Tęczowy „łuk triumfalny” Hanny Gronkiewicz-Waltz znika z pl. Zbawiciela. Łuk Janka Pietrzaka powstaje. Znak czasu?

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim. Po drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród, gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało. Należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości…

— wywodziła o nas, Polakach, Caryca Katarzyna II Wielka. Poglądy tej z urodzenia Niemki, Zofii Fryderyki Augusty von Anhalt-Zerbst, która obrała sobie imię Katarzyny dopiero po przeprowadzce do Rosji i przejściu na prawosławie, były wypadkową tego, co myśleli, a może i wciąż myślą o nas Niemcy i Rosjanie. Ujął je doskonale Waldemar Łysiak w książce z 1983 r. pt. „Milczące psy”. W generalnym skrócie, sposoby carycy na ujarzmienie Polaków można sprowadzić do jednego zdania: skundlić nas do szpiku kości. Trzeba:

Rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu…, wszczepić zarazę, wywołać wieczną anarchię i niezgodę…, skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba

— instruowała Katarzyna II Wielka w fikcyjnym, książkowym dialogu (z moimi niewielkimi skrótami) swego autentycznego ministra spraw zagranicznych Nikitę Panina. Wtedy:

Przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę.

Przypominam i wciąż polecam tę pouczającą, acz niedokończoną powieść historyczną, która w niczym nie straciła na aktualności. Przeciwnie, jest dziś bardziej aktualna niż trzydzieści lat temu. Na marginesie obchodów Bitwy Warszawskiej Jan Pietrzak powtórzył swój nie pierwszy, patriotyczny apel o wybudowanie w Warszawie Łuku Triumfalnego.

Naród polski stać na to, aby postawić pomnik swoim bohaterom nie zważając na pokrętną, chorą albo oszalałą władzę

— wzywa autor i wykonawca pieśni „Żeby Polska była Polską”. Cóż to było za wydarzenie, gdy śpiewał ją w 1981 r. przed stojącą jak jeden mąż publicznością opolskiego amfiteatru

na fali wolnościowego zrywu, który zdusił stan wojenny wprowadzony przez władze PRL. Na szczęście, to już historia, ale przypominam o tym nie bez powodu. Oto ćwierć wieku po upadku komunizmu wciąż mamy do czynienia z odzieraniem polskiego społeczeństwa z poczucia godności i dumy, ze sprowadzaniem więzi narodowej i patriotyzmu do… sumiennego płacenia podatków w cieniu orła z białej czekolady. Stać nas na świętowanie jubileuszu budowy… Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie - najbardziej cynicznego daru Józefa Stalina i „narodu radzieckiego” dla zniewolonej Polski, a nie stać na uhonorowanie własnych bohaterów, zwycięzców jednej z niewielu bitew, zaliczanej przez historyków do decydujących o losach świata.

Co zakrawa na ironię, tuż po sąsiedzku, w postsowieckiej Rosji świętowaną dawniej Rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej zastąpił Dzień Jedności Narodowej (4 listopada), który Rosjanie ustanowili dla upamiętnienia „wygnanie Polaków z Kremla” w 1612 r. - „morderców, ludzi ohydnych, drapieżnych i nieuczciwych”, jak opisywał znany w kraju prezydenta Władimira Putina historyk Jurij Felsztyński.

*Można by pokpiwać, że w gruncie rzeczy nas, Polaków, ten wybór wyróżnia i nobilituje, gdyż przypomina o wcześniejszej, wielkiej glorii hetmana koronnego Stanisława Żółkiewskiego i o hołdzie ruskim, złożonym na Zamku Królewskim w Warszawie przez cara Wasyla IV Szujskiego na kolanach przed polskim królem Zygmuntem III Wazą. Można się wyzłośliwiać, że Rosjanie cierpią na „kompleks polski”, bowiem jedynymi, z którymi zawsze przegrywali, byli Polacy. Można…, tylko, czy o to chodzi? Poza tym, akurat w przypadku obalenia komunizmu możemy mówić o zwycięstwie pyrrusowym:

W dalszym ciągu rządzą nami potomkowie Armii Czerwonej i to oni uniemożliwiają właściwy stosunek do historii w pomnikach, w literaturze, w filmach

— pomstuje Pietrzak na łamach portalu Stefczyk.info. Trudno mu przebić się przez mur medialnych kauzyperdów „podatkowego” patriotyzmu z ideą wzniesienia w Warszawie Łuku Triumfalnego, upamiętniającego naszą wielką glorię z 1920r. Tym trudniej, że skundlanie Polaków to historia z brodą:

Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. (…) Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność

— że jeszcze raz sięgnę do instrukcji carycy Katarzyny dla Panina w książce Łysiaka. A jednak, wbrew temu wszystkiemu, Polacy skundlić się nie dają. Wybrali na prezydenta człowieka, który nie zamierza serwować czekoladowego blichtru patriotyzmu. Jakże wzruszający i budujący był obraz niezliczonego tłumu i wspólnego śpiewania w zbiorowym koncercie patriotycznym z okazji Powstania Warszawskiego, czy tego na Rynku Nowego Miasta, z okazji Bitwy Warszawskiej.

W PO i w PiS chcą budować łuk triumfalny. Kto zbuduje większy?

— ironizowała w tytule odredakcyjnego komentarza już parę miesięcy temu „Gazeta Wyborcza”, co po prawdzie napawa mnie radością. Wynika bowiem z tego, że nawet zespół z ul. Czerskiej nie ma wątpliwości, czy łuk powstanie, a jedyne jakie może mieć, to: kiedy powstanie. Osobiście wierzę, wszelkim próbom dzielenia społeczeństwa wbrew, w poczucie naszej narodowej wspólnoty i jestem pewien, że w setną rocznicę pokonania „niezwyciężonej” Armii Czerwonej w Bitwie Warszawskiej Łuk Triumfalny stać będzie. http://blogpress.pl/node/20803

Znak czasu? Plastikowa tęcza, „łuk triumfalny” Hanny Gronkiewicz-Waltz znika z pl. Zbawiciela, łuk Janka Pietrzaka, jednego z tych „niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli” nabiera realnych kształtów. Jak dla mnie, mógłby przebiegać ponad szpicą PKiN, to by dopiero była symbolika - można rzec - „dwa w jednym”…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.