Cenzura wiecznie żywa. "Mili Czytelnicy, nie miejcie żadnych złudzeń, cenzura jest wiecznie żywa jak mumia Lenina". Najnowsza książka Pietrzaka - polecamy!

O tym, że minęła rocznica zniesienia cenzury w Polsce, dowiedziałem się od panienki z telewizji. Przepytała mnie:

Jak to było z cenzurą? Jak jest bez cenzury?

Niestety, mili Czytelnicy, nie miejcie żadnych złudzeń, cenzura jest wiecznie żywa jak mumia Lenina. Niby leży, a podskakuje jeszcze, tnie, rżnie i wycina, aż furczy. Nie nazywa się wytwornie jak w peerelu Głównym Urzędem Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, ale jest upierdliwa i wredna.

Pilnuje interesów rządzącej kliki na wszystkich odcinkach frontu ideologiczno-finansowego. Niech no tylko jakiś rockman zaśpiewa, że kocha Polskę, jego kawałki znikają ze wszystkich stacji radiowych. Niech wybitny filmowiec zacznie kręcić film o Smoleńsku, przestaje być wybitny dla ministerstwa kultury. Niech jakaś gwiazda wystąpi w TV Trwam, jej trwanie w słusznych mediach jest wykluczone. Naukowcy, którzy ośmielą się wyrazić opinię o katastrofie smoleńskiej odmienną od moskiewskiej, odpadają od grantów i awansów. Niezależni dziennikarze nie dostąpią nigdy zaszczytu zadania pytania prezydentowi na żadnej konferencji prasowej; pytanie byłoby z pewnością za trudne. Siedmiuset doradców prezydenta nie dopuści do konferencji, na której można zadać nieuzgodnione pytanie. On potrafi rozmawiać jedynie z Lisem, Olejnik, Kraśką… Ich pytania są wyświechtane do „bulu”, odpowiedzi miałkie i kłamliwe, ale nie ma żadnych wyraźnych wpadek… Niczego nie trzeba cenzurować!

Otóż to! Na tym polega ogromny postęp III Rzeczypospolitej. W Peerelu sztab ludzi mozolnie cenzurował istniejącą piosenkę, książkę, film, wywiad z dygnitarzem, doszukując się ukrytych aluzji i zakazanych znaczeń. Teraz cenzura działa dużo wcześniej. Zanim do wywiadu dojdzie, już jest ocenzurowany! Zanim film powstanie, już leży na półce. Zanim piosenkę ktoś nagra, już jest zakazana. Czy doceniacie ten postęp?

W Kabarecie pod Egidą od lat wiemy, że żadna nuta, żaden żart nie przedostaną się przez gęste sito cenzury do szerszej publiczności. Nawet mi to nie przeszkadza, bo kocham niszową, podziemną Publiczność. A jednak czegoś żal… Tych awantur z cenzorami! Nie uwierzycie, ale dopiero pod wpływem kłótni o słowa i żarty zorientowałem się pół wieku temu, w jakim syfie żyję! A kiedy wyrzucano mnie z klubu studenckiego Hybrydy w 1967 r. za demoralizację socjalistycznej młodzieży, pomyślałem sobie:

Kurde, taka potężna władza ze Związkiem Radzickim na czele boi się tych wesołych kawałków! Chyba jestem ważnym facetem!

Tak to cenzura ustawiła mi życie…

Tekst pochodzi z książki „Śmiech i złość” Jana Pietrzaka, opatrzonej wstępem przez prof. Andrzeja Nowaka, rysunki satyryczne: Andrzej Krauze. Wydawnictwo Biały Kruk www.bialykruk.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.