Siostra Małgorzata Chmielewska: "Sami sobie tworzymy świat, który może się obrócić przeciwko nam"

fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Siostra Małgorzata Chmielewska ze Wspólnoty „Chleb Życia” prowadzi domy dla bezdomnych, chorych, samotnych matek oraz noclegownie dla kobiet i mężczyzn. W swojej działalności nieustannie podkreśla, że musimy być wrażliwi na los drugiego człowieka. Tymczasem współczesny model wychowania sprzyja egoizmowi i myśleniu tylko o swoim dobru.

Wychowujemy do wyścigu szczurów. Od dzieciństwa staramy się, żeby nasze dzieci były lepsze. Masz być lepszy, najlepszy, pierwszy. Nikomu nie przychodzi do głowy, że - owszem - powinniśmy uczyć się być najlepszym, ale jako człowiek! Nie jako zawodnik w walce o dobrobyt

—mówi siostra Małgorzata Chmielewska w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Zakonnica podkreśla, że lubimy poczucie, że należymy do grona osób, którym w życiu się udało, pragniemy komfortu.Dlatego czasem z bezpiecznej odległości patrzymy na biedę innych z poczuciem satysfakcji, że należymy do kasty ludzi, którym się powiodło.

(…) Tych wszystkich biedaków zamknęlibyśmy w getcie ubóstwa i enklawie braku powodzenia. Niech nam znikną z oczu. Czasem sobie na nich popatrzymy, żeby się dowartościować i przekonać, że nam się udało. Poza tym oni nas przecież kosztują. Wiadomo, że taniej jest eliminować, niż współżyć

—podkreśliła.

W konsumpcyjnym społeczeństwie - jak zaznacza siostra Chmielewska - słabsze jednostki są po prostu niewygodne.

Eliminujemy już w okresie prenatalnym. Ma urodzić się chory człowiek? Po co nam on? Nie dość, że nas brzydzi, to jeszcze trzeba będzie płacić na jego na jego bezsensowne życie

—mówi zakonnica w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Siostra Chmielewska mocno podkreśla, że nasz dobrobyt, poczucie sukcesu i bezpieczeństwa są złudne i wystarczy wypadek lub choroba, by nasz świat się zawalił.

Wartością nie jest dobrobyt. (…) Wartością jest życie. Jeśli życie stałoby się dla nas najistotniejsze, to nikt nie wpadłby na pomysł, żeby odbierać je innym. Nikt nie toczyłby wojen. Tymczasem sami sobie tworzymy świat, który może się obrócić przeciwko nam

Siostra Chmielewska podkreśla też, że chciałby mieć pewność, że żyje w kraju, w którym w razie potrzeby, każdy może liczyć na pomoc.

Marzę o świecie, w którym nie ma kast i burzy się getta ubóstwa

—mówi na koniec siostra Chmielewska.

ann/”Tygodnik Powszechny”

.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.