Przekonanie, że da się zapobiec radykalizacji muzułmanów przeciwstawiając jej coraz większa liberalizację obyczajów, jest błędne. Dajemy im w ten sposób tylko kolejne argumenty do ręki przeciwko zachodniej dekadencji
– mówi francuski pisarz, filozof, profesor Sorbony oraz Uniwersytetu Ludwika Maksymiliana w Monachium, laureat Nagrody Ratzingera, Rémi Brague.**
Rysuje Pan w swoich książkach bardzo pesymistyczną wizję przyszłości społeczeństw europejskich, które odcinając się od chrześcijaństwa, odcinają się de facto od własnych korzeni i tradycji, zmierzając nieuchronnie ku katastrofie. Czy w sekularyzowanej Europie odwoływanie się do Boga i wartości, szczególnie w polityce, ma jeszcze jakiś sens?
Sekularyzacja dotyczy tylko części świata i to dość niewielkiej. Kraje Zachodnie są tu raczej wyjątkiem niż regułą. My jako Europejczycy wyobrażamy sobie oczywiście, że cały świat podąży za nami tą drogą. Jednocześnie Europa się wyludnia, więc warto się zastanowić, czy sekularyzacja ma przed sobą wielką przyszłość. Jeśli sekularyzacja oznacza cofnięcie się sacrum, to należy także zaznaczyć, że są rzeczy, które sakralizujemy, desakralizując jednocześnie inne. Mamy więc raczej do czynienia z przeniesieniem się sacrum. Dziś mamy religię egalitaryzmu, religię praw pozytywnych. Te nowe świętości posiadają zresztą te same właściwości jakie posiadały te dawne, choćby zakaz śmieszności. Był taki czas kiedy nie wolno było się śmiać z Boga, papieża. Redaktorzy Charlie Hebdo śmiali się ze wszystkiego, oprócz nowych bogów. Tak naprawdę nie mamy więc do czynienia z sekularyzacją tylko z desakralizacją niektórych rzeczy a sakralizacją w ich miejscu innych.
Każdy ma inne prawa Boże. Chrześcijaństwo, judaizm, islam, buddyzm. Może lepiej, by uniknąć konfliktów religijnych, zrezygnować w ogóle z odwołań do Boga?
Jest tendencja na Zachodzie by mówiąc o religiach, szczególnie o chrześcijaństwie, wracać do inkwizycji, wytykać przemoc i wojny religijne. Chciałbym zwrócić uwagę, że ideologie całkowicie sekularne jak marksizm-leninizm, czy narodowy socjalizm mają w tej dziedzinie dokonania, które pozostawiają inkwizycję daleko w tyle. Dziwnym trafem dalej mówi się: religie to coś złego, wrzucając je wszystkie do jednego worka. Gdy byłem młodszy na Zachodzie zapanowała moda, by nie mówić o marksizmie-leninizmie, tylko o „ideologiach”, wrzucając je wszystkie do jednego worka. Dziś mówimy: religie i także wszyscy wiedzą o co chodzi: o islam. To wygodna maska.
Może i wygodna maska, ale nie da się ukryć, że Zachód, a szczególnie zamieszkana przez miliony muzułmanów i pogrążona w nihilizmie Europa, uważa islam za coraz większe zagrożenie. Jak się przed nim obronić mając do dyspozycji tylko poprawność polityczną i swobodę obyczajową?
Przekonanie, że da się zapobiec radykalizacji muzułmanów przeciwstawiając jej coraz większa liberalizację obyczajów, jest błędne. Dajemy im w ten sposób tylko kolejne argumenty do ręki przeciwko zachodniej dekadencji. Można powiedzieć, że burka to rodzaj prezerwatywy. Narzędzie profilaktyki przeciwko –jak muzułmanie uważają- chorobie śmiertelnej, czymś co nieuchronnie prowadzi do śmierci. Nie śmierci metaforycznej tylko rzeczywistej, śmierci cywilizacji. Błędne jest jednak także przekonanie, że islam się radykalizuje. On zawsze był radykalny. To muzułmanie się radykalizują. Nie znoszę określenia islam umiarkowany. Gdybym był muzułmaninem odebrał bym to jako zniewagę. Jeśli islam jest czymś dobrym, to trzeba go jak najwięcej, potrzebna jest jego jak najsilniejsza dawka. Jeśli coś jest dobre, to trzeba tego jak najwięcej. Mówienie więc o umiarkowanym islamie to jak mówienie, że potrzeba nam islamu okrojonego do absolutnego minimum. Zasadniczym pytaniem więc jest: czy islam jest dobry? Jeśli tak, to nam trzeba go jak najwięcej, jeśli nie, to jak najmniej. To pytanie bardzo niepoprawne politycznie. Praca filozofa polega jednak na zadawaniu tego typu pytań.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przekonanie, że da się zapobiec radykalizacji muzułmanów przeciwstawiając jej coraz większa liberalizację obyczajów, jest błędne. Dajemy im w ten sposób tylko kolejne argumenty do ręki przeciwko zachodniej dekadencji
– mówi francuski pisarz, filozof, profesor Sorbony oraz Uniwersytetu Ludwika Maksymiliana w Monachium, laureat Nagrody Ratzingera, Rémi Brague.**
Rysuje Pan w swoich książkach bardzo pesymistyczną wizję przyszłości społeczeństw europejskich, które odcinając się od chrześcijaństwa, odcinają się de facto od własnych korzeni i tradycji, zmierzając nieuchronnie ku katastrofie. Czy w sekularyzowanej Europie odwoływanie się do Boga i wartości, szczególnie w polityce, ma jeszcze jakiś sens?
Sekularyzacja dotyczy tylko części świata i to dość niewielkiej. Kraje Zachodnie są tu raczej wyjątkiem niż regułą. My jako Europejczycy wyobrażamy sobie oczywiście, że cały świat podąży za nami tą drogą. Jednocześnie Europa się wyludnia, więc warto się zastanowić, czy sekularyzacja ma przed sobą wielką przyszłość. Jeśli sekularyzacja oznacza cofnięcie się sacrum, to należy także zaznaczyć, że są rzeczy, które sakralizujemy, desakralizując jednocześnie inne. Mamy więc raczej do czynienia z przeniesieniem się sacrum. Dziś mamy religię egalitaryzmu, religię praw pozytywnych. Te nowe świętości posiadają zresztą te same właściwości jakie posiadały te dawne, choćby zakaz śmieszności. Był taki czas kiedy nie wolno było się śmiać z Boga, papieża. Redaktorzy Charlie Hebdo śmiali się ze wszystkiego, oprócz nowych bogów. Tak naprawdę nie mamy więc do czynienia z sekularyzacją tylko z desakralizacją niektórych rzeczy a sakralizacją w ich miejscu innych.
Każdy ma inne prawa Boże. Chrześcijaństwo, judaizm, islam, buddyzm. Może lepiej, by uniknąć konfliktów religijnych, zrezygnować w ogóle z odwołań do Boga?
Jest tendencja na Zachodzie by mówiąc o religiach, szczególnie o chrześcijaństwie, wracać do inkwizycji, wytykać przemoc i wojny religijne. Chciałbym zwrócić uwagę, że ideologie całkowicie sekularne jak marksizm-leninizm, czy narodowy socjalizm mają w tej dziedzinie dokonania, które pozostawiają inkwizycję daleko w tyle. Dziwnym trafem dalej mówi się: religie to coś złego, wrzucając je wszystkie do jednego worka. Gdy byłem młodszy na Zachodzie zapanowała moda, by nie mówić o marksizmie-leninizmie, tylko o „ideologiach”, wrzucając je wszystkie do jednego worka. Dziś mówimy: religie i także wszyscy wiedzą o co chodzi: o islam. To wygodna maska.
Może i wygodna maska, ale nie da się ukryć, że Zachód, a szczególnie zamieszkana przez miliony muzułmanów i pogrążona w nihilizmie Europa, uważa islam za coraz większe zagrożenie. Jak się przed nim obronić mając do dyspozycji tylko poprawność polityczną i swobodę obyczajową?
Przekonanie, że da się zapobiec radykalizacji muzułmanów przeciwstawiając jej coraz większa liberalizację obyczajów, jest błędne. Dajemy im w ten sposób tylko kolejne argumenty do ręki przeciwko zachodniej dekadencji. Można powiedzieć, że burka to rodzaj prezerwatywy. Narzędzie profilaktyki przeciwko –jak muzułmanie uważają- chorobie śmiertelnej, czymś co nieuchronnie prowadzi do śmierci. Nie śmierci metaforycznej tylko rzeczywistej, śmierci cywilizacji. Błędne jest jednak także przekonanie, że islam się radykalizuje. On zawsze był radykalny. To muzułmanie się radykalizują. Nie znoszę określenia islam umiarkowany. Gdybym był muzułmaninem odebrał bym to jako zniewagę. Jeśli islam jest czymś dobrym, to trzeba go jak najwięcej, potrzebna jest jego jak najsilniejsza dawka. Jeśli coś jest dobre, to trzeba tego jak najwięcej. Mówienie więc o umiarkowanym islamie to jak mówienie, że potrzeba nam islamu okrojonego do absolutnego minimum. Zasadniczym pytaniem więc jest: czy islam jest dobry? Jeśli tak, to nam trzeba go jak najwięcej, jeśli nie, to jak najmniej. To pytanie bardzo niepoprawne politycznie. Praca filozofa polega jednak na zadawaniu tego typu pytań.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/267494-remi-brague-europa-to-zywy-trup-jesli-nie-skonczymy-z-nihilizmem-stworzymy-warunki-do-dalszego-rozwoju-islamu-w-samym-sercu-naszej-cywilizacji-wywiad