Prof. Chazan o umorzeniu śledztwa ws. odmowy aborcji: „Palikot mówił, że będę siedział. Jego prognoza raczej się nie sprawdzi”. NASZ WYWIAD

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Dla osób rządzących krajem najważniejsza jest aborcja. Jeśli ktoś śmie w to wątpić, jest natychmiast poddawany najwyższemu wymiarowi kary

— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Bogdan Chazan, były dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie.

wPolityce.pl: Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów umorzyła śledztwo w pana sprawie. Czy poczuł pan ulgę?

Prof. Bogdan Chazan: Przede wszystkim poczułem wielką radość, że tak się stało. Tylko raz byłem przesłuchiwany przez prokuraturę w tej sprawie. Był to dość rzeczowy dialog z panią prokurator. Nie sądziłem, że decyzja zostanie ogłoszona tak szybko. Pan Palikot powiedział, że będę siedział. Jego prognoza raczej się nie sprawdzi. Myślę, że sprawiedliwości w jakimś sensie stało się zadość, bo nie jest prawdą, że odmowa aborcji spowodowała zagrożenie dla zdrowia i życia. Warto również zwrócić uwagę, że według naszego prawa można dokonać aborcji, jeśli ciąża zagraża życiu lub zdrowiu matki. Tymczasem zapomina się o tym, że aborcja, zwłaszcza eugeniczna spowodowana wadami rozwojowymi dziecka, którą wykonuje się w 15-20 tygodniu ciąży, niesie ze sobą takie zagrożenie jak poród.

Jak odbierał pan twierdzenia o „narażeniu pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”, które pojawiały się w czasie trwania śledztwa?

To dziwna sytuacja. Rozumiem, że ktoś mógłby dostać naganę, że ordynator czy dyrektor szpitala mógłby zostać zwolniony z pracy, gdyby ktoś umarł. Tymczasem w tej sytuacji mieliśmy do czynienia z czymś zupełnie innym. Nikt nie umarł, wręcz przeciwnie – ktoś nie umarł, ktoś nie został zabity. A jednak okazało się, że stało się to przyczyną kary. Ta sytuacja pokazuje, że dla osób rządzących krajem i stanowiących prawo najważniejsza jest aborcja. Jeśli ktoś śmie w to wątpić, jest natychmiast poddawany najwyższemu wymiarowi kary. Mamy do czynienia z całkowitym odwróceniem proporcji!

Na jakim etapie jest proces, jaki wytoczył pan Ratuszowi?

Czekamy jeszcze na dalszy ciąg sprawy w prokuraturze. Być może dojdzie do zaskarżenia decyzji prokuratury. Jest takie prawdopodobieństwo. Liczę się również z ewentualnością postawienia mi innych zarzutów, np. dotyczących nieprzekazania sprawy pacjentki innemu lekarzowi. Tego nie wiem. Niestety w dalszym ciągu nie mogę się doczekać decyzji Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskie. Na jesieni byłem przesłuchany przez rzecznika, a do stycznia miała być wydana opinia ekspertów. Nie wiem dlaczego Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej, nasza korporacyjna instytucja, postępuje w ten sposób. Takie przewlekanie sprawy jest po prostu niekoleżeńskie, jest sprzeczne z duchem szacunku do siebie nawzajem. W stowarzyszeniach zawodowych powinny obowiązywać określone standardy postępowania.

Czy widzi pan szanse na swój powrót do pracy?

Ta sprawa jest przedmiotem postępowania cywilnego. Odbyło się już pierwsze posiedzenie sądu, następne zostało wyznaczone na wrzesień. Na razie zostało przesłuchanych 3 świadków, a łącznie zeznania będzie składało jeszcze 15-20. Zapowiada się kilkuletnia procedura… Z pracy zwolniła mnie prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, a tymczasem moim przeciwnikiem w sądzie jest Szpital Specjalistyczny im. Świętej Rodziny. To sytuacja mała komfortowa, ponieważ osoby, które teraz pracują w szpitalu, a nawet nim zarządzają, zostały zatrudnione przeze mnie. Zaufałem im i nasza współpraca układała się dobrze. Teraz są moimi przeciwnikami.

Wbrew własnej woli?

Takie są przepisy prawa… Jedna osoba zwalnia, druga się z tego tłumaczy. Nie wiem, co to za prawo, w którym ktoś ponosi konsekwencje cudzych decyzji.

Rozmawiał Aleksander Majewski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.