Od czwartku 86 osób w szpitalach, podejrzenie dopalaczy. Tusk chyba nie dokończył tej wojny…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Marek Zimny
PAP/Marek Zimny

Od czwartku do szpitali na terenie woj. śląskiego trafiło 86 osób z zatruciami wskazującymi na zażycie tzw. dopalaczy. W sobotę wieczorem nadal hospitalizowane były trzy takie osoby - poinformował PAP śląski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Grzegorz Hudzik.

Kilkadziesiąt z tych osób trafiło do różnych szpitali w Katowicach. Tamtejsi policjanci sprawdzają, o jaką substancję chodzi. Zlecili już w tej sprawie badania toksykologiczne.

Z informacji lekarza koordynatora zabezpieczenia medycznego w woj. śląskim wynikało, że w sobotę wieczorem nadal hospitalizowano trzy zatrute osoby: jedną w Ośrodku Ostrych Zatruć Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu, pozostałe – wśród nich jedno dziecko – w szpitalach rejonowych. W jednym przypadku Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach zgłosiło zatrzymanie krążenia i akcję reanimacyjną.

Zastanawiające jest, że w tak krótkim czasie - kilku dni - tak duża liczba osób uległa zatruciu lub podejrzewamy, że uległa zatruciu środkami zastępczymi (urzędowe określenie dopalaczy – PAP). Rozkład tych zatruć jest różny. Mamy w Bielsku-Białej dwa przypadki, dwanaście przypadków w Częstochowie, dwanaście przypadków w Sosnowcu i sześćdziesiąt przypadków w Katowicach

— relacjonował Hudzik.

Inspektor przypomniał, że od 1 lipca zmieniła się ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii (m.in. rozszerzono w niej listę substancji zakazanych o 114 nowych pozycji znajdowanych dotychczas w dopalaczach). Podkreślił, że „handlarze śmiercią” dobrze wiedzą o tej zmianie i spodziewano się, że na rynku pojawią się zmodyfikowane środki chemiczne, bądź też zapasy sprzed wejścia w życie nowelizacji.

Badania w laboratoriach kryminalistycznych, laboratoriach, które mają ocenę toksykologiczną dopiero pokażą nam czy jesteśmy w stanie odpowiedzieć, z jaką grupą substancji mamy do czynienia

— wyjaśnił Hudzik.

Wcześniej rzecznik katowickiej policji komisarz Jacek Pytel relacjonował, że zatruci w ostatnich dniach najczęściej wymieniali nazwę „Mocarz”. Wśród hospitalizowanych w Katowicach byli m.in. dwaj nieletni, a także kobieta w ciąży.

Jak zaznaczył w sobotę szef śląskiego sanepidu, liczba 86 podejrzeń zatruć w ciągu trzech dni to już więcej niż zebrano zgłoszeń w tej sprawie w całym lipcu ub. roku. Było ich wówczas łącznie 79.

Albo handlarze śmierci znowu ruszyli do frontalnego ataku albo pozbywają się być może zapasów

— ocenił Hudzik.

Zastrzegł, też że dane o liczbie zatruć jeszcze spływają i mogą się zmieniać; w niedzielę będą porządkowane, a w poniedziałek – przedstawione wojewodzie śląskiemu.

W ub. roku Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach odnotowała w całym regionie 602 przypadki zatruć dopalaczami; trzy osoby zmarły. Do 18 czerwca br. stwierdzono 631 podejrzeń zatruć dopalaczami (w 105 przypadkach u kobiet); hospitalizacji wymagało 515 osób, zmarły trzy osoby.

Według danych Sanepidu najliczniejszą grupą ofiar dopalaczy są młodzi ludzie w wieku od 15 do 24 lat. Najwięcej dopalaczy w regionie sprzedaje się w Wodzisławiu Śląskim, Katowicach, Chorzowie, Częstochowie, Rybniku, Gliwicach, Bytomiu, Rudzie Śląskiej i Sosnowcu.

Inspektorzy sanitarni wskazują, że problem szybko narasta – producenci i handlarze tymi środkami osiągają ogromne zyski, a ich ważnym narzędziem – prócz tradycyjnej sprzedaży - jest handel za pośrednictwem internetu.

Potocznie nazywane „dopalacze” to urzędowo „substancje zastępcze”. Mianem tym określa się substancje pochodzenia naturalnego lub syntetycznego - lub produkty, rośliny, grzyby lub ich części zawierające takie substancje - używane zamiast środka odurzającego lub substancji psychotropowej albo w takich samych celach jak środek odurzający lub substancja psychotropowa.

PAP/WUj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych