Skandal przy in vitro w Policach. O błędzie wiedziano natychmiast po jego popełnieniu, ale... nie przerwano procedury

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie błędu popełnionego podczas zabiegu in vitro przez pracowników należącego do Szpitala Klinicznego nr 1 w Szczecinie polickiego Laboratorium Wspomagania Rozrodu - informuje Kurier Szczeciński.

Po zapłodnieniu in vitro urodziła nie swoje dziecko

Gazecie udało dotrzeć się do świadka, który ujawnia, co tak naprawdę stało się w laboratorium w Policach. Okazuje się, że oprócz pomyłki przy zapłodnieniu in vitro, w laboratorium doszło także do skandalicznego złamania procedur medycznych i fałszowania dokumentacji.

Pracownik laboratorium przygotował specjalne oświadczenie, w którym opisał to, co działo się w placówce. Wynika z niego, że przy procedurze in vitro doszło do błędu medycznego i to popełnionego świadomie. Pracownik ten twierdzi, że wie, kto popełnił błąd i poinformował, że wiedziano o nim niemal natychmiast po jego popełnieniu, ale… kierownik laboratorium nie przerwał procedury.

Pomyłka przy in vitro. Słabo wyposażone laboratorium i niedopatrzenia…

Z informacji przekazanych przez pracownika laboratorium w Policach wynika, że „afera in vitro” ma dwa wątki.

Pierwszy, to sprawa pomylenia komórek jajowych, które doprowadziło do urodzenia przez kobietę „nie swojego” dziecka. Drugi, to niewłaściwe przygotowanie podłoża, w którym przebywały komórki jajowe kobiet biorących udział w rządowym programie „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego na lata 2013-2016”

—informuje „Kurier Szczeciński”.

Dlaczego dziecko, które w wyniku tej pomyłki przyszło na świat, jest tak ciężko chore?

22 listopada 2013 r. niedawno zatrudniona, niedoświadczona laborantka otrzymała od szefa placówki polecenie: przygotować podłoże, na którym później miały dojrzewać komórki jajowe. Dodatkowo pozwolono jej przećwiczyć procedurę na odrzuconych wcześniej niedojrzałych komórkach jajowych. Co niezwykle ważne, nikt laborantki tego dnia nie nadzorował

—opisuje „Głos Szczeciński”.

Dzień później inna pracownica laboratorium stwierdziła, że przygotowane podłoże, w którym od kilkudziesięciu minut znajdowały się komórki jajowe pobrane od pacjentek, jest nieprawidłowe i nie nadaje się do wykorzystania przy zapłodnieniu pozaustrojowym. Kierownik laboratorium nie pozwolił jednak przerwać procedury zapłodnienia i złamał w ten sposób obowiązujące przepisy medyczne. W dokumentacji medycznej laboratorium w Policach nie ma żadnej wzmianki o tym zdarzeniu.

Źle przygotowane podłoże mogło uszkodzić komórkę. Schorzenia dziecka mogły więc powstać z powodu zbyt długiego przebywania jajeczka w złym preparacie.

Wiele wskazuje na to, że gdyby dziewczynka była zdrowa, nikt by się nie dowiedział o pomyleniu komórek jajowych i łamaniu procedur medycznych w laboratorium w Policach.

Jak informuje „Kurier Szczeciński”, minister zdrowia o pomyłce przy in vitro był powiadomiony przynajmniej w październiku ubiegłego roku.

Pomyłek przy in vitro było więcej? „Każdy z wariantów jest możliwy”

ann/24kurier.pl/gs24.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych