7-latka goniła autobus w którym został jej dziadek. Kierowca MPK Łódź nie chciał wypuścić pasażera

Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl
Fot.zdjęcie ilustracyjne youtube.pl

Prawie pół kilometra za autobusem, w którym został jej dziadek, biegła 7-letnia dziewczynka. Kierowca MPK Łódź zamknął drzwi i odjechał z przystanku, zanim mężczyzna zdążył wysiąść.

Dziewczynka wysiadła wcześniej z autobusu i została sama na przystanku.

Dziecko pobiegło za autobusem i dogoniło pojazd na następnym przystanku przy dworcu Łódź Widzew. To odległość ok. 490 metrów. Jak relacjonuje czytelniczka „Dziennika Łódzkiego”, kierowca nie reagował na prośby pasażerów o zatrzymanie autobusu wcześniej. Kobieta złożyła na kierowcę skargę

—informuje gazeta.

Ani krzyki dziadka ani oburzenie pasażerów nie zrobiło wrażenia na kierowcy linii Z85, który we wtorek po południu (24 marca) nie wypuścił z autobusu mężczyzny opiekującego się dziewczynką

—czytamy w „Dzienniku Łódzkim”.

Pasażerowie autobusy podkreślają, że kierowca musiał widzieć biegnące goniące pojazd dziecko. W sprawie zabrało głos łódzkie MPK.

Prowadzący zauważył dziecko samodzielnie opuszczające pojazd. Z uwagi na to, że nikogo przy nim nie było - a zdarza się, że dzieci w takim wieku jeżdżą same komunikacją miejską - i nie widząc ze strony dziecka nerwowego zachowania, włączył przycisk zamykający drzwi oraz ruszył z przystanku

—wyjaśniał w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim” rzecznik MPK Sebastian Grochala.

Z wyjaśnień rzecznika wynika też, że kierowca - zgodnie z obowiązującymi przepisami - nie wypuścił mężczyzny między przystankami. Przepisy okazały się ważniejsze niż dramat jaki musiało przeżyć dziecko goniące autobus.

ann/dzienniklodzki.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.