści wynika, że wielokrotnie padły ofiarą molestowania i przemocy seksualnej, przedstawiano im także treści pornograficzne.

Po powrocie do Polski rodzice zdecydowali się zwrócić o pomoc do poradni psychologicznej w Katowicach. Ze wstępnej opinii psychologicznej wynika, że relacje dziewczynek są wiarygodne. Dziewczynki potwierdziły opowiedziane wcześniej wydarzenia kilkanaście dni temu - podczas przesłuchania przed Sądem Rejonowym w Bytomiu, w obecności biegłego psychologa. To kolejna sprawa związana z decyzją Jugendamtów, którą zajmuje się mec. Markus Matuschczyk. Adwokat reprezentował polskich rodziców, którzy podczas pobytu w Niemczech zostali pozbawieni praw rodzicielskich, ale mimo to samowolnie z tamtejszego domu dziecka zabrali dwóch swoich kilkuletnich synów i wrócili do kraju. Hanowerski Jugendamt zażądał powrotu dzieci do Niemiec, jednak w 2012 r. bytomski sąd odrzucił ten wniosek.

Jugendamty powstały w latach 20. XX wieku jako instytucja opiekująca się trudną młodzieżą, zdeprawowaną w wyniku wojny. Po dojściu do władzy w 1933 roku naziści włączyli sieć tych placówek do swojego systemu wychowawczego. Obecnie działalność urzędów do spraw młodzieży znajduje się w gestii niemieckich krajów związkowych (landów). W przypadkach zaniedbania dzieci przez opiekunów lub znęcania się nad nimi, co nierzadko kończy się śmiercią nieletnich, Jugendamty krytykowane są za opieszałość i brak zdecydowania; z drugiej strony zarzuca się im ingerowanie w życie rodzin i naruszanie prywatności.

bzm/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych