W latach 60. ubiegłego wieku pod Rawą ktoś ukradł drewnianą, przydrożną kapliczkę. Zrobił się szum, bo choć ówczesna władza kapliczek nie popierała, to ta akurat kapliczka była ponoć z XV wieku. Tropy wiodły do pewnego stołecznego dygnitarza, wobec czego Milicja, nomen omen Obywatelska, sprawę postanowiła umorzyć, a w uzasadnieniu postanowienia napisała tak:
Kapliczka była stara, miała ponad 500 lat, wobec powyższego, na skutek długotrwałego użytkowania, zamortyzowała się całkowicie i nie przedstawiała żadnej wartości. Sprawa podlega zatem umorzeniu z braku szkody.
Historię z kapliczką opowiadano przez lata na rawskich salonach jako prawniczą anegdotę.
Tak mi się przypomniała ta kapliczka, gdy od Prezydenta Komorowskiego wyparowała „Gesiarka”, oszacowana ponoć na złotych polskich dwa pięćdziesiąt.
No cóż, obraz miał ponad sto lat, długo wisiał, więc zamortyzował się na skutek tego wiszenia całkowicie.
O co zatem cały ten zgiełk?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/267329-o-co-caly-ten-zgielk-gesiarka-byla-stara-i-zamortyzowala-sie-calkowicie