Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

fot.wPolityce
fot.wPolityce

W międzynarodowym sondażu społecznym ISSP Polacy znaleźli się w grupie sześciu narodów o najniższym stopniu samooceny, samoakceptacji i poczucia własnej wartości. Towarzyszy temu niezadowolenie z osiągnięć politycznych i ekonomicznych kraju.

Kontrastuje to zupełnie z wizją “zielonej wyspy” pod rządami PO, jaką próbują roztaczać przed nami przedstawiciele władzy i związane z nimi media.

W związku z tym przypomina mi się tekst, jaki dość dawno (27-29.11.2009) opublikował w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Marcina Króla. Pisał on wówczas: „Historia powojennego świata zachodniego pokazuje dobitnie, że nigdy żaden rząd ani prezydent nie przegrał w okresie materialnego – i szerzej – cywilizacyjnego dobrobytu (jedynym wyjątkiem jest rząd PiS).”

Lektura danych statystycznych opublikowanych bynajmniej nie przez media opozycyjne, ale przez GUS jest jednoznaczna: w czasie rządów PiS-u niemal wszystkie wskaźniki makroekonomiczne miały tendencję zwyżkową: dochód narodowy PKB rósł najszybciej od dekady, liczba inwestycji rosła, a bezrobocie spadało. Korzystne były wówczas też – w odróżnieniu od czasów dzisiejszych – nastroje społeczne. Badania opinii publicznej wykazywały, że rosło poczucie bezpieczeństwa, a poziom optymizmu społeczeństwa był najwyższy od upadku komunizmu. Malały też wskaźniki korupcji i obciążenia podatkowe obywateli (po objęciu władzy przez PO tendencja się zmieniła: wzrosła korupcja i podatki).

Mimo to PiS stracił władzę. I nie odzyskał jej przez osiem kolejnych lat, choć Platforma nie mogła się pochwalić analogicznymi sukcesami. Dlaczego?

Przeprowadzone w tym samym czasie badania opinii publicznej wykazały, że Polacy mieli dwukrotnie większe zaufanie do mediów niż społeczeństwa zachodnie. To właśnie media, przedstawiające w większości tylko jeden punkt widzenia (Platformy Obywatelskiej), w dużej mierze zadecydowały o wyniku wyborów.

Dziś jednak sytuacja jest inna – stało się to samo, co zauważyli komentatorzy już podczas wyborów prezydenckich w USA w 2008 i parlamentarnych na Węgrzech w 2010 roku. W coraz większym stopniu o wyniku elekcji decydują bowiem nie wielkie media, ale internet. Odmienna staje się dystrybucja autorytetów, która zmienia się z hierarchicznej w sieciową. W przypadku Polski oznacza to większy pluralizm opinii. Media społecznościowe bardziej odzwierciedlają rzeczywistość oraz nastroje społeczne niż wielkie koncerny medialne związane z interesami z układami polityczno-biznesowo-towarzyskimi. Tendencja ta będzie z czasem rosła. To szansa na zerwanie z obecnym oligopolem w środkach masowego przekazu.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.