Bohaterskie 14-latki uratowały z pożaru straszego mężczyznę. Groziło im poważne niebezpieczeństwo

Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com
Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com

Takiej odwagi i bezinteresowności dzielnym 14-latkom pozazdrościć może niejeden dorosły. Dziewczyny z narażeniem życia uratowały z pożaru 74-letniego mężczyznę.

Po rekolekcjach dziewczyny wybrały się na rolki. W trakcie przejażdżki w okolicach Jabłonicy (woj. podkarpackie) zauważyły w oddali dym. Od razu ruszyły w tym kierunku. Okazało się, że na brzegu lasu, z dala od najbliższych zabudowań wybuchł pożar.

Gdy byłyśmy już blisko, na jezdnię wybiegł jakiś pan. Krzyknął do nas, że kilkadziesiąt metrów od drogi między drzewami leży poparzony ogniem człowiek. Wskazał nam to miejsce. Sam, jako że nie miał przy sobie telefonu, pobiegł, by sprowadzić pomoc

—opowiadała w rozmowie z portalem jaslo4u.pl Weronika, jedna z dzielnych 14-latek.

Dziewczyny pobiegły na miejsce pożaru. Jedna z nich, Małgosia, zadzwoniła po pomoc i zaczęła instruować kierowców, jak dojechać na miejsce pożaru. Weronika została przy poparzonym mężczyźnie. Szybko okazało się, że płomienie zaczęły się rozprzestrzeniać i groziło im coraz większe niebezpieczeństwo.

Nie myślałam wtedy o tym, że nam też grozi niebezpieczeństwo. Po prostu czekałyśmy przy tym panu cierpliwie, aż nadejdzie pomoc. Ten pan był przytomny. Prosił, bym ściągnęła mu but, ale sznurówki miał zawiązane na guzek i nie dałam rady. Podałam mu chusteczkę, by mógł zasłonić nią twarz przed duszącym dymem

—relacjonowała zdarzenie Małgosia.

Pomoc nadeszło dosłownie w ostatniej chwili, gdy ogień zaczął zajmować pobliskie drzewa. 74-letni Kazimierz S. z rozległymi poparzeniami trafił do Wschodniego Centrum Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej, przebywa na OIOM-ie.

W miejscu zamieszkania dziewczyn nikt nie ma wątpliwości, że Małgosia i Weronika uratowały życie 74-latka, choć same znalazły się w ogromnym niebezpieczeństwie. Nastolatki nie czują się bohaterkami i czują się zawstydzone gdy ktoś tak o nich mówi.

Zostałyśmy z tym panem same, czułyśmy się za niego odpowiedzialne. Zrobiłyśmy swoje i oddaliłyśmy się stamtąd. Nie było naszym celem, żeby to wszystko się rozeszło

—mówią.

Gdyby nie te dziewczyny, poszkodowany mężczyzna mógłby nie przeżyć

—podkreśla Stanisław Święch ze Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Jaśle.

ann/jaslo4u.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych