"Solidarność" ze swoją głęboką wiarą w Pana Boga i wartościami konserwatywnymi to absolutny ewenement na skalę światową

PAP/Piotr Wittman
PAP/Piotr Wittman

Tekst pochodzi ze strony SDP.pl.

W niedzielę trwały uroczystości, związane z 35. rocznicą podpisania Porozumień Sierpniowych w Szczecinie, dzisiaj w Gdańsku. W Szczecinie obecni byli – prezydent RP Andrzej Duda, przewodniczący „Solidarności” Piotr Duda, weterani, reprezentanci związku z całej Polski, parlamentarzyści i duchowni.

Uczestniczyli w Mszy św. odprawionej na placu Ofiar Grudnia 1970, a w płomiennym kazaniu abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko – kamieński powiedział m.in. „To, co jest przeciwne duchowi prawdziwej solidarności, nie przetrwa, choć może wyrządzić wiele szkód. W ostatnich miesiącach doświadczyliśmy jak ci, którzy chcą tworzyć nowe prawo, próbowali tworzyć je przeciw Bogu, ludzkiemu życiu i ludzkiej naturze, i te prawa, i ci ludzie przemienią się w pył na wietrze. Przetrwają ci, którzy stoją na gruncie prawa serca, praw miłości, które Bóg zawsze wpisuje w sam ich środek”. Dobry komentarz dla tych, którzy prawa „w duchu miłości i solidarności” torpedowali, czy robią to teraz. Bo przecież wszyscy nosimy w dobrej pamięci nazwiska bohaterów Wielkiego Sierpnia – Anna Walentynowicz, Gwiazdowie, Andrzej Kołodziej – ale jeśli ktoś jeszcze pamięta tych, którzy z pomocą czołgów i karabinów, SB i milicji przeciw nim występowali, jest to zła sława, i zła pamięć.

Porozumienia Sierpniowe to była ugoda społeczna, której żądał nie tylko naród, ale do której nawoływał Ojciec św. i Episkopat Polski z księdzem prymasem, kardynałem Wyszyńskim na czele. Od początku dla strajkujących bardzo ważne było wsparcie Kościoła. Bo „Solidarność” szybko się zdeklarowała. Obraz Matki Boskiej i Papieża na bramie Stoczni Gdańskiej, znaczek z Matką Boską Częstochowską w klapie marynarki ówczesnego przywódcy, Lecha Wałęsy, oraz msze święte w zakładach pracy, w których były „przestoje”. I to na prośbę pracowników stoczni, do strajkujących w Gdańsku posłano księdza Henryka Jankowskiego, a do Gdyni księdza Hilarego Jastaka – swoich kapelanów miały zresztą i Huta Warszawa, Zakłady w Ursusie, Cegielski w Poznaniu i wiele, wiele innych. Związek zawodowy „Solidarność” od początku połączyła silna więź z Kościołem. Biały Orzeł i Krzyż.

I tak było od początku strajków w 1980 roku. Przypomnijmy, że jednym z postulatów, i jednym z kilku zrealizowanych, było żądanie transmisji Mszy św. w radiu. Bazylikę św. Krzyża wybrał sam prymas Tysiąclecia. I do dziś mogą jej słuchać starsi, chorzy, niepełnosprawni, więźniowie, i wszyscy inni, którzy je cenią za świetne homilie – że wymienię tylko ojca Jacka Salija, księży Piotra Pawlukiewicza, Tadeusza Huka i Jerzego Chowańczaka – interesujące, nawiązujące do czasów biblijnych, ale i przekładające nasze powinności katolików na język współczesności, piękne literacko. Do dziś tych transmisji z Bazyliki św. Krzyża słucha każdorazowo 5.5 do 6 mln ludzi. A to wszystko zaczęło się 35 lat temu.

Wspominam o tym wzajemnym wspieraniu się związku zawodowego „Solidarność” i Kościoła, bo jest to wyjątek na światową skalę. „S” to jedyny znany mi trade union, który reprezentuje wartości konserwatywne, i dzieli je z Kościołem. Przewodniczący związków zawodowych we Francji, Włoszech czy w Wielkiej Brytanii – jeśli już nosiliby coś w klapie, byłby to znaczek z sierpem i młotem, Che Guevarą lub znanym tercetem Marksem, Engelsem i Leninem. Bo francuskie, włoskie czy brytyjskie związki zawodowe były zawsze – i są – „czerwone” i powiązane z partiami lewicowymi, w Wielkiej Brytanii z Labour Party, z której się zresztą wywodzą. Bo w 1900 roku na Wyspach nastąpiła fuzja związkowa, połączyły się Niezależna Partia Pracy, Towarzystwo Fabjańskie i Federacja Socjaldemokratyczna – i tak się wszystko zaczęło. I teraz – poprzez swoje kontakty z Partią Pracy, związki zawodowe mają duży wpływ na politykę, „czerwoni baronowie”, choć słabsi niż w latach 70. wciąż są dość silni, żeby wybierać przewodniczącego Labour Party – choćby to miało osłabić samą partię. Patrz: wybory wewnętrzne w 2010 roku, kiedy TUC, kongres związków, mając do wyboru dwóch braci Milibandów, umiarkowanego Davida i lewaka Eda, wybrały Eda, który rozłożył szanse Partii Pracy na przejęcie władzy w tymże 2010, ale i ostatnio i w 2015 roku. Brytyjskie związki zawodowe wystawiają i forsują swoich kandydatów na posłów przez labourzystowskie komitety wyborcze i mają swoich ludzi w Izbie Gmin i Izbie Lordów. Zwykle są to ateiści lub agnostycy, a jeśli nawet zdarzają się ludzie wierzący, to – będąc w mniejszości - nie afiszują się ze swoją wiarą.

„Solidarność” ze swoją głęboką wiarą w Pana Boga i wartościami konserwatywnymi, to absolutny ewenement na skalę światową. Ale także nasz polski kościół katolicki. Wynika to zarówno z historii Polski – przez 200 lat, najpierw zaborów, potem sowietii, był w jawnej opozycji do opresorów, a po drugie – jako kościół ludowy, zawsze był z narodem. Teraz także wspomina o etosie i twórczej roli pracy, ale upomina się także o godność i prawa pracowników. I nie waha się wskazywać, co jest dobrem, a co złem, i napominać tych, którzy zbłądzili. Church of England, kościół anglikański stara się „nie ingerować w sprawy polityczne”, co znaczy że milczy również w sprawach moralnych, i generalnie zajmuje w stosunku do lewicowych liberałów, Partii Pracy i związków zawodowych, postawę defensywną. A właściwie zwykle ich wspiera. Kiedy w Izbie Gmin przepadł projekt ustawy obniżającej dopuszczalną granicę wykonywania aborcji z 6 do 5 miesięcy czy przegłosowano ustawę o małżeństwach gejowskich, milczał jak zaklęty. Wprawdzie od czasu do czasu wybucha rebelia biskupów, jak ta kiedy biskupi Migel McCulloch i Stephen Lowe oskarżyli rządzące wtedy ugrupowanie o „pustkę moralną w sercach Labour Party”, nic się od tego czasu nie zmieniło. Brytyjski kościół anglikański sprzyja lewakom, Partii Pracy, lewicowym związkom zawodowym, i jeśli już ewangelizuje, to w duchu politycznej poprawności, „nowej biblii naszych czasów”. Tak więc i w Wielkiej Brytanii kościół państwowy stoi murem za związkowcami, tyle że w centrum zainteresowania ma nie Pana Boga, lecz Karola Marksa, i nie Nowy Testament, lecz „Kapitał” tegoż Mr Marksa.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.