Przez zbyt ciasny gips stracił rękę. Było o krok od tragedii: "lekarze powiedzieli, że ratują życie, a nie rękę"

Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl
Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl

Dramat pana Krzysztofa zaczął się od niegroźnego złamania kości nadgarstka. Dziś nie ma ręki do łokcia.

Mężczyzna nieszczęśliwie przewrócił się. Ręka bolała coraz mocniej, więc pojechał z żoną do Pabianickiego Centrum Medycznego. Zrobiono tam prześwietlenie i założono gips. Już następnego dnia ręka zaczęła mocno boleć i puchnąć, a pan Krzysztof dostał wysokiej temperatury.

Żona mężczyzny powiedziała lekarzom, którzy założyli gips o dolegliwościach męża. Gipsu jednak nie zdjęto i problemy zlekceważono. Zdesperowana zawiozła męża do szpitala w Łodzi. Tam zaczęła się dramatyczna walka o życie mężczyzny.

Proszę pani, my już nie ratujemy ręki, ale życie męża. Usłyszałam, że gips założono za ciasno, nie było krążenia, zgniła tętnica, ręka zrobiła się czarna

—opowiada żona pana Krzysztofa w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”.

Usłyszeliśmy, że lekarze w Pabianicach nie powinni ignorować gorączki, bo przy złamaniu nie jest to normalne

—dodała kobieta.

Pełnomocnik poszkodowanego mężczyzny złożył już pozew w sądzie przeciwko Pabianickiemu Centrum Medycznemu. Rodzina będzie domagać się odszkodowania od szpitala.

Dr n. med. Amer Houli, dyrektor ds. medycznych Pabianickiego Centrum Medycznego, poinformował „Dziennik Łódzki”, że w placówce trwa postępowanie wyjaśniające.

Jeśli znajdę winnego tej sytuacji, na pewno poniesie konsekwencje

—mówi dr Houli.

Mężczyźnie trzeba był amputować rękę do łokcia. Teraz wraca do zdrowia w szpitalu im. Kopernika w Łodzi.

ann/dzienniklodzki.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.