Ruch Kontroli Wyborów: "Nie ulega wątpliwości, że władze nie życzą sobie głosujących Polonusów". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
MG/ Blogpress.pl
MG/ Blogpress.pl

Są miejsca, w których do najbliższej komisji jest nawet 300-400, a nawet 500 kilometrów. To jest absolutny, niedopuszczalny horror. To jest odebranie obywatelom polskim szansy na dokonanie aktu wyborczego. To jest niekonstytucyjne. Są miasta, w których Polaków jest nawet sto tysięcy i nie ma w nim komisji wyborczej

— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Józef Orzeł, inicjator Ruchu Kontroli Wyborów.

wPolityce.pl: Jak przebiega akcja Ruchu Kontroli Wyborów?

Józef Orzeł: Dobrze przebiega.

Ilu udało się już „nająć” obserwatorów i pełnomocników?

Pełnomocników jest tylu ilu trzeba, bo obejmujemy całą Polskę, a liczba członków komisji, których skierowaliśmy na wybory, jest tajemnicą.

Czy tym razem wybory da się ochronić?

Do tej pory się nie chroniliśmy, więc nie ma „tym razem” lecz ewentualnie „pierwszy raz”. Ale powiem tak. Prawo i Sprawiedliwości może mieć po dwóch ludzi w komisji: członek komisji i mąż zaufania. My dodamy do tego tyle osób, że będzie ich średnio od 2,5 do 3. To wystarczy, aby ochronić wybory, aczkolwiek będą komisje, w których nie będzie trzech osób, więc tam będzie problem.

Jak wygląda sytuacja z wyborami za granicą, gdzie dochodzi do likwidacji komisji wyborczych.

Za granicą jest dramat. Często zlikwidowano komisje tam, gdzie jest bardzo dużo Polaków. Natomiast powołano komisje tam, gdzie nie ma Polaków! Są miejsca, w których do najbliższej komisji jest nawet 300-400, a nawet 500 kilometrów. To jest absolutny, niedopuszczalny horror. To jest odebranie obywatelom polskim szansy na dokonanie aktu wyborczego. To jest niekonstytucyjne. Są miasta, w których Polaków jest nawet sto tysięcy i nie ma w nim komisji wyborczej. Na Malcie mieszka i pracuje parę tysięcy Polaków i nie ma tam żadnej komisji wyborczej. Najbliższy jest na Sycylii i w Rzymie, gdzie jest komisja wyborcza, w której trzeba się pojawić, aby przepisać się do komisji sycylijskiej.

Wygląda więc na to, że czytelne są intencje władzy, prawda?

Tak, bardzo są czytelne. Nie ulega wątpliwości, że władze nie życzą sobie głosujących Polonusów. To też zakrawa na konflikt z konstytucją.

Jeśli przeciętny Jan Kowalski chciałby wziąć udział w patrzeniu na ręce tym, którzy przeprowadzają wybory, co powinien zrobić, aby włączyć się do Ruchu Kontroli Wyborów?

Dziś nie można już starać się o bycie członkiem komisji, bo lista jest zamknięta. Można zostać mężem zaufania lub wolontariuszem RKW. Już niedługo będziemy tworzyć listę „mobilnych fotografów”, którzy będą robili zdjęcia protokołów wywieszonych na szybach w obwodowych komisjach wyborczych. Aby zarejestrować się w RKW należy wejść na stronę ruchkontroliwyborow.pl. Bardzo mile będziemy widzieć kolejnych wolontariuszy i mężów zaufania.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych