Rządowy projekt "Szkoła Współpracy" to kompletna klapa? "Nie przyniósł żadnych korzyści ani rodzicom, ani uczniom"

Kadr ze spotu MEN, promującego projekt "Szkoła Wpółpracy". Fot. YouTube
Kadr ze spotu MEN, promującego projekt "Szkoła Wpółpracy". Fot. YouTube

W czerwcu br. roku Ministerstwo Edukacji Narodowej we współpracy z Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej zakończyło realizację szeroko nagłośnionego projektu „Szkoła współpracy. Uczniowie i rodzice kapitałem społecznym nowoczesnej szkoły”. Jak ocenia Wojciech Starzyński z Fundacji „Rodzice Szkole”, projekt nie przyniósł żadnych korzyści ani rodzicom, ani uczniom, ani szkołom, a przeznaczone na ten cel 13 mln złotych zostało zdefraudowane.

Pieniądze pochodziły z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Europejskiego Funduszu Społecznego. Zgodnie z deklaracjami organizatorów beneficjentami miało być ponad 1000 szkół – uczestników projektu, a poprzez wypracowane w trakcie spotkań i szkoleń wnioski – cała polska oświata.

Osobiście od początku miałem wiele wątpliwości zarówno do programu projektu, jak i form jego realizacji. Dawałem temu niejednokrotnie wyraz w rozmowach z urzędnikami MEN i pracownikami FRDL, pisałem o tym w kilku felietonach publikowanych w internecie. Niestety był to głos wołającego na puszczy

— twierdzi Wojciech Starzyński, prezes zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”

Dziś, kiedy pierwsza edycja projektu dobiegła końca (pierwsza, bo niestety ogarnięci jakimś bezkrytycznym szaleństwem organizatorzy zapowiedzieli jego kontynuację) widać wyraźnie, że nie przyniósł on żadnych korzyści ani rodzicom, ani uczniom, ani szkołom, a opracowane niestarannie dokumenty (m. in. z błędami prawnymi) nie mogą być jakimkolwiek wzorem dla osób zainteresowanych realną współpracą różnych organów szkoły

— wskazuje Starzyński.

Zwraca uwagę również na to, że dla uczniów, którzy wzięli udział w projekcie, była to „wspaniała szkoła działań pozornych (co sygnalizowali niektórzy dyrektorzy i liczni rodzice), zaprzeczających zasadom wychowania w duchu obywatelskim”.

Według niego część dyrektorów szkół zmuszała rodziców do podpisywania nieprawdziwych sprawozdań i opinii z przebiegu zajęć (ocenianych przez wielu bardzo krytycznie), co należy uznać za zdecydowanie naganne.

Nie usprawiedliwia ich chęć uzyskania za wszelką cenę certyfikatu „Szkoła współpracy”, który będzie wisiał w szkolnej gablotce służąc wyłącznie jako alibi marazmu wychowawczego

— podkreśla prezes zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”

Wygląda więc, że jedynymi beneficjentami projektu są jego realizatorzy z ramienia MEN i FRDL. To na ich kontach i w ich portfelach znalazło się gros wspomnianych 13 milionów złotych

— alarmuje Wojciech Starzyński.

Aby przerwać „spiralę marnotrawstwa funduszy publicznych”, zwraca się do posłów Sejmowej Komisji Nauki, Edukacji i Młodzieży z wnioskiem o zażądanie od Ministra Edukacji Narodowej przeprowadzenia audytu ze wskazaniem kto, ile i za co na tym projekcie „zarobił”.

Notabene ciśnie mi się na usta słowo znacznie bardziej wyraziste, ale nie chcąc uczestniczyć w procesach sądowych, pozostanę przy sformułowaniu „zarobił”

— dodaje Starzyński.

Ma nadzieję, że brak zgody na tolerowanie tego typu zachowań będzie stawał się standardem życia publicznego w Polsce.

Jedno jest pewne - sprzątanie po rządach PO-PSL potrwa bardzo długo - także w oświacie!

bzm

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.