Mec. Puławski: "Prawdziwym celem tej całej operacji był Macierewicz". Obrońca Sumlińskiego o najgłośniejszy procesie III RP przeciwko dziennikarzowi. WYWIAD

fot. Radio WNET: Wojciech Sumliński i jego obrońca Waldemar Puławski
fot. Radio WNET: Wojciech Sumliński i jego obrońca Waldemar Puławski

Czy można to zmienić?

Można. Wszystko można zmienić. To byłaby praca bardzo trudna, ale możliwa do wykonania. Należałoby rozpocząć od stworzenia zespołu ludzi z pomysłem. Ludzi doświadczonych, z wieloletnią praktyką. Doświadczenie i wiedza może spowodować, że to wszystko będzie można wyregulować i odnowić, żeby społeczeństwo nabrało zaufania do wymiaru sprawiedliwości.

W jaki sposób chciałby Pan tego dokonać, Panie mecenasie? Przecież Sąd jest nieodwoływany

Do tego właśnie jest potrzebna większość parlamentarna, która nie będzie się między sobą spierać i działać wyłącznie we własnym, partykularnym interesie, ale będzie działać w interesie społeczeństwa. Oznacza to, że jednostkowe przedsięwzięcia, polegające na tworzeniu doraźnych grup np. „Dudapomocy”, z pełnym szacunkiem dla ludzi, którzy się w to zaangażowali i dla Prezydenta, który udzielił swojego nazwiskowego logo tej działalności, nie są metodą do osiągania sprawiedliwości. Indywidualnie nie można osiągnąć tego celu. Powinno to zostać zinstytucjonalizowane.

Co ma Pan na myśli?

Ważne zastrzeżenie: mówimy tu tylko i wyłącznie o przypadku możliwości zmiany Konstytucji oraz zmiany ustawy o Ustroju Sądów Powszechnych. Skoro Prezydent jest organem, który powołuje sędziów, to musi mieć także instrument weryfikowania trafności swoich wyborów. Nie wystarczy, że Prezydent Duda w wystąpieniach przedwyborczych deklarował, że będzie się bardzo wnikliwie przyglądał, kogo powołuje na stanowisko sędziego. To jest za mało. To jest wierzchołek góry lodowej. Ludzie z upływem czasu piastowania stanowiska sędziego zmieniają się. Prezydent powinien mieć instrument dbania o poziom kultury i weryfikowania nieskazitelności charakteru osoby, którą powołał na to odpowiedzialne, niezmiernie ważne, kształtujące kulturę społeczno-polityczną stanowisko! Skoro przyjęliśmy już 1 lipca br. fragmenty modelu prawa anglosaskiego, to przy możliwości zmiany Konstytucji i ustaw około-konstytucyjnych, może warto byłoby pomyśleć nad systemem z prawa amerykańskiego, w którym Prezydent ma prawo wyznaczyć własnego prokuratora do uczestniczenia, czy wręcz nawet do prowadzenia spraw. Nic się nie dzieje wbrew ustawie, nikt nie ogranicza niczyich uprawnień - ani niezawisłości Sądu, ani niezależności Prokuratury. Podobnie, jak w przypadku, gdy strona ustanawia sobie pełnomocnika procesowego - ale taki, nazwijmy go umownie prokurator prezydencki, miałby za sobą całe swoje biuro. Nie szukając daleko, mógłby np. przejąć śledztwo w sprawie Tragedii Smoleńskiej. Prowadziłby je w sposób całkowicie niezależny. Prezydent w tej chwili nie ma instrumentu kontroli postanowień, które społecznie są kwestionowane. Prezydent RP dbałby o całokształt interesu prawnego Państwa i interesu faktycznego jego obywateli. Sprawuje kontrolę nad wojskiem - czy nie byłoby wskazane, aby sprawował również kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości? Oczywiście, nikomu by nie ograniczał wydawania niezawisłych orzeczeń - on by je tylko kontrolował.

Ciąg dalszy na następnej stronie.*

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.