Ewa Kopacz 2.0 to model nieudany. Nikt go nie kupi, bo jest za śmieszny

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

I to nie żadną czapką uszatką czy cieplejszym kolorem włosów, na pewno też niczym na rozgrzewkę. Zatem - chociaż pachnie to mistrzem Bareją na odległość, „ruszyła maszyna po szynach ospale, szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, i kręci się, kręci się…” - show za showem, chciałoby się dokończyć. Bo – jako się rzekło – nadzieje rozbudzono ogromne. Co się w tym pociągu wydarzy? Czy premier zatrzyma go niczym Superman, kiedy na przejeździe niestrzeżonym wejdzie na tory rodzina bezrobotnych sarenek spod Zbączyna, zupełnie przypadkiem głosujących na panią premier, a wcześniej na pana Donalda, bo nikt jak oni nie kocha polskich lasów? A może motorniczy na wieść o spadającym poparciu dla partii „taśmowej” zemdleje, by i jego obowiązki mogła przejąć szefowa rządu?

Niestety, nic z tych rzeczy, żadnych cudów, interwencji, walki wręcz czy skandali obyczajowych. Po prostu – wsiadła, pogadała, wysiadła, pogadała, wsiadła, pogadała, wysiadła, pogadała z dziennikarzami. Na marginesie – czy widzieliście Państwo, jak ci ludzie chłoną każde słowo o Pendolino? Jakby chodziło o wizytę innej cywilizacji albo przełom w biotechnologii, a nie pociąg, który na naszych torach nie może zresztą rozwinąć takich prędkości, za które zapłaciliśmy. „Dziennikarze” zatem najpierw chłoną, a potem piszą tak (cytat dokładny – z tekstu na Onecie):

Podczas podróży na Wybrzeże premier odwiedziła wagon restauracyjny Wars, gdzie zjadła śniadanie z rodziną podróżującą na wakacje. Rozmawiała też z innymi pasażerami; podróżni robili sobie pamiątkowe zdjęcia z szefową rządu. Pytana o wrażenia Kopacz przekonywała, że były to „bardzo fajne trzy godziny”.

Był młody człowiek, który mówi: „właśnie jadę sobie do moich przyjaciół na ślub i jakby pani mogła złożyć im krótkie życzenia, a ja będę to nagrywał”. Mówię: „no dobrze, nie wiem, czy się ucieszą, ale skoro pan prosi, więc nagrałam

— relacjonowała premier”.

Niezwykłe, prawda? Partia rządząca dostała od wyborców czerwoną kartkę, ale jej najważniejsza dziś postać jeździ sobie nad morze i nagrywa filmiki dla nieznajomych. Zabrakło w tej relacji tylko jednej niezwykle ważnej informacji, na które z kolei w związku z akcją „Kolej na Ewę” zwróciły uwagę stacje telewizyjne. Tę mianowicie, że obecna premier bardzo lubi lody truskawkowe, o czym poinformowała podczas pasjonującej debaty z dziesięcioletnim na oko chłopcem. Nie wiadomo tylko, jak naród powinien na tę informację zareagować: wysłać pani premier tonę takich lodów, by nie miała czasu zajmować się narodem, czy też może wymienić ją od razu na owego chłopca, który już dziś potrafi dokładnie to samo - rozmawiać w pociągu o lodach i występować w filmikach, Tyle że z Kanadyjczykami dałby sobie pewnie radę bez Miśka.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.