Pospieszalski o wyroku na Kamińskiego: "Sędzia Łączewski zachował się jak cyngiel tej władzy i sztabowców PO". NASZ WYWIAD

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Przy tym co zrobił sędzia Łączewski, sędzia Milewski to wzór przyzwoitości. Nie obrażałbym sędziego Milewskiego takim porównaniem

— mówi portalowi wPolityce.pl Jan Pospieszalski.

wPolityce.pl: Obserwując rzeczywistość w Polsce spodziewałeś się takiego wyroku?

CZYTAJ WIĘCEJ: Sąd rozgrzany. Mariusz Kamiński winny ws. afery gruntowej. 3 lata więzienia i 10 lat zakazu zajmowania stanowisk publicznych

Jan Pospieszalski: Bardzo dużo już powiedziano o tym wyroku, więc trudno dodać coś nowego. Że jest to wyrok drakoński, mający zastraszyć Polaków, że skandal, hańba, hucpa, itp. Trudno się z tym wszystkim nie zgodzić. Podzielam te wyrazy oburzenia, one są absolutnie uzasadnione. Wydaje się, że na jedną rzecz mało kto zwrócił uwagę. Otóż przestrzegałbym przed uogólnieniem, że polski wymiar sprawiedliwości w całości jest chory. Albo, że sądy polskie działają jak na Białorusi, w Rosji, czy w PRL-u. Mówię to z dziennikarskiego doświadczenia. Nie znam żadnego poważnego dziennikarza zajmującego się sprawami Polski, aby nie miał procesu z jakimiś ubekami, agentami, malwersantami i aferzystami, którzy korzystając z artykuł powstałego jeszcze w stanie wojennym, walczą z mediami. Otóż w moich doświadczeniach z wymiarem sprawiedliwości spotkałem sędziów przyzwoitych. Obawiam się, że takie hurtowe wrzucanie wszystkich do jednego wora ze stwierdzeniem, że sędziowie to ludzie na telefon, robi krzywdę wielu uczciwym, rzetelnym sędziom, którzy w zaciszu sal sądowych, na przekór wszystkim przeciwnościom, próbują realizować misję państwa praworządnego i troszczą się o sprawiedliwość. Myślę, że oni też patrząc na wyrok na Mariusza Kamińskiego, na wyrok dla Macieja Wąsika, wstydzą się i ubolewają. Wiem to na pewno.

Jednak taki sędzia Łączewski, czy Milewski, reprezentują swoje środowisko.

Tak, sędzia jest reprezentantem swojego środowiska. I właśnie to, czego mi zabrakło, to głosu środowiska sędziowskiego, które obrażone tym wyrokiem, upokorzone nim, nie jest w stanie, może nie ma narzędzi, aby wyrazić swój dystans, zabrać głos. Robią to jedynie sędziowie, tacy jak Wiesław Johann czy paru innych, którzy już nie praktykują. Może doczekamy się jakichś głosów środowiska po procesie apelacyjnym, bo wyrok zapadł na razie w pierwszej instancji. Zobaczymy. Po drugie - myślę że tym wyrokiem realizowany jest scenariusz prowokacji wobec opozycji. Obóz władzy, który widzi jak kruszy się jego poparcie, jak ludzie pod dwóch kadencjach już im nie wierzą, za wszelką cenę próbuje realizować strategię straszenia PiS-em, ale już w bardziej wyrafinowanej formule. Próbują sprowokować, niejako wymusić jakąś ostrą nieprzemyślaną może bardziej agresywną reakcję Jarosława Kaczyńskiego lub – jeszcze lepiej – Andrzeja Dudy. Prowokując, liczą na gwałtowną ostrą wypowiedź, z elementami przekroczenia standardów, co stałoby się natychmiast pretekstem do generalnego wrzasku zwielokrotnionego przez propagandzistów w mediach, budowania narracji potępiającej, żądającej trybunałów stanu, odejścia z polityki itd. Jeśli tak jest, a wszystko na to wskazuje, to w mojej opinii sędzia Łączewski zachował się jak karny żołnierz, jak cyngiel tej władzy i sztabowców PO.

To taki drugi sędzia Milewski?

Nie. Znacznie gorzej. Sędzia Milewski jednak nikogo nie skazał. On dopiero był na etapie deklarowania czegoś, jakiejś pomocy w ustaleniu terminu, czy czegoś tam. Przy tym co zrobił sędzia Łączewski, sędzia Milewski to wzór przyzwoitości. Nie obrażałbym sędziego Milewskiego takim porównaniem. Jeśli ta operacja prowokacji odniosła by skutek, potwierdzona została by teza podziału Polski wg zarysowanej linii przez sztab Komorowskiego. Oto istnieje obóz rozsądku, a z drugiej strony, obóz agresji zatopiony w odmętach szaleństwa. Istnieje Polska elegancka, racjonalna a z drugiej strony radykalna, oszołomska, która chce wszystkich wciągnąć do wojny z Rosją. Widać jednak, że opozycji nerwy nie puszczają. Najważniejsi politycy opozycji, zarówno Andrzej Duda, jak i Jarosław Kaczyński, oraz sam zainteresowany, czyli wiceprezes PiS Mariusz Kamiński, zachowują się niezwykle spokojnie i godnie. To poczucie godności, troska o państwo, pokazuje, że są silnymi i uczciwymi ludźmi, którzy nie dają się sprowokować.

Trudno nie zauważyć radości z wyroku środowiska – tak to skrótem myślowym określając – „Gazety Wyborczej”.

Ta gazeta, świętując skazanie twórców CBA pokazuje po której jest stronie. Udowadnia po raz kolejny, że środowisko Adama Michnika, Wielowieyskiej, Jarosława Kurskiego, Wrońskiego, Żakowskiego, opowiada się po stronie korupcji, po stronie bezkarności dla hochsztaplerów, aferzystów i łapówkarzy. To ich zadowolenie, te strzelające korki od szampana na Augustówce (siedziba TVN – przyp. red.) i przy Czerskiej (siedziba „GW” – przyp. red.) są najlepszym dowodem na to, że media mętnego nurtu zawsze stały w jednym szeregu z aferzystami, z „właścicielami” III RP, z oligarchami, a największym dla nich zagrożeniem była uczciwa władza i nieprzekupni politycy.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.