Miał różne kontakty. Ale brakuje nam dowodów, że ktoś był inspiratorem ujawnienia rozmów polityków i że mógł za tym stać np. PiS
— cytuje gazeta Michnika anonimowego śledczego ze sprawy Marka Falenty, podejrzanego o nagrywanie polityków i biznesmenów w warszawskich restauracjach.
W tym samym tekście pojawiły się sugestie, że jesień nadal będzie „gorąca”, gdyż śledczy nie wiedzą, gdzie są przechowywane inne taśmy i mogą one nadal wypływać.
W trakcie śledztwa w sprawie taśm wyszła na jaw informacja, że Marek Falenta był (lub nadal jest, skoro ze starym powiedzeniem nigdy ze służb się nie wychodzi, chyba, że nogami do przodu – przyp. red.) agentem aż trzech służb: CBŚ Policji, ABW i CBA.
Autorzy artykułu w „GW” dowiedzieli się, że Falentę ABW rozpracowywało w latach 2003-2011, gdy Agencja zajmowała się jedną z jego spółek. W pewnym momencie stał się on źródłem informacji dla służby.
O wiele mniej wiadomo o współpracy Falenty z dwiema innymi służbami. Ale ogólna konkluzja jest taka, że ABW, CBA i CBŚ nie wiedziały, że „ich człowiek”, jest też „człowiekiem tamtych”.
No i na końcu okazało się, że Falenta – jak wynika z materiałów śledztw, które we wrześniu mają przybrać formą aktu oskarżenie, aby trafić wówczas na wokandę sądową – mimo iż teoretycznie podlegał kontroli służb, potrafił zorganizować „studio nagrań” w stołecznych knajpach. Skończyło się to dymisją Jacka Cichockiego, który jako koordynator ds. służb specjalnych źle tę pracę skoordynował.
Cichocki wziął na siebie odpowiedzialność za słabą kontrolę nad pracą operacyjną i za brak przepływu informacji między ABW, CBA i policją, co skończyło się kompromitacją
— tłumaczy gazecie Michnika inny anonimowy rozmówca.
Slaw/ „Gazeta Wyborcza”
Polecamy wSklepiku.pl:„Resortowe dzieci. Służby” w super cenie z 40% rabatem!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/259413-falenta-agent-trzech-sluzb-specjalnych-owinal-je-sobie-wokol-palca-czerska-o-kulisach-panstwa-z-dykty-we-wrzesniu-rusza-proces