Pochowano dwóch tragicznie zmarłych górników kopalni KWK „ Wujek-Śląsk”

Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com
Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com

Po najtrudniejszej i najdłuższej akcji ratowniczej w historii polskiego górnictwa, we wtorek, 30 czerwca, pochowano dwóch tragicznie zmarłych górników kopalni KWK „ Wujek-Śląsk”. Pogrzeby odbyły się w ich rodzinnych parafiach, w Chorzowie oraz w Rudzie Śl.

Pod przewodnictwem bp. Marka Szkudło pożegnano 35-letniego Marcina Szymańskiego. Msza św. pogrzebowa sprawowana była w parafii pw. NSPJ w Chorzowie Batorym. Kierując słowa wsparcia do pogrążonej w smutku rodzinie bp Szkudło przytoczył wiersz Franciszka Karpińskiego „Pasterz do owieczki straconej”, który wyraża tęsknotę Boga do człowieka

Marcin spotkał Boga. Bóg spotkał Marcina

—powiedział biskup i dodał:

Nie znaleźliśmy go żywym, ale on znalazł życie w Bogu. Odpowiedział jasno na pytanie Pasterza: „Gdzie jesteś?”. I sam na to samo pytanie uzyskał odpowiedź.

Przypominając wydarzenia sprzed dwóch miesięcy bp Szkudło powiedział:

Zadrżała ziemia. Czuły to tysiące. Ale spośród tych tysięcy i setek tysięcy, garstka osób, najbliższych zagubionych w podziemnej czeluści, cierpiących i płaczących, powtarzała te słowa z największą tęsknotą: Gdzie jesteś, mężu, bracie, przyjacielu, kolego

—zauważył.

Dwa miesiące uporczywych starań ratowników, sztabu akcji, pracowników i kierownictwa kopalni

—przypomniał katowicki biskup pomocniczy i wyraził słowa podziwu i wdzięczności pod adresem:

tych właśnie bohatersko ratujących życie innych. Ludzkie życie jest dobrem najwyższym. To człowiek jest drogą Kościoła. A wy pokazaliście, że droga ta jest wam bliska.

Drugiego górnika, 44 letniego Lecha Szymczaka, pożegnano w kościele pw. Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej. Ceremonii pogrzebowej przewodniczył bp Adam Wodarczyk, który w kazaniu podkreślił kruchość naszego ziemskiego życia oraz zauważył, że dar modlitwy jest ostatnim darem, który możemy ofiarować zmarłym.

Nasz brat Lech doświadczył z waszej strony również wielkiej ludzkiej solidarności, gdy jako brać górnicza, walczyliście do końca, przez długie dni, tygodnie, aż wreszcie i miesiące

—podkreślił bp Wodarczyk.

Akcja ratunkowa trwała blisko dwa miesiące i była następstwem wstrząsu w kopalni Wujek ruch Śląsk. Wstrząs był skutkiem odprężenia się górotworu na głębokości ok. 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano pracowników, jednak dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.15 czerwca okazało się, że obaj górnicy przeżyli tąpnięcie i szukali wyjścia. Ciała zaginionych górników znaleziono przed tamą wentylacyjną, która okazała się przeszkodą nie do pokonania dla górników. Gdy czekali w tym miejscu na pomoc, po jakimś czasie tlen został wyparty przez metan.

ann/KAI

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.