Dzieci na świetlicach jak sardynki w puszce. "Solidarność" apeluje do MEN o standardy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Oświatowa „Solidarność” apeluje do Ministerstwa Edukacji Narodowej o przyjęcie standardów pracy pozalekcyjnych - informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Chodzi o ustalenie powierzchni na ucznia oraz wyznaczenie osobnych pomieszczeń dla pięciolatków. W chwili obecnej świetlice są przepełnione. Zdarza się, że w jednym pomieszczeniu przebywa w jednym momencie nawet 300 dzieci.

Pękające w szwach szkoły to skutek reformy obniżenia wieku szkolnego. Spowodowała ona, że w dwa lata placówki muszą przyjąć trzy roczniki dzieci - z 2007, 2008 i 2009 r., co w skali kraju daje ok. 1,2 mln uczniów. Gazeta wskazuje, że w miejscach, gdzie mieszka dużo młodych par z dziećmi, może dochodzić do absurdów. Tak jest chociażby w jednej z podstawówek na warszawskim Bemowie, w której od września naukę rozpocznie prawdopodobnie aż 26 klas pierwszych!

W związku z przepełnieniem zajęcia w szkołach muszą się odbywać na dwie albo trzy zmiany. Wiele dzieci czeka na swoich rodziców na świetlicy, a tam - według nauczycieli - jak na dłoni widać problemy spowodowane reformą. Nie istnieją rozporządzenia, które określałyby standardy zajęć pozalekcyjnych. W związku z tym W niektórych świetlicach na jednego ucznia przypada mniej niż metr kwadratowy. Brakuje również odpowiednio wyszkolonej kadry. Związkowcy domagają się, aby resort edukacji określił przestrzeń na jednego ucznia i zajął się wydzieleniem miejsca dla najmłodszych dzieci.

Te świetlice są bardzo małe. Przebywają w nich dzieci te najmłodsze i starsze. To jest tylko „przechowalnia”

— alarmuje Ryszard Proksa, Przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ “Solidarność”, cytowany przez portal radiomaryja.pl.

Jak wiadomo, samorządy nie mają pieniędzy na etaty, ministerstwo wymyśla różne pomysły, nie daje na to żadnych pieniędzy i w rzeczywistości mamy to, co zawsze mieliśmy, czyli bylejakość i minister nadal twierdzi, ze nie może być lepiej od tego jak jest teraz

— wskazuje Proksa.

Według niego porażające jest również to, że do szkoły idzie teraz „armia” sześciolatków, dla których brakuje miejsca nie tylko w świetlicach, ale nawet w szkołach.

Sprawę świetlic badała Najwyższa Izba Kontroli. Kontrolerzy wykryli wiele nieprawidłowości. W 12 na 48 placówek wychowawca miał pod opieką więcej niż 25 dzieci, a w czterech szkołach w ogóle nie było świetlicy.

bzm/gazetaprawna.pl/radiomaryja.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych